Paulina Pawlak Fot. Michał Klag
W tym roku do szlagierowej konfrontacji dojdzie w półfinale. "Biała Gwiazda" skończyła rundę zasadniczą jako lider tabeli i to krakowiankom przysługuje przywilej własnego parkietu. Dlatego pierwsze dwa spotkania, w sobotę (godz. 18.00) i niedzielę (godz. 16.00), odbędą się w Krakowie. - Mecze Wisły z Lotosem zawsze są szczególne - podkreśla krakowska koszykarka Paulina Pawlak.
W rundzie zasadniczej Wisła wysoko pokonała gdynianki u siebie, ale poległa na wyjeździe. Pierwsze spotkanie rozegrano jeszcze w październiku, gdy Lotos przeżywał spory kryzys. W styczniu w klubie pojawił się nowy szkoleniowiec, Grek Georgis Dikaioulakos. To on sprawił, że gdynianki odzyskały wiarę w obronę tytułu. Pokazały to w lutym, gdy ograły faworytki z Krakowa 71-66. W tamtym meczu nie mogła jednak wystąpić ani Jelena Leuczanka, ani Nicole Powell. Teraz już obie wiślaczki są gotowe do gry. - Przez ostatni tydzień trenowałyśmy ciężko i w pełnym składzie, kontuzje na szczęście nas omijały. W piątek po południu miałyśmy już odpoczywać i trochę się relaksować, by ze zdwojoną siłą przystąpić do konfrontacji z Lotosem - mówi Pawlak.
Rozgrywająca przyszła do Wisły właśnie z Lotosu, gdzie spędziła 6,5 sezonu. We współczesnej koszykówce rzadko zdarza się, by zawodniczka przez tyle lat reprezentowała barwy jednego klubu. Pawlak jest z Gdynią emocjonalnie związana, choć przyznaje, że gdy wraca tam w koszulce "Białej Gwiazdy" nie spotyka się z sympatycznym przyjęciem. - Część kibiców nas wygwizdała. Jest to przykre - wyznaje. - Zawsze miło mi jest wracać do Gdyni, cieszę się widząc działaczy, prezesa Mieczysława Krawczyka i te same twarze na trybunach. Aczkolwiek, przykro się robi, gdy wraz z Magdą Leciejewską nie jesteśmy tam miło przyjmowane. Przecież obie grałyśmy w Lotosie kilka dobrych lat, zdobywałyśmy tytuły dla Gdyni, a teraz jesteśmy wygwizdywane... Cóż, takie jest życie sportowca. Ja się cieszę z tej garstki kibiców, która potrafi po meczu podejść, porozmawiać.
Lotos przyjedzie do Krakowa osłabiony, bo kontuzje leczą Marta Jujka i Daria Mieloszyńska. - Mimo to gdynianki mają mocny skład. Ta drużyna się bardzo zmieniła od czasu, gdy odeszłam. Tylko prezes Krawczyk niezmiennie ten sam - uśmiecha się wiślaczka. - Znam go bardzo dobrze i wiedziałam, że przebuduje ten zespół. Wyszło im to na dobre. To nie znaczy oczywiście, że Lotos jest drużyną niepokonaną - znamy ich słabe strony. Uważam, że personalnie mamy lepszy skład, na pewno to my mamy przewagę pod koszem. Lotos gra bardzo szybką i bardzo szaloną koszykówkę.
Największym atutem klubu z Gdyni jest osoba trenera Dikaioulakosa. Selekcjoner reprezentacji Łotwy w stosunkowo krótkim czasie zupełnie odmienił oblicze tej drużyny. - Większość dziewczyn chwali tego szkoleniowca. Dużo pozmieniał, potrafił wykorzystać potencjał każdej z zawodniczek. Do tej pory niedocenione koszykarki też dostały szansę. Przykładem może być Jujka. Przez pierwszą część sezonu nie grała dużo, była spisana na straty. Dikaioulakos potrafił wykrzesać z niej to, co najlepsze - zaznacza Pawlak.
Justyna Krupa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?