MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Federer - Murray, starcie drugie

Redakcja
LONDYN 2012. - Co powiedziałem Del Potro po meczu? "Powinieneś być z siebie dumny, zagrałeś świetnie" - opowiadał Roger Federer kilkadziesiąt minut po wygranej z argentyńskim tenisistą 3:6, 7:6 (7-5), 19:17 (!).

Podczas igrzysk tenisiści grają nie do trzech, jak w Wielkim Szlemie, ale do dwóch wygranych setów, lecz wczorajszy mecz nie mieścił się w olimpijskich standardach.

W ostatnim secie, gdy nie można było odwołać się do tie breaku, obaj półfinaliści igrzysk w Londynie przez 2 godziny i 45 minut wykazali się niesamowitą odpornością i wytrzymałością. Jeden nie był w stanie przełamać drugiego, a gdy wreszcie udało się to Szwajcarowi, nastąpiła dziwna metamorfoza gracza numer 1 na świecie. Przy swoim serwisie przegrał cztery kolejne piłki i jeszcze dwie w następnym gemie! W efekcie Argentyńczyk znów osiągnął minimalna przewagę i Federer musiał nadrabiać straty. Mecz trwał 4 godziny i 31 minut, a wyrobiona publiczność na korcie centralnym Wimbledonu nie mogła się nadziwić, jak długo Juan Martin del Potro (nr 8) potrafi stawiać mistrzowi tak wygórowane warunki. Zresztą dziwiła się nie tylko publiczność, ale i fachowcy. - Niesamowity mecz. Del Potro do tej pory nie spisywał się na trawie tak dobrze. Ale w tym meczu pokazał, że on tu jeszcze wróci, by wygrać wielkoszlemowy Wimbledon - skomentował Wojciech Fibak.

Gdy wreszcie Argentyńczyk ustąpił pola, nastąpiła eksplozja radości, bo większość na trybunach była za Federerem. Del Potro bardzo wolno podszedł do siatki, przy której czekał na niego Szwajcar. Zamiast podać mu rękę, wysoki Argentyńczyk - nie mogąc opanować wzruszenia - wręcz wtulił się w ramiona rywala. A ten po raz kolejny pokazał wielką klasę.

Federer jest wzorem dla wielu i kibiców, i tenisistów. Wczoraj okazało się, że także dla mistrzyni olimpijskiej w narciarstwie alpejskim Lindsey Vonn. - Przyjechałam do Londynu wspierać amerykańskich sportowców, ale do Rogera czuję szczególną sympatię, więc nie mogłam odmówić sobie pojawienia się na jego meczu. To wspaniały tenisista i człowiek, więc bardzo się cieszę, że zagra w finale igrzysk - powiedziała nam Vonn (cały wywiad z Amerykanką w poniedziałkowym wydaniu).

Szwajcar, któremu do wspaniałej kolekcji brakuje jedynie złota olimpijskiego w singlu (przed czterema laty w Pekinie zdobył je w deblu ze Stanislawem Wawrinką), przyznał, że nie spodziewał się aż tak trudnego pojedynku. - W pierwszym secie byłem zdenerwowany, spięty. Było dużo emocji, które starałem się kontrolować - powiedział. - Przypominają mi się igrzyska w Sydney sprzed 12 lat, gdy przegrałem w półfinale z Tommym Haasem. Od tamtej pory długo czekałem, aż nadejdzie ta chwila i teraz już mam olimpijski medal. Chcę jednak czegoś więcej, chcę złota.

Gdy Federer mówił te słowa, już dawno powinien był się rozpocząć drugi półfinał Andy'ego Murraya z Novakiem Djokoviciem. Ale, z uwagi na poprzedzające ich występ na korcie centralnym nadzwyczaj długie widowisko, reprezentant Wielkiej Brytanii i Serb musieli cierpliwie poczekać na swoją kolej. Murray zaskakująco łatwo ograł Djokovicia 7:5, 7:5 i jutro nastąpi powtórka finału Wimbledonu sprzed miesiąca. Przy czym Brytyjczycy są przekonani, że tym razem z pomyślniejszym dla nich zakończeniem. W dzisiejszym finale kobiet spotkają się Serena Williams i Maria Szarapowa. Ta pierwsza wręcz rozbiła Wiktorię Azarenkę 6:2, 6:1.

Krzysztof Kawa, Londyn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski