Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal wolności i pokaz siły

Cecylia Kuta
Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski” przypominają. 1981. Jesienią doszło do jednego z najważniejszych wydarzeń w okresie legalnej działalności NSZZ „Solidarność”. I Krajowy Zjazd Delegatów zakończył trwający od października 1980 r. proces wyboru władz związku.

Zjazd odbywał się w dwóch turach: od 5 do 10 września i od 26 września do 7 października 1981 r. w Gdańsku, w hali „Oliwia”. Jego obrady śledziła cała Polska.

Euforia zjazdowa

Zjazd poprzedziły intensywne przygotowania. Powołano Zespół Wyborczy, przekształcony później w Krajową Komisję Wyborczą. Przewodniczył jej Antoni Kopaczewski, a jego zastępcami byli Andrzej Cierniewski i Stanisław Chojecki. KKW kontrolowała wybory do władz regionalnych i wybory delegatów na I KZD. Zasługą KKW było ustalenie granic regionów. Struktura terytorialna związku nie pokrywała się bowiem z podziałem administracyjnym kraju, co niekiedy powodowało konflikty między poszczególnymi komisjami zakładowymi.

W I KZD udział wzięło 896 delegatów z 38 Regionów, w tym 66 z Małopolski. Najwięcej delegatów było z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego (106), a najmniej z Nysy i Federacji Tarnobrzeskiej (po dwóch). Przewodniczącym prezydium podczas I tury był Tadeusz Syryjczyk, reprezentujący Region Małopolska, a wiceprzewodniczącym Stanisław Kocjan z Regionu Pomorze Zachodnie. Podczas II tury przewodniczącym został Jerzy Buzek (Region Śląsko-Dąbrowski), a wiceprzewodniczącym Antoni Fijałkowski z Regionu Mazowsze.

Oprócz prezydium działały liczne komisje. W celu przyspieszenia obrad wprowadzono zasadę, że w przypadku zgodności członków komisji wynik głosowania przyjmowano „na oko”, zaś w wypadku rozbieżności lub głosowań wymagających przekroczenia określonych progów procentowych (np. poprawek do statutu) głosy były liczone przez sektorowych.

„Pierwsze kilkanaście godzin zjazdu to sprawy proceduralne, formalne. Euforia, upojenie wolnością, często pewność siebie i chęć popisania się zdolnościami oratorskimi wielu delegatów powodowały, że przez pierwsze dni omal nie zagadano na śmierć istoty sprawy. Moc wniosków i kontrwniosków w kwestiach formalnych i merytorycznych, dziesiątki głosowań za wnioskami, kontrwnioskami, a także głosowań - czy głosować” - wspominał Jan Beszta-Borowski z Wojewódzkiego Komitetu Założycielskiego „Solidarności” Rolników Indywidualnych w Białymstoku.

Radykałowie i umiarkowani

Podczas zjazdu uwidoczniła się różnica pomiędzy przedstawicielami dotychczasowego kierownictwa a działaczami szczebla regionalnego, reprezentującymi radykalniejsze postawy.

Konflikt przybrał na sile podczas drugiej tury. Jego kulminacją były wybory władz. Do rywalizacji o przywództwo stanęło czterech kandydatów: Lech Wałęsa, który był traktowany jako lider „Solidarności”; Andrzej Gwiazda, reprezentujący alternatywny wobec Wałęsy program wewnątrzzwiązkowej demokracji i jednocześnie sugerujący zachowanie bardziej stanowczej postawy wobec reżimu; Marian Jurczyk - zwolennik politycznej ofensywy oraz Jan Rulewski - popierany przez związkowych radykałów. Zwyciężył Wałęsa, zdobywając 55 proc. głosów.

Różnica zdań pojawiła się także w innych kwestiach, m.in. co do żądania usunięcia z aneksu do statutu „Solidarności” zapisu o przewodniej roli PZPR. Zgłoszona przez Rulewskiego i Lecha Sobieszka propozycja ostatecznie nie została poddana pod głosowanie. Emocje wzbudzała również kwestia podziękowań dla KOR, który podczas zjazdu ogłosił zakończenie działalności.

Mimo sporów wynik prac I KZD był imponujący. Przyjęto ponad 70 dokumentów. Do najważniejszych należały: Uchwała programowa, Deklaracja I Zjazdu Delegatów, Uchwała w sprawie obrony samorządu pracowniczego oraz „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”. Sformułowano nową definicję związku: jako ruchu społecznego, którego celem jest stopniowa zmiana systemu polityczno-ekonomicznego państwa. Program „Samorządnej Rzeczpospolitej” zawarty w Uchwale programowej przewidywał stworzenie Polski opartej na poszanowaniu praw jednostki, pluralizmie i demokratycznych regułach życia społecznego oraz ograniczenie dyspozycyjności struktur państwowych wobec partii rządzącej.

Niebezpieczny dokument

Największym echem odbiło się uchwalone 8 września „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”, w którym wyrażano poparcie dla opozycjonistów z państw bloku sowieckiego, podejmujących walkę o niezależne związki zawodowe. Stwierdzano: „Popieramy tych z was, który zdecydowali się wejść na trudną drogę walki o wolny ruch związkowy. Wierzymy, że już niedługo wasi i nasi przedstawiciele będą mogli spotkać się w celu wymiany związkowych doświadczeń”. Pomysłodawcą dokumentu był Henryk Siciński z Ostrowa Wielkopolskiego, tekst zredagowali Bogusław Śliwa z Kalisza i Jan Lityński.

