Rzecz dotyczy pisma, jakie jeden z mieszkańców kamienicy przy ul. św. Stanisława, w której mieści się całodobowy market "Stokrotka", wysłał na początku maja do ministra gospodarki i pracy. Mężczyzna, rzekomo w imieniu wszystkich lokatorów budynku, wyraził w oświadczeniu swoje oburzenie na decyzję trzebińskiej Rady Miasta, która odrzuciła skargę mieszkańców, domagających się zaniechania sprzedaży napojów alkoholowych przez "Stokrotkę", przynajmniej w godzinach nocnych. W piśmie dał do zrozumienia, że władze miasta są skorumpowane i czerpią liczne profity z działalności 24-godzinnego marketu.
Oskarżenia były tak mocne, że postanowiono się spotkać z mieszkańcami, których podpisy widnieją pod oświadczeniem. Zaproszenia wysłano do 22 osób. W rozmowach wzięli udział tylko nieliczni. Jak się okazało, nikt z obecnych żadnego pisma nie podpisywał.
Mieszkańcy przyznali jedynie, że podpisali się pod prośbą o zaniechanie sprzedaży napojów alkoholowych przez "Stokrotkę", która już we wrześniu ubiegłego roku wpłynęła na ręce burmistrza Trzebini. Więcej już żadnych pism nie podpisywali, a o skardze na decyzję Rady Miejskiej, która została przesłana do ministra, w ogóle nie wiedzieli. Tymczasem w piśmie - zdaniem pracowników trzebińskiego magistratu - zawarto szereg pomówień, które szargają dobre imię burmistrza, urzędników, a nawet przewodniczącego Rady Osiedla Północ którzy jakoby czerpią profity z faktu funkcjonowania marketu. - Stwierdzenia, zawarte w piśmie, są absolutnie nieprawdziwe - skwitowała Zofia Patyna, główny specjalista ds. działalności gospodarczej w Urzędzie Miasta.
- Nie identyfikujemy się z zarzutami, zawartymi w oświadczeniu. Nikt z nas niczego takiego nie podpisywał - zgodnie twierdzili mieszkańcy kamienicy.
Według lokatorów, ich podpisy zostały podrobione. - On po prostu odbił na ksero listę podpisów, które widniały pod wrześniową prośbą do burmistrza, a następnie bez naszej zgody i wiedzy, wykorzystywał je na własny użytek - wnioskowali zainteresowani.
- Gadanina nic nam teraz nie pomoże. Sprawę przeciwko powinniśmy skierować do prokuratury - apelował Antoni Bielec, przewodniczący Rady Osiedla Północ.
Z kolei asp. Jarosław Niemczyk, szef trzebińskich dzielnicowych, słusznie zauważył, że w zaistniałej sytuacji, z mieszkańcami ul. św. Stanisława powinien się skontaktować radca prawny urzędu, by każdy z nich osobiście mógł potwierdzić zgodność bądź też niezgodność podpisu.
Ostatecznie obecni na spotkaniu napisali oświadczenie, w którym odżegnują się od stwierdzeń, zawartych w piśmie skierowanym na ręce ministra. Zaznaczyli też, iż ich podpisy zostały podrobione.
Co ciekawe mężczyzna, podejrzewany o podrobienie podpisów kilkunastu mieszkańców ul. św. Stanisława, w połowie maja wymeldował się. Nikt nie wie, gdzie aktualnie przebywa. Podobno - jak zdradził jeden z uczestników spotkania - wyjechał do Irlandii. - Na klatce zostawił nam jedynie psa i małe koty - rozkładają ręce lokatorzy kamienicy.
Jeśli okaże się, że faktycznie podrobił podpisy, zgodnie z art. 270 paragraf 1 kodeksu karnego, grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
(ANA)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?