Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywa nuta zespołu siatkarskich prezesów

Robert Małolepszy
Mirosław P.
Mirosław P. fot. Sylwia Dąbrowa
Kontrowersje. Mirosław P. i Artur P. dali się poznać jako bardzo sprawni działacze. Jeśli zarzuty korupcyjne wobec nich się potwierdzą, będzie to największa afera w historii polskiego sportu.

Tak naprawdę tworzyli duet, w którym kierowniczą rolę pełnił młodszy, będący dłużej w strukturach Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Artur P. To on „wymyślił” Mirosława P., gdy w związku wybuchła wojna pomiędzy poprzednim prezesem Januszem Biesiadą i ludźmi skupionymi wokół Artura P. oraz przedstawicieli pierwszego wielkiego sponsora siatkówki – czyli firmy Polkomtel.

Artur P. od 20 lat kierował Profesjonalną Ligą Piłki Siatkowej. To on razem z Biesiadą odpowiadał za organizację pierwszych edycji Ligi Światowej w Polsce, które rozpoczęły nową erę w polskiej siatkówce – erę bogactwa. W 2014 roku PZPS dysponował budżetem grubo przekraczającym 100 mln zł, doganiając pod względem finansów PZPN.

Mirosław P. funkcję prezesa pełnił już trzecią kadencję. Pierwszy raz stery w związku objął w 2004 roku, co było pomysłem Artura P. Poznali się ponoć na zawodach siatkówki plażowej. Obaj grali. Artur P. na boisku do siatkówki podczas studiów w Gdańsku poznał też poprzedniego prezesa związku Janusza Biesiadę, który tuż po studiach najpierw ściągnął go do PZPS, a potem zrobił prezesem tworzącej się Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej, znanej dziś wszystkim jako PlusLiga.

Artur pełnił jakąś mało znaczącą funkcję w związku, zajmował się chyba sprawami magazynowymi. Pewnego dnia Janusz, pełniący wówczas jeszcze funkcję sekretarza generalnego związku, zamknął się na godzinę w gabinecie z prezesem Ipohorskim-Lenkiewiczem [zmarł w 2006 roku – przyp. red]. _Jak skończyli naradę, Artur był już szefem ligi _– opowiada nam jeden z prominentnych działaczy PZPS.

Artur P. bardzo szybko zbudował sobie mocną pozycję. Sukces Ligi Światowej i ligi profesjonalnej to był też jego sukces. Potrafił dogadać się ze wszystkimi, zawsze był pod telefonem, nie bał się sprzedać newsa dziennikarzom. Miał dobre pomysły, naprawdę znał się na siatkówce.

Pokłócił się jednak z Biesiadą, gdy ten został, przy mocnej pomocy Artura P., prezesem związku. Na początku XXI wieku wybuchła afera, tak się wtedy przynajmniej wydawało, która doprowadziła związek niemal na skraj przepaści. Biesiadzie i jego ludziom zarzucano potężne nieprawidłowości przy rozliczaniu państwowych dotacji. Doszło do tego, że związek stracił państwowe finansowanie. By reprezentacje mogły grać – pieniądze szły przez konto PLPS, kierowanej oczywiście przez Artura P. Biesiada nawet znalazł się na ławie oskarżonych, ale w kilku procesach został uniewinniony.

W 2004 r. Biesiada, po ciężkiej walce, przegrał wybory na prezesa z Mirosławem P., biznesmenem zajmującym się produkcją ekologicznej i zdrowej żywności. Ponoć swego czasu handlował też częściami do samochodów volvo. Krążyły też plotki, jakoby był związany z handlem bronią. Swego czasu organizował Piknik Country w Mrągowie. Ma też zamiłowanie do muzykowania – gra na perkusji, był członkiem Zespołu Prezesów, w którym grali prezesi kilku dużych firm. Generalnie – uchodził za biznesmena, ale nikt tak do końca nie potrafił powiedzieć, na czym się dorobił.

Mirosław P. bardzo szybko zaskarbił sobie sympatię wielu osób, także mediów. Zawsze odbierał telefony, chętnie opowiadał o kulisach ważnych decyzji. Mówiło się wręcz w środowisku, że czasami ma za długi język i plecie trzy po trzy. Nawet jak robiło się wokół niego gorąco, nie tracił rezonu. Zawsze uśmiechnięty, dobrze ubrany, opalony. Miał kontakty w świecie. Dla wielu był symbolem sukcesu. Nie bał się mówić, że chce zrobić z siatkówki sport narodowy.

