Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fantazja i szalony patriotyzm

Redakcja
Maria Bińkowska Fot. Anna Kaczmarz
Maria Bińkowska Fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa z MARIĄ BIŃKOWSKĄ ps. "Mada", jedną z kobiet - żołnierzy AK, w 70. rocznicę powołania Armii Krajowej.

Maria Bińkowska Fot. Anna Kaczmarz

- Jak trafiła Pani w szeregi Armii Krajowej?

- Najpierw byłam harcerką, a z harcerstwa w 1938 roku (miałam wtedy 14 lat) przeszłam do Służby Kobiet, która już wtedy zajmowała się przygotowaniem kobiet do pomocy żołnierzowi. Mój ojciec był w wojsku, więc sprawy wojskowe były mi bliskie. 1 września 1939 roku, w Inowrocławiu, gdzie wtedy mieszkaliśmy, miałam swoje pierwsze zadanie: siedziałam na dachu i miałam dawać sygnały, że zbliża się lotnictwo.

Później przeszłam przygotowanie do służby w AK, w 1943 r. złożyłam przysięgę. Zostałam skierowana do służby sanitarnej. Brałam udział w Powstaniu Warszawskim (w Warszawie się urodziłam) - miałam wtedy 20 lat. Właśnie zdałam egzamin z wiedzy sanitarnej i miałam pójść do szpitala na staż, ale nie zdążyłam, wybuchło powstanie i zaczęłam pracę w szpitalu polowym na Starówce. Wtedy zaczęła się dla mnie największa i najpiękniejsza przygoda życia. Miało się fantazję, wolę zwycięstwa. I kierował nami szalony patriotyzm.

- Podczas wojny nie walczyła Pani z bronią w ręku?

- Nie, ale i takich kobiet nie brakowało. Kobiety miały najrozmaitsze zadania. Ja byłam w sanitariacie, koleżanka z Krakowa była szyfrantką. Niemcom podsuwało się fałszywe wiadomości, więc te dziewczęta, które dobrze znały niemiecki, tłumaczyły. Inne jeździły do Anglii z meldunkami.

- Jak potoczyły się Pani losy po wojnie? Czy spotkały Panią prześladowania w okresie PRL-u?

- Zaraz po wojnie zgarnęła mnie "bezpieka", byłam trzymana cztery tygodnie w piwnicy, w Inowrocławiu, dokąd wróciliśmy. Mama mnie wykupiła. Po wojnie chciałam iść na studia, na architekturę. Najpierw planowałam na Śląsk, ale ruszyła architektura w Krakowie. Stąd się tu znalazłam i mieszkam. Mąż był ze Lwowa, też trafił do Krakowa. AK-owiec i z Powstania Warszawskiego - musiał być!

- Czy dzisiaj, Pani zdaniem, jest odpowiednio zachowywana pamięć o AK-owcach?

- Tu w Krakowie jestem w Światowym Związku Żołnierzy AK. I - tak kiedyś było planowane - dzisiaj, w 70. rocznicę powołania Armii Krajowej mieliśmy odsłaniać pomnik AK. Nie ma go dotąd, ale na szczęście jest już zatwierdzona jego lokalizacja, w pięknym miejscu pod Wawelem.

Mamy również to Muzeum AK, które - jak już zaczęło powstawać po 1989 roku - to już było cudo.

Rozmawiała

Małgorzata Mrowiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski