Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fakro powinno naprawić drogę, którą niszczą auta pracowników

Edyta Zając
Michał Kądziołka (z prawej) i Piotr Mikulec (z lewej) mówią, że zanim Fakro zbudowało zakład, ulica Dąbrówka była oazą spokoju. - Byłoby uprzejmie, gdyby szef firmy zadbał o sąsiadów - mówią
Michał Kądziołka (z prawej) i Piotr Mikulec (z lewej) mówią, że zanim Fakro zbudowało zakład, ulica Dąbrówka była oazą spokoju. - Byłoby uprzejmie, gdyby szef firmy zadbał o sąsiadów - mówią Fot. Nowy Sącz
Nowy Sącz. Mieszkańcy Dąbrówki skarżą się, że ich drogę rozjeżdżają setki samochodów z Fakro. Prezes odpowiada, że winna jest nawierzchnia

Mają dość kurzu, huku i wiecznych korków. Mieszkańcy Dąbrówki mówią, że odkąd za sąsiada mają firmę Fakro, sielska codzienność zmieniła się w koszmar.

- Każdego dnia przejeżdżają tędy setki samochodów korkując drogę. Tak się kurzy, że świata nie widać! - żalą się.

Koniec sielanki

Dąbrówka to wąska uliczka, która biegnie od ul. Węgierskiej. Bita droga, bez pobocza, prowadzi do kilku domów i do hal produkcyjnych firmy Fakro.

Radny dzielnicy Michał Kądziołka dłonią ściera warstwy kurzu z elewacji budynku.

- Proszę spojrzeć, jak wygląda świeżo pomalowany dom. Wystarczy, żeby przyjechał jeden samochód, by na bitej drodze wzniosły się tumany kurzu. Piasek osiada na przydrożnych domach - opowiada.

Z drogi korzystają codziennie setki pracowników Fakro. To jedyny dojazd do zakładu.

Radny wspomina, że ulica Dąbrówka była niegdyś enklawą spokoju. Otaczały ją rozległe łąki i górki, na których dzieci szalały w zimie na sankach. Ten sielankowy krajobraz zmieniło Fakro. I choć firma to duma Sądecczyzny, bo jest światowym potentatem w produkcji okien dachowych, mieszkańcom nie podoba się uciążliwe sąsiedztwo.

Boją się także planowanej przez właściciela Fakro rozbudowy na okolicznych działkach. Ryszard Florek chciałby znacznie zwiększyć zatrudnienie. Więc ruch będzie większy.

- Już teraz ludzie, którzy idą do kościoła muszą mieć dwie pary butów, bo te, w których wychodzą z domu po chwili są ubłocone lub zakurzone - skarży się Piotr Mikulec. Mówi, że droga jest tak rozjechana przez nadmierne obciążenie, że wystarczy mały deszcz i brodzi się w błocie.

Korki jak w centrum

Trzy lata temu miasto wyremontowało ulicę. Wysypano równą nawierzchnię ze żwiru, na asfaltową nie wystarczyło funduszy.

- Droga po remoncie była elegancka, ale prace przy tak dużym natężeniu ruchu nie wystarczyły na długo - mówi Piotr Mikulec. Jego relację potwierdza sąsiad Andrzej Rams.

- Proszę spojrzeć, przejechałem dwa razy i auto jest już całe brudne - pokazuje.

Doskwiera im nie tylko brud i hałas, ale i korki. Mówią, że krótki, zaledwie 300-metrowy odcinek przejeżdżają w pół godziny.

- Muszę wyjechać o wpół do szóstej, by uniknąć korków i zdążyć do pracy. Na wąskiej drodze robi się taki zator, że strach pomyśleć, gdyby musiało tu dojechać pogotowie - alarmuje Mikulec.

Florek się dołoży?

Prezes Ryszard Florek uważa, że gdyby droga miała odpowiednią nawierzchnię nie byłoby problemu. - Wielokrotnie zwracaliśmy się do władz miasta z prośbą o utwardzenie, odwodnienie, oświetlenie oraz skanalizowanie drogi. Pisma nie przyniosły efektu. To nieprawda, że niszczą ją samochody pracowników Fakro. Ulica jest po prostu zaniedbana przez miasto - stwierdza Ryszard Florek, prezes firmy.

Radny Michał Kądziołka uważa, że przedsiębiorstwo powinno dorzucić się do remontu. Złożył w tej sprawie interpelację do prezydenta miasta.

- Prezydent rozpatruje ten wniosek - odpowiada Krzysztof Witowski, rzecznik prasowy Ryszarda Nowaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski