Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywe relikwie i papieskie dyplomy wciąż mają wzięcie

Grażyna Starzak
(zdjęcie ilustracyjne)
(zdjęcie ilustracyjne) Robert Szkutnik
Coraz więcej osób kupuje, a potem posługuje się fałszywymi świadectwami chrztu i bierzmowania. Tłumaczą, że nie mają czasu na biurokrację.

„Świadectwo chrztu i bierzmowania. Cena do uzgodnienia. Zapraszam chętne osoby”. „Oferuję świadectwo bierzmowania ekspresowo bez zbędnego stresu. Mogę wystawić też wszelkiego rodzaju zaświadczenia kościelne dla rodziców chrzestnych, zaświadczenie z kursu przedmałżeńskiego i poradni”. Ogłoszeń tej treści jest coraz więcej w internecie. Przeważnie na portalach, gdzie nie trzeba za anons płacić.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ GRZEGORZA SKOWRONA: Lepiej nie fałszować na ślubie. Przed nim też

Sprzedający fałszywe dokumenty „gwarantują pełną oryginalność”. Pieniądze najczęściej trzeba wpłacić „z góry”. Świadectwo chrztu kosztuje od 150 do nawet 300 złotych. Jeśli kupuje się „komplet dokumentów”, cena za pojedynczy egzemplarz spada. Całość można dostać „już” za ok. 400 zł.

Przypadki fałszowania dokumentów kościelnych najpierw zgłosili do swoich przełożonych księża z Warszawy. Tamtejsza kuria wydała ostrzeżenie w tej sprawie, zaznaczając, że jeśli ktoś użyje podrobionego aktu chrztu, by zawrzeć sakrament małżeństwa, to tak, jakby tego ślubu w ogóle nie było. Ten sam komentarz słyszymy z ust ks. Piotra Studnickiego, rzecznika archidiecezji krakowskiej, który potwierdza, że podobne sytuacje zdarzają się również na naszym terenie.

Księdzu Jackowi Koniecznemu, dyrektorowi kurialnego Wydziału Duszpasterstwa Rodzin, zgłoszono już cztery takie przypadki. - Zawarcie małżeństwa jest decyzją na całe życie. Powinno być poprzedzone spotkaniem formacyjnym, spotkaniami w katolickiej poradni życia rodzinnego. Korzystanie z fałszywych, kupionych w internecie zaświadczeń to oszukiwanie nie tylko Pana Boga, ale i siebie. Bardzo naganny jest też oczywiście handel tymi dokumentami. Dlatego apelujemy do księży, by mieli lepszy kontakt z osobami, którym udzielają ślubu. Dokumenty to nie wszystko - mówi ks. Konieczny. Nasi rozmówcy przypominają, że przedstawienie księdzu fałszywych dokumentów to grzech. Sprawca, zgodnie z prawem kanonicznym, może być ukarany przez biskupa diecezjalnego najwyższą karą - ekskomuniką, czyli wykluczeniem z Kościoła.

Fałszowanie dokumentów kościelnych nie jest rzeczą nową. Warto wspomnieć, że w 2011 r. policja na Śląsku rozbiła grupę zajmującą się podrabianiem przeróżnych dokumentów, m.in. właśnie zaświadczeń wymaganych do ślubu kościelnego albo chrztu dziecka, świadectw bierzmowania, aktów zgonu itd. Dokumenty „produkowano”, oczywiście nielegalnie, w kilku katowickich drukarniach.

Księża przy każdej okazji przypominają, że prawo kanoniczne zabrania handlu relikwiami, że te autentyczne, z prawdziwymi certyfikatami wiarygodności mogą otrzymać tylko wspólnoty parafialne na wniosek proboszczów lub biskupa diecezji.

Trudno byłoby ustalić, które relikwie oferowane na sprzedaż są oryginalne. Zajmują się tym m.in. cenione domy aukcyjne. Na przykład w 2008 r. na aukcji w Christie’s za 430 tysięcy dolarów sprzedano relikwiarz z fragmentem kamienia ze Świętej Góry Tabor w Izraelu. Chrystus miał rzekomo na niego nadepnąć w drodze na górę, na której doszło do Przemienienia Pańskiego.

Jakiś czas temu jeden z polskich kleryków przebywających w USA powiadomił krakowską kurię, że na portalu aukcyjnym eBay pojawiły się relikwie krwi św. Faustyny. Do relikwii dołączony był certyfikat, rzekomo podpisany oraz opieczętowany przez kard. Stanisława Dziwisza. Kuria przekazała tę informację do Łagiewnik. Zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia były zbulwersowane tym faktem, bo takich relikwii... nie ma. Siostrze Faustynie nikt nigdy nie pobierał krwi!

Przedstawicielki zgromadzenia ostrzegają przed oszustami. - Ludzi płacą grube pieniądze za coś, co nie ma żadnej wartości - mówi s. Elżbieta Siepak, rzeczniczka zgromadzenia. Trzeba wspomnieć, że fałszywe relikwie, które na eBay kosztowały 2,5 tysiąca dolarów, czyli ok. 10 tys. zł, były - w opinii sióstr - świetnie podrobione.

W internecie można też kupić „dyplom z papieskim błogosławieństwem” za 50-100 euro w zależności od „opakowania”. To dość chodliwy „towar”, kupowany na prezent z różnych okazji, np. Komunii św. czy okrągłych urodzin.

Nie wszyscy wiedzą, że papieskie błogosławieństwo w formie pisemnej może otrzymać każdy wierny. Ci, którzy życzą sobie, aby było na specjalnym pergaminie i w ozdobnym etui, muszą zapłacić od 25-35 euro w sekretariacie Urzędu Dobroczynności Apostolskiej. Datki, które składają wierni, Urząd Dobroczynności Apostolskiej przeznacza na papieskie dzieła miłosierdzia oraz instytucje dobroczynne podlegające bezpośrednio Stolicy Apostolskiej.

Osoba, która potrzebuje duchowego wsparcia i odpowiednio to umotywuje, może otrzymać papieskie błogosławieństwo za darmo!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski