JERZY BUKOWSKI\*
Nie wiem, jakie znaczenie może mieć wiek osób, które prowadzą badania naukowe oraz publikują - w tonie dalekim od sensacji - ich rezultaty, zwłaszcza że obaj mają już poważny dorobek. Rozumiejąc oraz podzielając estymę włoskiego dziennikarza dla znakomitego polskiego reportera i pisarza, nie mogę zaakceptować braku szacunku dla faktów. A z tych niedwuznacznie wynika, że Kapuściński miał wstydliwy epizod w swoim życiorysie, którego nigdy nie ujawnił, chociaż podobno poważnie się nad tym zastanawiał tuż przed śmiercią. Skoro zabrakło mu jednak odwagi, musiał liczyć się z możliwością wypłynięcia tych informacji na światło dzienne (bez jego udziału) jeszcze za swego życia lub po śmierci, kiedy nie będzie mógł się już do nich odnieść.
Szkoda, że jeden z najbardziej wnikliwych obserwatorów współczesnego świata, któremu wielokrotnie śmierć zaglądała w oczy (wydano na niego 4 wyroki pozbawienia życia, był wielokrotnie aresztowany podczas swych reporterskich podróży) sam nie przyznał się do współpracy z komunistycznymi specsłużbami, która - jak wynika zresztą z jego teczki, o czym lojalnie napisał Ryciak - nikomu nie zaszkodziła. Gdyby tak zrobił, z pewnością nie tylko nie byłby potępiony, ale zyskałby sobie dodatkowy szacunek opinii publicznej jako człowiek umiejący stanąć oko w oko z trudną prawdą o sobie. Skoro zachował się z własnej woli inaczej, oddał tym samym inicjatywę w zakresie mówienia o sobie innym. Będąc zaś człowiekiem mądrym i doświadczonym, z pewnością przewidywał, że przykra dlań przeszłość zostanie kiedyś odkryta i opisana.
Nie widzę więc żadnych merytorycznych powodów do potępiania Gontarczyka i Ryciaka, zwłaszcza że obaj wykonali swoją pracę obiektywnie, bez cienia przypisywanych im przez "La Stampę" emocji. Owszem, po artykule w "Newsweeku" wybuchła sensacja, ale jak mogło być inaczej, skoro rzecz dotyczyła tak wybitnej osoby?
Pelizzari nazywa Gontarczyka "nieugiętym, zażartym inkwizytorem bez wątpliwości" i zarzuca mu, że nie spieszył się z archiwalną kwerendą, kiedy Kapuściński żył, a po jego śmierci "dystrybuował w różnych środowiskach w Warszawie stronnicze, podejrzane rewelacje". O Ryciaku napisał natomiast, że "jest coś aroganckiego, jeśli nie bezwzględnego w postawie reportera, który postanawia szukać grzechów innych; zaangażowanego w krucjatę dążenia do prawdy".
Z tych sformułowań jasno wynika, że włoski publicysta jest nie tylko zdeklarowanym przeciwnikiem polskiej lustracji, ale także wrogiem odkrywania prawdy, jeśli tylko jest mu ona niemiła. Daje tym przykład kompromitującej dziennikarza nierzetelności oraz elementarnego braku obiektywizmu, które to cechy Pelizzari bezzasadnie przypisuje parze Gontarczyk - Ryciak.
Ciekawy jestem, co powiedziałby o jego postawie sam Kapuściński, który wiele razy znajdował i ujawniał przed całym światem grzechy innych i był ponad wszelką wątpliwość jednym z największych w XX wieku rycerzy zaangażowanych w "krucjatę dążenia do prawdy"?
\* Autor jest doktorem filozofii, niezależnym publicystą, przewodniczącym Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?