Dokument wywołał euforię wśród uczestników zjazdu, którzy przyjęli go owacjami i burzą oklasków. Jednocześnie wzbudził oburzenie Kremla. 10 września na posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR Leonid Breżniew mówił: „[To] niebezpieczny i prowokacyjny dokument. Słów w nim niewiele, ale wszystkie godzą w jeden punkt. Jego autorzy chcieliby wywołać zamieszki w krajach socjalistycznych, zaktywizować grupki różnego rodzaju odszczepieńców. Uważam, że nie można ograniczać się do prasowej krytyki tego bezczelnego wybryku”.

W rozmowie telefonicznej ze Stanisławem Kanią Breżniew domagał się przyspieszenia wprowadzenia stanu wojennego.

Biuro Polityczne KC PZPR w wydanym 16 września oświadczeniu stwierdzało: „Przebieg i uchwały pierwszej części zjazdu podniosły do rangi oficjalnego programu całej organizacji awanturnicze tendencje i zjawiska, które występowały w »Solidarności« - choć wydawały się tylko nurtami skrajnymi”. „Posłanie” nazwano w partyjnym oświadczeniu „obłędną prowokacją wobec sojuszników Polski”. Oskarżono „Solidarność” o dążenie do przejęcia władzy i zmiany ustroju. Pisano: „Zwyciężyła linia budowania opozycyjnej politycznie organizacji, która jawnie postawiała sobie cel - przejęcie władzy oraz zmianę ustroju społeczno-politycznego w Polsce”. Przestrzegano: „Socjalizmu będziemy bronić tak, jak się broni niepodległości Polski. Państwo do tej obrony użyje takich środków, jakich wymagać będzie sytuacja”.

Operacja „Sejmik”

W okresie poprzedzającym zjazd i przez cały okres jego trwania intensywne działania podjęła Służba Bezpieczeństwa. Od 22 sierpnia 1981 r. Wydział III KW MO w Gdańsku prowadził sprawę obiektową o krypt. „Sejmik”, której celem było wyeliminowanie ze składu delegatów działaczy reprezentujących „wrogą postawę wobec ustroju społeczno-politycznego PRL”, a także przeciwdziałanie „szkodliwym politycznie” koncepcjom, „neutralizację delegatów znanych z ekstremistycznych postaw”, „sprowadzenie »Solidarności« do działalności związkowej zgodnej ze statutem”. Na szczeblu centralnym koordynowano działania w ramach sprawy obiektowej „Debata”.

Wykorzystywano podsłuchy pokojowe i telefoniczne, kontrolę korespondencji, obserwację. Główne zadania realizowali tajni współpracownicy. Tylko w czasie drugiej tury Zjazdu wykorzystano 71 konfidentów, z czego 36 stanowili delegaci, natomiast pozostali wywodzili się z grona zaproszonych gości oraz obsługi. W sumie w obu turach uczestniczyło 125 tajnych współpracowników bezpieki.

Powierzono im zadanie „atakowania ekstremistycznych działaczy”, inspirowania do „wystąpień o charakterze rozliczeniowym” oraz „zamulania” obrad nieistotnymi sprawami. Mieli oni również „oddziaływać na pozostałych uczestników zjazdu w celu przeciwstawienia się tendencjom do wykraczania poza statutowe zadania związku” i propagowania „czystego ruchu związkowego”.

Za swój sukces bezpieka uznała pogłębienie podziału w „Solidarności” na dwa nurty - ekstremalny i umiarkowany. Dokonana przez nią ogólna ocena zjazdu była jednak pesymistyczna. Według SB „Solidarność” stała się „ruchem społecznym z elementami charakterystycznymi dla partii opozycyjnej”, a większość podjętych na zjeździe uchwał podważała kierowniczą rolę PZPR.

Triumf demokracji

Oceniając zjazd angielski historyk T.G. Ash pisał: „W ostatnich miesiącach »Solidarność« najbardziej przypominała polską demokrację szlachecką między XVI a XVIII wiekiem. Zjazdy regionalne były sejmikami, zjazd - sejmem. Delegaci na zjazd, niczym posłowie na XVII-wieczny sejm, wiedzieli, że po paru dniach wrócą do swojego regionu i będą musieli odpowiadać przed równymi sobie, którzy dali im »instrukcje«.

Monarcha elekcyjny - Wałęsa - był jak dawniej ograniczony przez bojową niezależność szlachty regionalnej, jej głęboką nieufność do jakiejkolwiek władzy centralnej, jej liberalne cieszenie się niemal nieograniczonym prawem do burzliwej, niekończącej się niezgody w sporach między sobą. Często regionalny przewodniczący dokonywał tego, co w XVII wieku nazywano »rokoszem«, rodzajem legalnej rewolty. Brakowało tylko liberum veto”.

I KZD zakończył się w poczuciu przezwyciężenia sporów i umocnienia jedności. „»Solidarność« pokazała siłę i sprawność działania, zdobyła uznanie w świecie, obradowała demokratycznie. Zjazd przyczynił się do uśpienia instynktu samozachowawczego. Delegaci uwierzyli, że »Solidarność« jest trwałym elementem systemu komunistycznego, że nic jej nie grozi” - komentował pozjazdowe nastroje Andrzej Gwiazda. Nie zdawano sobie sprawy, że w tym czasie przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego weszły w ostatnią fazę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski