Na Antypodach wąsaty karp podbił tamtejsze rzeki. Osiem na dziesięć pływających ryb, to potomstwo przywiezionych i niebacznie wypuszczonych na wolność karpi. Wyrok ma być wykonany przez zabójczą dla karpia odmianę wirusa opryszczki. Infekcja szybka, zaraźliwa i piekielnie skuteczna. Tudzież bardzo tania.
Za jedyne 15 milionów dolarów problem karpia zostanie definitywnie rozwiązany w Australii, a nieco później w Nowej Zelandii. Jedno tylko spędza sen z oczu przyrodnikom: wizja setek tysięcy ton gnijącego mięsa. Ilość, która wystarczy na totalne zatrucie rzek. Z jednej strony mrowie smacznych ryb, których Australijczycy i Nowozelandczycy nie jadają. Z drugiej, rzeki zdewastowane przez obcy gatunek przewleczony przez kolonizatorów z Europy.
Teoretycznie można smaczne ryby wyłowić, zapuszkować i… kto to kupi? Gdyby nie odległość, mogłyby trafić do nas. Wszak tego roku karpia u nas mało, a wigilijny popyt spory.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?