MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fascynują nas eksperymenty

Redakcja
Kosmiczni fani kosmicznego rocka Fot. Marta Strzoda
Kosmiczni fani kosmicznego rocka Fot. Marta Strzoda
Piątek, 19 czerwca, godz. 20, Harris Piano Jazz Bar

Kosmiczni fani kosmicznego rocka Fot. Marta Strzoda

Muariolanza to jeden z najciekawszych polskich zespołów jazzowych młodego pokolenia. W przerwie prac nad nowym albumem zagra w Krakowie. Namówiliśmy więc na rozmowę wokalistę Marcina Babko.
Jazzowy portal internetowy Diapazon napisał, że "Muariolanza odkrywa nowe oblicze jazzu". Zgadzasz się?
- Wypracowaliśmy własną estetykę, którą określamy terminem ambient-jazz. Gitarzysta Mariusz Orzełowski i trębacz Dominik Mietła to kształceni jazzmani, basista Sylwester Walczak i perkusista Pierre również wywodzą się z tej muzyki. Jestem wielbicielem kosmicznego rocka, wykorzystuję więc kamerę pogłosową do tworzenia efektów, które nadają naszym utworom przestrzenny charakter. A wszyscy lubimy ambient, czyli przestrzeń w dźwiękach i między nimi.
Waszym mottem jest słynne powiedzenie Johna Cage`a: "Wszystko jest muzyką".
- Często wykorzystujemy dźwięki otoczenia. We wczesnych utworach Mariusza, zamiast perkusji, rytm tworzyły zaloopowane odgłosy jadącego roweru czy chrzęst kroków na śniegu. Fascynują nas eksperymenty.
Występowaliście na festiwalach, takich jak chociażby Bielska Zadymka Jazzowa, a także na imprezach rockowych, choćby mysłowickim Off Festivalu. Gdzie bardziej pasujecie?
- Nasz jazz jest inny. Nie awangardowy, bo przecież sięga do tradycji. I nie nowoczesny, bo nie interesują nas mody. Uzupełniamy go o inne gatunki, jak ambient, funk, rock, elektronika czy reggae. Staramy się grać po swojemu.
- Pierwsza płyta Muariolanzy to właściwie solowy projekt Mariusza Orzełowskiego.
- Choć Mariusz grał w różnych zespołach, robił również całkowicie autorskie nagrania na domowym sprzęcie. A ponieważ studiował wtedy jazz na katowickiej Akademii Muzycznej, znał wielu dobrych instrumentalistów. Zapraszał więc znajomych do współpracy. W wyniku tych kolaboracji powstał album zatytułowany "Muarioland".
Drugi album Muariolanzy - "Po drugiej stronie Przemszy" - okazał się całkowitym przeciwieństwem pierwszego.
- To prawda. Wynajęliśmy zaprzyjaźnione studio i nagraliśmy w nim cały materiał w ciągu jednego dnia. Mieliśmy przygotowane kilka kompozycji i uwinęliśmy się z nimi dosyć szybko. Pozostały czas wypełniliśmy improwizacjami, które również zarejestrowaliśmy i najlepsze z nich dołączyliśmy do płyty. Ponieważ te ostatnie narodziły się spontanicznie, aby je potem grać na koncertach, musieliśmy się... ich nauczyć, odsłuchując nagrania.
Trzecia płyta też będzie zupełnie inna?
- (śmiech) Dokładnie. Zresztą jej tytuł - "Wszystko będzie inaczej" - mówi sam za siebie. Tym razem postawiliśmy na krótkie i zwarte... piosenki. Najdłuższy utwór ma siedem minut, a najkrótszy - półtorej minuty. Powstały bardziej na drodze tradycyjnego komponowania niż improwizacji. Nagranie zajęło nam niecały tydzień. Owszem, sporo w studiu kombinowaliśmy, ale mieliśmy dokładnie wyznaczony kierunek.
Wasza twórczość ma multimedialny charakter. Oprócz muzyki i tekstów, mamy też wideoprojekcje podczas koncertów, abstrakcyjne teledyski, a nawet... grę planszową dodaną do Waszej drugiej płyty.
- Jestem fanem kosmicznego rocka. A w muzyce psychodelicznej od początku ważną rolę odgrywały pozamuzyczne eksperymenty. Przykładem choćby koncerty i okładki Pink Floyd czy mojego ukochanego Hawkwind. Też chcemy działać na wszystkie zmysły odbiorcy - by nasz przekaz docierał różnymi kanałami.
Wasze kompozycje mają wyjątkowo ilustracyjny charakter - bylibyście gotowi stworzyć soundtrack do filmu?
- Poniekąd już tak się stało. Organizatorzy katowickiego Festiwalu Filmów Kultowych zaprosili nas do zrobienia soundtracku do jednego z wyświetlanych w ramach imprezy obrazów niemych. Wybraliśmy "Zaginiony świat". Dwa nasze nagrania pojawiły się również w oprawie muzycznej spektaklu "Bezład" w Teatrze Telewizji. Jego reżyser - Witold Adamek - kupił naszą płytę i tak mu się spodobała, że wykorzystał jej fragmenty w swojej inscenizacji.
Co zagracie w Krakowie?
- Poprzeplatamy ze sobą stare i nowe utwory. Chcemy, aby dłuższe, transowe kompozycje kontrastowały z krótszymi, bardziej piosenkowymi. To będzie ostatnia okazja, by nas zobaczyć przed wydaniem nowego albumu. Oficjalna premiera nowego krążka odbędzie się w sierpniu na mysłowickim Off Festivalu.
Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski