Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatum czy sabotaż

Redakcja
W Wadowicach coraz częściej można usłyszeć opinię, że komuś zależy na "załatwieniu" miejscowego szpitala. Rok temu, po wielu oporach i dyskusjach, podjęto decyzję o jego rozbudowie, co mieszkańcy witali z wielką nadzieją. Ale od tej pory już dwa razy inwestycja natrafiła na poważne przeszkody, zaś od trzech miesięcy na placu budowy nic się nie dzieje...

   Budować nowy pawilon z izbą przyjęć i centrum ratownictwa medycznego? - głowili się samorządowcy przez kilka lat. Warta ponad 7 mln zł inwestycja w większości sfinansowana zostanie z kredytów, które samorząd powiatowy będzie spłacał do 2010 roku. Decyzja w tej sprfawie zapadła w zeszłym roku pod wpływem sytuacji u sąsiadów: szpital w Oświęcimiu uruchomił nowoczesne centrum ratownictwa, podobnie w Suchej Beskidzkiej. Wadowickiej placówce groziła stopniowa marginalizacja: mniej pieniędzy na działalność, wożenie pacjantów do ościennych powiatów. Radni niemal jednogłośnie podjęli więc decyzję o rozbudowie.
   Problemy pojawiły się już na etapie załatwiania pozwolenia na budowę. Odwołania złożyły dwie tajemnicze osoby, co groziło opóźnieniem. Wkrótce okazało się jednak, że odwołanie zostało sfałszowane. Przez kogo? Kto chciał sparaliżować inwestycję? Do dziś nie wiadomo. Śledztwo prokuratury zostało umorzone.
   Prace ruszyły wiosną, ale euforia nie trwała długo. W wakacje inwestycja została wstrzymana, bo wykonawca - Mitex - zaczął stawiać szpitalne ściany z innego materiału niż przewidziano w projekcie budowy (pustaki ceramiczne zamiast betonu komórkowego Ytong). Władze powiatowe próbowały tygodniami nakłonić wykonawcę do wznowienia budowy zgodnie z projektem. Bezskutecznie. Firma przekonywała, że projekt budowy jest wadliwy, więc musiała zmienić technikę budowy.
   - Projektant zaplanował zbyt mało pali, na których osadzona miała zostać konstrukcja szpitala. Przeprowadziliśmy badania geologiczne, wzmocniliśmy podstawowy - przekonywał Zbigniew Zajączkowski, szef krakowskiego oddziału Miteksu.
   Samorządowcy upierali się, że projekt jest w porządku. Zarzucili firmie działanie samowolne i niezgodne z prawem. - Projekt został zaopiniowany przez wiele osób i instytucji pod kątem zgodności z prawem i bezpieczeństwa. Nie ma mowy o usterkach! Firma wygrała przetarg i miała budować zgodnie z projektem, za który ręczymy! - komentował starosta.
   Po ponad dwumiesięcznej wymianie zdań samorządowcy nie wytrzymali i w zeszłym tygodniu zerwali kontrakt. Największa i być może najbardziej oczekiwana inwestycja powiatu nie będzie gotowa w terminie, czyli w wakacje przyszłego roku. Żadna firma nie zdąży nadrobić strat, tym bardziej, że do wyłonienia nowego wykonawcy niezbędny jest przetarg.
   Ale to prawdopodobnie nie koniec. Nim powiat i Mitex rozstaną się na dobre, muszą rozliczyć inwestycję. Firma żąda zwrotu kosztów z powodu podwyżki podatku na materiały budowlane z 7 na 22 proc. (od maja tego roku). Chodzi o 60 tys. zł. Z kolei powiat powinien otrzymać od Miteksu 2 proc. wartości inwestycji z tytułu kary za zerwanie umowy z winy wykonawcy.
   Sądząc po dotychczasowych wypowiedziach obu stron, dogadać się będzie trudno. W zeszłym tygodniu prezes Miteksu twierdził na łamach "Dziennika", iż źródłem konfliktu był fakt, iż firma "potrafiła wykazać niewiedzę urzędników". Ta wypowiedź oburzyła zarząd powiatu, który domaga się od prezesa wyjaśnień i przeprosin...
   A na budowie nic się nie dzieje - i pewnie długo jeszcze się nie wydarzy. Czy to wina pecha, czy - jak chcą niektórzy - wynik kreciej roboty niewiadomych sił?
MirosŁaw Gawęda
Opinie:
   Stanisław Kotarba, przewodniczący komisji Zdrowia Rady Powiatu: - Przerwanie budowy to bardzo zła wiadomość. Oddział ratownictwa medycznego jest bardzo potrzebny. Nasza komisja walczyła o jego budowę od wielu lat. Mam nadzieję, że zarząd powiatu podejmując decyzję o rozwiązaniu umowy z Miteksem miał rację. Teraz najważniejsze jest, by starosta jak najszybciej ogłosił przetarg i wybrał nowego wykonawcę.
   Józef Mlost: - Interesowałem się tą sprawą od dawna jako radny i osoba związana przed laty z budową pawilonu C szpitala. Uważam, że wykonawca popełnił co najmniej dwa poważne błędy. Przede wszystkim nie poinformował pisemnie starosty o zmianach. Niepotrzebne było odchudzenie ścian bocznych, tak jak proponowała firma. Gdybym ja był wykonawcą, to wszystkie zastrzeżenie bym zgłaszał do biura projektowego i inwestora.
   Marek Drożdż: - Nie znam szczegółów decyzji starostwa, już dawno jednak zwracałem uwagę, żeby dokładnie przeanalizować wszystkie zapisy umowy przed podjęciem tak poważnej decyzji, jaką jest jej zerwanie. Firma z pewnością będzie dochodzić swoich racji, a sprawa w sądzie może trwać kilka lat. Może się okazać, że do czasu rozstrzygnięcia sporu żadna firma nie wejdzie na plac budowy. Mam nadzieję, że decyzja była przeanalizowana pod każdym względem.
   Tadeusz Czopek, radny, ordynator oddziału II wewnętrznego w szpitalu. - Zarząd powiatu przejmuje na swoje barki całą odpowiedzialność za to co zrobił. Jedno jest pewne - ta inwestycja jest potrzebna, gdyż nasz szpital ma bardzo ubogą infrastrukturę. Oby została zrealizowana jak najszybciej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski