Falstart z promocją lodowego szlaku

Na stronie urzędu miasta pojawił się komunikat ostrzegający, że magistrat nie ma nic wspólnego z ulotkami, jakie pojawiły się na ul. Jagiellońskiej. Informowały one o 20-procentowych rabatach na lody w sądeckich lodziarniach i były opatrzone herbem Nowego Sącza z logo 725-lecia lokacji miasta. Ulotki promujące Sądecki Szlak Lodowy kolportowano w samym centrum.

Tymczasem z sądeckimi wytwórcami lodów nikt nie uzgodnił żadnych zniżek. Sprawa nie była też konsultowana z Urzędem Miasta Nowego Sącza. Nikt nie zwrócił się oficjalnie z prośbą o zgodę na wykorzystanie herbu św. Małgorzaty.

Przedsiębiorcy, do których przyszli klienci domagając się rabatu, chcą zgłosić sprawę na policję. Inni liczą, że afera ulotkowa, skłoni władze do rzeczywistego wypromowania Sądeckiego Szlaku Lodowego.

Żygadło broni ulotek

Nieco światła na wydawcę ulotek rzuca Wincenty Żygadło, właściciel popularnego Coctail Baru. Opowiada on, że jakiś czas temu spotkał się z mężczyzną z Warszawy, który był zachwycony sądeckimi lodami.

- Stwierdził, że nie wykorzystujemy potencjału, jaki kryją nasze lody. Przedstawił mi pomysł Sądeckiego Szlaku Lodowego i zasugerował kilka akcji, które można dzięki temu zrobić - mówi Żygadło. Ponownie spotkał się z owym mężczyzną już po tym, jak miasto opublikowało komunikat, że odcina się od fałszywych ulotek.

- Przyznam, że nie wiedziałem nic o ulotkach. Byłem wtedy na urlopie. Jeśli zostały rozprowadzone bez mojej wiedzy, to bardzo źle. Ten człowiek zarzekał się, że to tylko projekt, który zamierzał wcześniej pokazać przedsiębiorcom - opowiada Wincenty Żygadło. Nie chce zdradzić, kim jest warszawiak. Nie widzi złych intencji w tego typu działaniach. - Reakcję miasta, które przestrzega klientów przed fałszywymi rabatami, uważam za nieadekwatną. Raczej należało podjąć rozmowy, a nie od razu uwalać oddolną inicjatywę Sądeckiego Szlaku Lodowego. W końcu coś by się zaczęło dziać. Sącz ma szansę wypłynąć na lodach - twierdzi.

Luiza Pawłowska-Ryfiak, właścicielka lodziarni Fanaberia zastanawia się, czy nie zgłosić tego na policję.

- Ktoś bawi się naszym wizerunkiem. Nie wiem, czy to zgodne z prawem, ale na pewno nieetyczne. Nikt ze mną nie rozmawiał o przygotowywanej akcji - mówi. O ulotce dowiedziała się od pracowników urzędu, którzy przyszli ją ostrzec. Ale dotąd żaden z klientów nie powołał się na rabat z ulotek

Bernadetta Argasińska, właścicielka jednej z najbardziej rozpoznawalnych w Nowym Sączu lodziarni miała jeden taki przypadek. Nie udzieliła jednak rabatu. Zapewnia, że z nią również nikt nie skonsultował rabatowej akcji.

Miejski monopol na lody

- Chronimy przedsiębiorców przed działaniami, które mogłyby ich narazić na ewentualne straty. Jednocześnie jesteśmy otwarci na wszelkiego rodzaju aktywności, które mogą pomóc w promowaniu lokalnych produktów, w tym Sądeckiego Szlaku Lodowego. Należy je jednak realizować w uzgodnieniu z przedsiębiorcami i miastem - mówi Krzysztof Witowski, rzecznik prezydenta miasta.

Przypomina, że Sądecki Szlak Lodowy powstał trzy lata temu z inicjatywy Centrum Informacji Turystycznej. Informacja o nim jest na stronie CIT, które proponuje spacer Sądeckim Szlakiem Lodowym. Są na nim: Fanaberia, Coctail Bar na Wałowej, Lwowianka - Argasińskich, Orawianka - U Lelity, Bajka, Coctail Bar na Lwowskiej, Miś, Fratelli i Caffe da Sandro.

Rzecznik przekonuje, że miasto prowadzi z nimi rozmowy o wspólnej organizacji festiwalu lodowego.

- Niestety, nikt z urzędu jakoś do nas nie dotarł - mówi Luiza Pawłowska-Ryfiak. Liczy jednak, że Nowy Sącz wykorzysta swój lodowy potencjał. Chętnie weźmie udział w lodowym festiwalu.
WIDEO: Mówimy po krakosku