Z rozmaitych powodów nie miałam w tym roku prawdziwych wakacji. Wybraliśmy się zatem w grudniu na ciepłe plaże. Pech sprawił, że tam właśnie rozwinęła się u mnie grypa. Kaszel, osłabienie i wszystkie możliwe plagi dopadły mnie w Omanie. W zasadzie nie żałuję. Bo brak aktywności rekompensowało mi obserwowanie otoczenia. Jak zawsze w takich ośrodkach słyszy się wiele języków. Włosi są zawsze i wszędzie. Francuzi stanowili mniejszość. Było też trochę Brytyjczyków i Niemców, lecz najliczniejszą grupę stanowili Polacy. Język polski słychać było na każdym kroku, a miejscowa obsługa witała nas niemal nienagannym „dzień dobry” i śmiesznym „cześć”.
Dochowaliśmy się przyzwoitej, ambitnej klasy średniej, dla której świat jest domem, a dom światem
Można zapomnieć o obiegowych opiniach wykpiwających chamstwo i głupotę rodaków za granicą. Wszystko jest inaczej, niż w karykaturalnych komentarzach celebrytów. Polak najczęściej podróżuje z rodziną. Często są to trzy pokolenia: rodzice z maluchami i dziadkami. I proszę państwa, te dzieci są grzeczne, niewrzaskliwe, urocze. Sporo też par w różnym wieku; trochę singielek w grupach po trzy lub pięć. Choć alkohol serwowany jest w dowolnej ilości, nikt się nie upija. Nikt też nie rzuca się łapczywie na uginające się od smakołyków stoły. Polacy są dyskretni i kulturalni. W restauracji rozmawiają przyciszonymi głosami, często o interesach, rzadko o polityce. Rzuca się w oczy uroda kobiet i ich znakomite sylwetki. Polacy nauczyli się dress-kodu: w zasadzie nikt nie przychodzi na posiłki w majtkach kąpielowych, czy o zgrozo, bez koszuli, jak nagminnie zdarzało się tłustym facetom z tłustymi portfelami jeszcze 10 lat temu.
Polacy należą chyba do najbardziej ruchliwych nacji. Maksymalnie wykorzystują pobyt: już pierwszego dnia obiegli ciągnący się kilka kilometrów kompleks wypoczynkowy, zapisują się na wycieczki, komentują okolicę, czytają artykuły o kraju, który nas gości, a potem opowiadają jedni drugim o politycznej metodzie sułtanatu i szlaku kadzidlanym - starożytnej sieci traktów, którymi z Omanu do Europy sprowadzano droższą od złota wonną żywicę kadzidłowców. Minęły czasy opalania się na raka. Pod parasolami Polacy czytają nie tylko najgłupsze książki świata w stylu Dana Browna. Na leżakach widziałam sporo niezłej współczesnej literatury.
To po prostu zakrawa na cud. Istnienie klasy średniej jest przecież fundamentem demokracji i warunkiem ekonomicznego rozwoju.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Koniec z plastikiem - za 3 lata będzie nielegalny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?