Dziennikarka pyta gubernatora greckiej wyspy, jak sobie radzi. Wokół świeżo zaróżowieni turyści z zaskoczeniem spoglądają na tłumek zmęczonych śniadych Syryjczyków, ledwo człapiących w stronę komisariatu z czarnookimi przerażonymi dziećmi na rękach. Nie mają tu żadnego domu, żadnej pracy, ale wszyscy powtarzają, że to bez znaczenia, bo właśnie wydostali się z piekła, gdzie cywil nienoszący broni jest wrogiem każdej z oszalałych stron.
Burmistrz jest zdezorientowany, widać, że zupełnie nie wie, co robić. Uchodźców przybywa ponad setka dziennie, rząd w Atenach walczy o życie na salonach Europy, gospodarka się wali, jak tu w ogóle myśleć o pomocy uchodźcom? Albo o zawracaniu ich łodzi? Zresztą: dokąd? I jak to zrobić? Strzelać w burty? Dziurawić pontony?
Fala uciekinierów (przed wojną, głodem czy „zwykłą” biedą) będzie się z każdym tygodniem powiększać. Będą szturmować Europę poprzez Grecję, Włochy, Hiszpanię, będą atakować port w Calais, wierząc w magiczne opowieści o Wielkiej Brytanii jako raju dla cudzoziemców. I nikt nie ma pomysłu, co z tym zrobić. Milionami ich wpuścić nie można, bo Europa tego nie zaakceptuje ani nie wytrzyma. Zamienić kontynentu w twierdzę otoczoną drutami pod napięciem też się nie da, bo to już nie byłaby nasza Europa.
Jedno jest pewne. Nie możemy odwrócić się od Włochów i Greków. Bo jeśli Putinowi coś odbije i zapłonie Ukraina, Polska też zostanie zalana falą uciekinierów. I kto nam wtedy pomoże?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