Artur P. trzymał się w cieniu. Po order do prezydenta za mistrzostwo świata siatkarzy poszedł oczywiście Mirosław P. Artur P. zawsze w drugim szeregu, pilnujący, by wszystko się udało. A że koszty rosły? Rosły, bo standard organizacji zawodów rósł. Tak się zawsze tłumaczyli oponentom i dziennikarzom.

W 2008 r. Mirosław P. nie miał nawet rywala, gdy ubiegał się o reelekcję. Głosowanie było praktycznie jednogłośne. Gorąco zrobiło się dopiero w 2012 r., gdy do siedziby PZPS weszło CBA. Na światło dzienne wyszły szokujące fakty – jeden z dwóch najbogatszych związków sportowych w Polsce miewa kłopoty z płynnością finansową. Większość imprez, w tym sztandarowa Liga Światowa, która kiedyś była kurą znoszącą złote jajka, albo jest deficytowa, albo jej organizacja wychodzi na zero.

Wybory w 2012 roku Mirosław P. wygrał po wielkiej wojnie na zjeździe. Wyciągano kolejne zarzuty, z tym kluczowym – rzekome nieprawidłowości przy wydawaniu 40 mln zł, które związek dostał od miast gospodarzy siatkarskich MŚ. Rok później w mediach gruchnęła kolejna niespodziewana wiadomość – związkowi brakuje pieniędzy na organizację MŚ. Dziś wtajemniczeni twierdzą, że to był blef, chodziło o to, by wyciągnąć jak największą dotację z Ministerstwa Sportu. Mundial okazał się wielkim sukcesem. Sprzedano ponad 600 tysięcy biletów. Związek nawet na nim zarobił, choć nie wiadomo, ile.

Kontrowersyjnego Mirosława P. zawsze jednak broniły wyniki sportowe. Od kiedy to on objął stery w związku – siatkówka nie schodzi z podium. Jak nie panowie, to panie. To P. zatrudniał Lozano, Castellaniego, Anastasiego i Antigę. Wielką rolę w tych wyborach odgrywał też Artur P. Prezes potrafił świetnie dogadywać się nie tylko ze sponsorami, ale też z władzami sportowymi. Żaden inny związek nie dostaje takich dotacji z kasy państwa jak PZPS.

Prokuratura ujawniła okoliczności zatrzymania i dość precyzyjnie opisała całą operację CBA. Wygląda na to, że doszło do kontrolowanego wręczania łapówek obu działaczom. Miał tego dokonać prezes ochroniarskiej firmy Fosa, która od dawna zabezpiecza największe imprezy organizowane przez PZPS.

Jak ujawnił na Twitterze dziennikarz TVP Jacek Dąbrowski, kontrakt na ochronę mistrzostw miał opiewać na 10 milionów złotych. Prawie milion mieli z tego wziąć prezesi P. Artur miał przyjąć we wrześniu i w październiku w sumie 580 tys. zł. Mirosław 400 tys. w listopadzie. Cezary P., prezes Fosy, po złożeniu wyjaśnień, został zwolniony.

Andrzej Lemek: Ruch jest po stronie zarządu PZPS

Co dalej z polską siatkówką? Dzisiaj na specjalnym posiedzeniu zbierze się zarząd PZPS, który ma zdecydować o zawieszeniu Mirosława P. i Artura P. Jak podkreśla sekretarz generalny i wiceprezes PZPS, a także szef Małopolskiego ZPS, Andrzej Lemek, władze centrali nie straciły możliwości funkcjonowania. W zarządzie pozostało 19 działaczy, wszyscy zapowiedzieli swe przybycie na zjazd. – Celem naszego spotkania będzie przedstawienie i ocena sytuacji oraz postawienie wniosku o zawieszenie prezesa i wiceprezesa – mówi Andrzej Lemek.

Jak dodaje, na razie władze PZPS nie zamierzają zwoływać nadzwyczajnego zjazdu wyborczego, choć takie głosy ze środowiska też się pojawiają, głównie z obozu związanego z byłym prezesem, Januszem Biesiadą. – Czekamy na decyzje sądu w sprawie obu kolegów. Ewentualnie sami mogą wcześniej zrezygnować – mówi Lemek. Jeśli Mirosław P. poda się do dymisji, zarząd może ze swego składu wybrać nowego prezesa. W innym przypadku do zmiany potrzebny będzie zjazd wyborczy. Może go zwołać także zarząd związku.

(ART)

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski