Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton. Rekolekcje dla niewiast błądzących

Leszek Mazan
Polskapress
Nie pamiętam już który to prezydent USA, słynący z małomówności, raz wróciwszy do domu z kościoła przepytywany był przez małżonkę: - O czym dziś mówił pastor na kazaniu? - O grzechu. - A co mówił? - Był mu przeciw.

Podobne stanowisko reprezentują duchowni wszystkich wyznań, różniąc się jedynie (podobnie jak my z żonami) w definicji grzechu, oszacowaniu stopnia przestępstwa i wielkości jego następstw. Z żonami dyskusja jest zazwyczaj niemożliwa z uwagi na ich nieprzyswajalność argumentów drugiej strony i upiorny, szokujący brak świadomości własnych przewinień. Cóż, bywa… Chociaż szkoda, że nawet w okresie rekolekcyjnym nie znajdzie się nawet w kościele Mariackim choćby jeden kaznodzieja, który potrafił by skutecznie przejść im przez rozum.

Kiedyś, kiedyś, w pierwszej połowie osiemnastego wieku był taki ojciec franciszkanin Fortunat Łosiewski, kaznodzieja krakowski, warszawski i poznański. Zgodnie z zasadą swego zgromadzenia wykorzystywał ambonę, by „ganić grzechy, sławić cnoty, przepowiadać karę i chwałę”. W kazaniach wygłaszanych w kościele Mariackim w Krakowie w 1731 roku, a adresowanych, jak sądzę, przede wszystkim do niewiast apelował o poskromienie swych pięciu zmysłów. Pierwszym zaatakowanym przez kaznodzieję był zmysł smaku, prowadzący do obżarstwa, za które „klęska głodu jest elementem słusznej kary”. Niepoprawnie wykorzystany „zmysł wzroku może stać się przyczyną potępienia na wieczność” („O,straszna zbrodni!: oczu skromnie nie trzymać w kościele, ale niemi rzucać na to i owo obiectum”). Zmysł słuchu wykorzystywany jest często do słuchania deliberacji i słów sprośnych. Kalectwo głuchoty - twierdził kaznodzieja powołując się na doświadczenia z pracy duszpasterskiej „jest dolegliwością, która bardzo często dotyka słuchaczy kazań”. Zmysł dotyku - szczególnie niebezpieczny - „całe ciało przenika”, i wymaga „zdecydowanego obmycia we łzach pokuty” jako alternatywy dla straszliwych kar piekielnych. Zmysłowi zapachu powinna towarzyszyć świadomość, że „Nie zawsze ten pięknie pachnie, kto zawsze pięknie pachnie”. Grzech cuchnie…

Dwieście lat później surowe, ale jakże słuszne słowa kaznodziei znalazły współczesny komentarz w dialogu między kapelanem wojskowym Otto Katzem a prostym żołnierzem garnizonu praskiego Józefem Szwejkiem: „Ciekaw jestem, Szwejku, jak też człowiek może nagrzeszyć dotykiem?

- Wiele może nagrzeszyć, panie feldkurat, na przykład sięgnie choćby do cudzej kieszeni albo i na zabawie tanecznej, wszak ksiądz kapelan rozumie, jakie tam bywa przedstawienie.

- A chodem, Szwejku? - Kiedy zacznie utykać, żeby wzbudzić litość. - A powonieniem? - Kiedy mu się jakiś smród nie podoba.

- A smakiem, Szwejku? - Kiedy ma się na kogoś apetyt.

- A mową? - To już idzie ze słuchem, panie feldkurat. Jak jeden dużo gada, a drugi słucha”…

W wypadkach skrajnych, gdy nawet ten sposób argumentacji nie podziała proponuję - na domowy użytek - opowieść o Ignacym (tym od lampy) Łukasiewiczu. On ci - wiecznie zapracowany abstynent - wrócił w wieczór sylwestrowy do domu tuż przed północą. Nie zdążył nawet zdjąć przesiąkniętego naftą ferszalungu, gdy runął na niego głos małżonki: - O tej porze do domu? W Sylwestra? Oczywiście pewnie coś piłeś! A poza tym… fuj, śmierdzisz!..

- Moja droga - westchnął wynalazca - gdybym ja nie śmierdział - ty byś nie pachniała…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski