Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

   Faza grupowa Pucharu Polski: Koszarawa - Wisła 0-2

s
Jesteś lepszy, szczęście ci sprzyja

   Absencja kontuzjowanych Mirosława Szymkowiaka i Arkadiusza Głowackiego nie miała znaczącego wpływu na postawę piłkarzy Wisły w pucharowym meczu z Koszarawą Żywiec. Krakowianie pokonali 2-0 czwartoligowców na ich terenie. Wisła, choć nie zachwyca grą, jest liderem w swojej grupie i powinna bez problemu awansować do czołowej "16" Pucharu Polski.
   Mimo że stawką spotkania były punkty w fazie grupowej Pucharu Polski, obie strony potraktowały ten mecz inaczej. Gospodarze wyszykowali się niczym do najważniejszego spotkania w sezonie ligowym, wiślacy zaś podeszli do niego tak, jak do meczów towarzyskich, których (m.in. w Zabierzowie, Waksmundzie, Proszowicach) rozegrali tego roku niemało.
   Oficjalnie Koszarawa mogła wpuścić tylko 950 osób, ale czego się nie robi dla spragnionych emocji kibiców... Weszło ich niemal dwukrotnie więcej, część oglądała spotkanie zza siatki. Z Krakowa miało być tylko 50 fanów, ale zjawiło się ich ponad 300. Każdy "nadplanowy" - jak przyznali organizatorzy - zostawił w kasie 10 złotych i już był na obiekcie. Sympatycy "Białej Gwiazdy" zachowali się osobliwie: przez cały mecz nie dopingowali pupili, za to w przerwie wdali się w bójkę z siłami porządkowymi. Sytuacja uspokoiła się po kilkudziesięciu sekundach.
   Był to jedyny niesportowy akcent tego sympatycznego widowiska. O generalnie przyjazną atmosferę zadbała miejscowa publiczność. Żywczanie mocno trzymali kciuki za piłkarzy Koszarawy, jednak zdawali sobie sprawę z różnicy dzielącej oba zespoły i mistrzów Polski podjęli życzliwie. Okazali się też niezłymi kawalarzami. Co chwilę padały żartobliwe komentarze. Gdy Wisła prowadziła 2-0, ktoś krzyknął pod adresem krakowian: "Z czego się cieszycie, gdyby nie Majdan byłoby 2-2!". Po sekundzie nastąpiła puenta: "gdyby nie Szymala, byłoby 2-1!".
   To jednak bramkarz "Białej Gwiazdy" zaczął niepewnie. Już w 1 min Majdan poślizgnął się na linii pola karnego i na chwilę stracił kontakt z futbolówką, ale zdołał ją w końcu opanować. A chwilę później Kamionka pomylił się stojąc 5 m od bramki Wisły. - Patrz, jak Cantoro nas lekceważy. Ma opuszczone getry, zaraz mu ktoś po łydce "pojedzie" - skomentował sąsiad z trybuny głównej. Nic z tego, Argentyńczyk jak zawsze grał na poważnie, a getry opuszcza w każdym spotkaniu.
   Wisła do przerwy spisywała się słabo. Krakowianie wprawdzie przeważali, wymienili mnóstwo podań, lecz pod bramką Koszarawy przebywali rzadko. Najbardziej pomysłowo grali Frankowski z Zieńczukiem. W 43 min "Franek" niecelnie zagłówkował po wrzutce kolegi. Po chwili Matras, najlepszy piłkarz miejscowych (wychowanek Koszarawy, były zawodnik juniorskich reprezentacji Polski), przeciął serię finezyjnych zagrań Frankowskiego z Żurawskim.
   Na ambitnych, walecznych gospodarzy w pierwszej minucie przedłużenia spadł cios. W plecy, bo zadał go ich bramkarz Sławomir Szymala. Mocno wrzuconą przez Zieńczuka piłkę, Szymala próbował złapać przy dalszym słupku. Niespodziewanie wypuścił ją z rąk i futbolówka zatrzepotała w siatce. Szczęście, jak wiadomo, sprzyja lepszym, ale nad stadionem uniosły się westchnienia zawodu, bo Koszarawa w pierwszej odsłonie gorsza nie była.
   Spotkanie rozkręciło się po przerwie, głównie dlatego, że żywczanom zaczęło brakować sił. Rozluźnili więc szyki, a część z nich pomyślała zapewne, że może nie uda się tego zremisować, za to bramkę strzeloną Wiśle można by powspominać latami.
   Sytuacje się rozmnożyły. Najwięcej sprytu wśród przyjezdnych wykazywał Frankowski. Raz uderzył minimalnie obok słupka, raz jego strzał zablokował Matras... W 64 min po centrze Zieńczuka z rzutu rożnego, "Franek" tylną częścią głowy skierował piłkę na słupek, a z linii bramkowej wyekspediował ją Pindel.
   Koniec końców, "łowca bramek" postawił stempel. Akcję prawą stroną wyprowadził Gorawski, przedłużył ją "w tempo" do Żurawskiego. Ten po krótkim sprincie spod linii końcowej wystawił piłkę Frankowskiemu. Trzy metry od bramki, bez asysty rywala, TF nie mógł nawalić.
   Koszarawie oddać trzeba, że kilka razy groźnie zaatakowała i gdyby przegrała na przykład 1-2, to szczególnej łaski by nie dostąpiła. Majdan (a może Cantoro, był tam ogromny ścisk) zastopował przed linią bramkową sprytne uderzenie piętą autorstwa Gadomskiego. Aż trzy szanse miał Woźniak, jednak tak jak śmiało wychodził na pozycje, tak nieśmiało obchodził się z piłką. W efekcie pomocnikowi Koszarawy futbolówkę odbierali wiślacy bądź jego lekkie strzały bronił Majdan. Skutku nie przyniosła też próba "nożycami" w wykonaniu Sochy.
   Po 70 minutach mecz zaczął dogasać. Obie strony uznały wynik za wystarczająco dobry, by nie angażować dodatkowych sił.
   Wisła wypadła przeciętnie. Najbliższy mecz ligowy z Legią (piątek o godz. 20 w Krakowie) da odpowiedź, czy krakowianie dostosowali się do nie najtrudniejszego do nich rywala czy też jeszcze nie odzyskali formy po niedawnym przesileniu.

Koszarawa Żywiec

- Wisła Kraków 0-2 (0-1)

   0-1 Szymala 45+1 samobójcza, 0-2 Frankowski 67
   Koszarawa: Szymala - Pindel, Augustyniak, Matras, Żak - Woźniak (73 Mrowiec), Gadomski, Pluta, Kuś (62 Kolisz) - Socha (84 D. Stolarczyk), Kamionka.
   Wisła: Majdan - Baszczyński (74 Kowalczyk), Kłos, M. Stolarczyk, Mijailović - Gorawski, Kukiełka, Cantoro, Zieńczuk (77 Kwiek) - Frankowski, Żurawski (80 Kuźba).
   Sędziował Antoni Fijarczyk (Stalowa Wola). Żółta kartka - Kamionka. Widzów 2000.

Na wysokości zadania

   Marek Piotrowicz (trener Koszarawy): - Każda konfrontacja z mistrzem Polski jest wielkim przeżyciem dla trenera i zawodników takiego klubu jak Koszarawa. Dziękuję zatem trenerowi Kasperczakowi za ciepłe słowa i Wiśle, że poważnie potraktowała to spotkanie. Cieszymy się, że nie byliśmy tylko tłem. Gdyby pierwsza bramka padła po ładnej akcji, łatwiej byłoby się nam z tą stratą pogodzić. Trudno, błędy się zdarzają.
   Henryk Kasperczak (trener Wisły):- Mecz mógł się podobać, bo oba zespoły chciały wygrać. Trzeba pochwalić Koszarawę, która grała piłkę otwartą, kombinacyjną, poprawną w odbiorze i jej wyprowadzaniu. Gorzej było z wykończeniem akcji. Myślę, że do trzech razy sztuka - Koszarawie dwa razy nie udało się wejść do trzeciej ligi, ale w tym sezonie wszystko powinno skończyć się pomyślnie. Gratuluję dobrej organizacji. Ludzie z Żywca i kibice stanęli na wysokości zadania.

Tomasz Frankowski:

Nie lubię takich meczów

   - Kibice Koszarawy doskonale scharakteryzowali Pana: stoi, stoi i nagle strzela bramkę. Potwierdził Pan tę opinię w drugiej połowie spotkania - zagadnęliśmy snajpera "Białej Gwiazdy" Tomasza Frankowskiego.
   - No i dobrze, co mam odpowiedzieć?
   - Dobrze się Pan ustawił - na trzecim metrze od bramki Koszarawy. To była formalność?
   - Trochę gram w piłkę. Przede wszystkim była to zasługa Maćka i kogoś (Gorawskiego), kto zagrał piłkę na skrzydle.
   - Mecz miał inny charakter niż spotkania ligowe.
   - Najbardziej nie lubię takich meczów. Wszyscy oczekują od nas wysokiego zwycięstwa, a poziom jednak się wyrównał i nawet w trzeciej czy czwartej lidze zespoły potrafią grać. Walczą, biegają. Wygraliśmy, odnotujmy zwycięstwo, może w nie najlepszym stylu, ale istotne przed meczem ligowym z Legią.
   - Ciąży Wam odpowiedzialność w takich meczach?
   - Ciężko się skoncentrować, zagrać tak agresywnie i dynamicznie jak w meczu na szczycie polskiej ligi. Czasem takie zespoły sprawiają nam kłopoty i w Żywcu przez pewien okres też tak było.
   - Czy czujecie się ambasadorami dobrej piłki w takich miejscach jak Żywiec? Ludzie łakną kontaktu z Wami.
   - Oczywiście, że to widać. Kibice potrzebują, są spragnieni dobrej piłki w takich miejscach, gdzie poziom nie jest zbyt wysoki. Przynajmniej przez jeden weekend mają powody do satysfakcji. Zostaliśmy w Żywcu bardzo sympatycznie przyjęci.

Pod szatnią Wisły

   Damian Gorawski: - Gramy w piłkę z zamiłowania i nawet do takich spotkań jak to podchodzimy poważnie. Tym bardziej że w tym sezonie pozostała nam tylko liga i Puchar Polski. Było nam ciężko. Piłkarze Koszarawy bardziej nastawili się na przeszkadzanie niż na normalną grę w piłkę. Gdy ją przyjmowaliśmy, byliśmy najczęściej faulowani albo łapani za koszulkę. W każdym mieście zdarzają się pojedyncze gwizdy czy tak zwana "szydera" z trybun. Do tego już się przyzwyczailiśmy, natomiast miło było usłyszeć oklaski po własnej udanej akcji. W ligowych meczach wyjazdowych to się raczej nie zdarza.
   Radosław Majdan:- Takie mecze są najbardziej groźne dla zespołów pierwszoligowych, bo przeciwnicy z niższych klas mobilizują się wyjątkowo, a tym lepszym trudno jest się skoncentrować. Nie mieliśmy tradycyjnego zgrupowania, więc tę koncentrację każdy musiał sam wywołać. Zaczęliśmy mecz zbyt sennie i pierwsza połowa nie była dla nas udana. Poza tym nie przywykliśmy do gry o trzynastej. W pierwszej minucie poślizgnąłem się. Dobrze, że to było na linii pola karnego i mogłem potem złapać piłkę, bo inaczej... Miałem do wyłapania kilka strzałów i dośrodkowań. Nie było tak strasznie.
   Maciej Żurawski:- Byliśmy pewni swoich umiejętności i mimo nie najlepszego początku spotkania, czuliśmy, że w końcu strzelimy gole. Rozegraliśmy już wiele takich spotkań i prawie zawsze wychodziliśmy z nich obronną ręką. Nie myśleliśmy o Legii. Dla nas najważniejszy jest zawsze ten mecz, który właśnie gramy. Dopiero teraz możemy zacząć koncentrować się na Legię. Nie chcę porównywać meczu w Żywcu ze spotkaniami w reprezentacji Polski. Inna jest waga, gdy gra się o punkty, a inna, gdy jest to mecz grupowy w Pucharze Polski.

Pod szatnią Koszarawy

   Bartłomiej Socha: - Przed meczem były pewne obawy o wynik, ale z chwilą wyjścia na boisko wszystkie obawy prysły. Sędziowie nam nie pomogli przy pierwszym golu. Frankowski i Gorawski przeszkadzali naszemu bramkarzowi, absorbowali go. To jednak powinien być spalony. Gdyby ta bramka nie padła w ostatniej minucie pierwszej połowy, wszystko mogłoby się jeszcze zdarzyć. 0-2 jest i tak niezłym wynikiem z mistrzem Polski. Wyróżniał się Damian Gorawski. Tomek Frankowski to z kolei znakomity technik. Może stać przez całe spotkanie, a swojego gola strzeli. Wiślacy kiedyś zaczynali od małych klubów, więc może na nas też przyjdzie czas.
   Łukasz Matras:- Wiedzieliśmy, że będziemy głównie się bronić. Szkoda, bo mieliśmy kilka sytuacji, z których mógł paść przynajmniej jeden gol. Dla mnie to wyjątkowe przeżycie i przyjemność - zagrać z ludźmi, których oglądam w telewizji, jak strzelają gole dla reprezentacji Polski.

"Żuraw" po japońsku?

   W uzupełnieniu informacji zamieszczonej w jednej z gazet, iż Maciej Zurawski mógłby udać się do ligi japońskiej, kapitan "Białej Gwiazdy" powiedział: - Za pośrednictwem Jana Loszy zadzwonił do mnie człowiek przebywający w Japonii i powiedział, że interesuje się mną jeden z czołowych tamtejszych klubów. Tyle, porozmawialiśmy sobie luźno, bez zobowiązań. Według mnie sprawa jest bardzo odległa.
   Zapytany, dlaczego nie zbagatelizował oferty z nawet tak egzotycznej piłkarsko ligi, Żurawski odparł: - W kwestiach transferowych mam jedną zasadę: nigdy nie zamykam za sobą drzwi.

Drwęca pokonała Lecha!

   Niespodzianką meczów 3. kolejki piłkarskiego Pucharu Polski była porażka Lecha z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie 0-2.
Grupa 1
1. Wisła Kr. 2 6 5-0
2. Koszarawa 3 4 2-3
3. Szczakowianka 1 1 0-0
4. Tłoki 2 0 1-5
Grupa 2
   Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 3-0 (0-0)
1. Pogoń Szcz. 3 6 11-3
2. Legia 3 6 2-3
3. Świt N.D. 2 3 2-1
4. Mazowsze 2 0 1-9
Grupa 3
   Amica Wronki - Zagłębie Lubin 2-1 (0-1)
1. Amica 2 6 7-2
2. Kotwica Koł. 2 3 4-6
3. Zagłębie 2 1 3-4
4. Górnik Pol. 2 1 3-5
Grupa 6
   Drwęca Nowe Miasto Lubawskie - Lech Poznań 2-0 (0-0)
1. Lech 3 6 6-3
2. Drwęca 3 4 4-3
3. Arka 2 3 3-5
4. Stasiak 2 1 1-3
Grupa 7
   Skalnik Gracze - Górnik Zabrze 0-5 (0-3)
1. Górnik Zab 3 6 8-3
2. Podbeskidzie 2 6 7-3
3. GKS Kat. 2 3 3-1
4. Skalnik 3 0 1-12
   W kilku grupach kolejne mecze we wtorek.
(s)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski