Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal na raty

Redakcja
Wykonanie utworu Pierre’a Bouleza było początkowo planowane w ramach listopadowego festiwalu "Pomosty", ale koncert ten odbył się dopiero teraz, zresztą pod tym samym szyldem festiwalowym. Mogło się to wydać trochę dziwne, ale "Pomosty" są właściwie długofalowym projektem międzynarodowym, w którym ze strony polskiej uczestniczy Stowarzyszenie Artystyczne Muzyka Centrum, a Filharmonia Krakowska udziela istotnej pomocy organizacyjnej.

Smyczkiem i pałką

   Pierre Boulez, liczący dziś lat siedemdziesiąt siedem, jest bez wątpienia jedną z najważniejszych postaci w muzyce drugiej połowy XX wieku i to wystarczy, bo kto zdominuje obecnie stulecie, pokaże dopiero przyszłość. Od młodości cechowała go tygrysia drapieżność, która pozwoliła mu zyskać pozycję wyjątkową, bo Boulez jest przecież także znakomitym dyrygentem, który od słynnych koncertów zorganizowanej przez niego paryskiej "Domaine musical" do działalności w BBC, wpływał swą polityką repertuarową na obraz muzyki współczesnej, nie tylko francuskiej. Jest to drugie, tajemne dno sztuki naszych czasów, ale zajmijmy się jego muzyką. Zasłynął jako bezkompromisowy reprezentant awangardy po II wojnie światowej, wojujący także ostrym piórem polemisty. W Strukturach I na dwa fortepiany dał modelowy wzór serializacji wszystkich elementów, ale podczas gdy jego rozliczni naśladowcy trudzili się mozolnie nad robieniem kopii tego wzorca, on sam odrzucił już krępujący gorset "totalnego erislizmu" i poszedł w innym kierunku. Z perspektywy czasu jego twórczość oceniana była rozmaicie, odzywały się głosy, że wypalił się w tych wczesnych wzlotach, uważano też, że Boulez-dyrygent pożarł Bouleza-kompozytora, bo więcej potem dyrygował niż komponował.
   Nie można jednak zapominać, że znamiennym rysem jego osobowości było dążenie do perfekcjonizmu; opracowywał nowe wersje i powracał do utworów wcześniejszych, którym nadawał nowy kształt. Takim przykładem jest właśnie jego kompozycja "Sur Incises", powstała na kanwie utworu fortepianowego "Incises" z roku 1994, którą na czwartkowym koncercie zaprezentował Das Neue Ensemble z Hanoweru, pod dyrekcją Petera Rundela. Wykonanie poprzedziło wstępne wprowadzenie. Krzysztof Kwiatkowski, polski animator "Pomostów", nie serwował hermetycznej chińszczyzny analitycznej, lecz zwrócił uwagę na oryginalne brzmienie niekonwencjonalnego zespołu: trzy fortepiany, trzy harfy i trzy perkusje, w których dominują dwa wibrafony i marimba. Porównawcze zestawienie fragmentu materiału wyjściowego z jego metamorfozą, mogło dać wyobrażenie, jak daleko sięgnęły te przemiany. Boulez już w dawniejszych utworach wykazywał predylekcję dla takich kombinacji instrumentalnych, a w rozdzwonionym jak egzotyczny gamelan "Sur Incises" pokazał swą wrażliwość na brzmienie i odziedziczoną po Debussym "urodę dźwięku". Inna rzecz, że tak dobrane instrumentarium niejako automatycznie gwarantuje oryginalność brzmienia. Nie łudźmy się, że jest to takie proste, bo przecież decydującym czynnikiem jednak pozostaje wyobraźnia i rzemiosło kompozytorskie - u Bouleza najwyższej próby. Peter Rundel okazał się dyrygentem bardzo precyzyjnym i świetnie wczuwającym się w klimat kompozycji, a 9-osobowy zespół zaimponował nie tylko techniczną sprawnością, ale także umiejętnością cieniowania i modelowania kolorystyki, co w tym trwającym prawie 45 minut utworze jest sprawą bardzo istotną.
   Wśród publiczności przewaga młodych słuchaczy, zapewne był to rezultat edukacyjnej akcji "Pomostów" i prowadzonych poprzednio warsztatów dla młodzieży szkół muzycznych.
ADAM WALACIŃSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski