MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fight Club Finchera

BAJA
The Social Network
The Social Network
David Fincher długo uchodził za pierwszego twardziela wśród reżyserów. Czekając na jego najnowszy film „Social Network” postanawiamy przyjrzeć się najmocniejszym wyskokom w karierze kultowego reżysera.

The Social Network

„Vogue” (1990)

https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/c0/11/52f7609e568f6.jpg

Nie pamiętacie filmu Finchera o takim tytule? Bo nie jest to film, lecz teledysk zrealizowany do utworu śpiewanego przez Madonnę. Tak, Fincher zaczynał jako twórca wideoklipów. I wychodziło mu to świetnie. Na swoim koncie ma też współpracę ze Stingiem czy George Michaelem. „Vogue” do dziś uznawany jest za jeden z najciekawszych klipów lat 90. W swoim czasie został uznany przez magazyn „Rolling Stone” za 28. najlepszy teledysk świata. W miarę upływu czasu jego wartość rosła – w rankingu MTV z roku 2006 trafił już na 5. miejsce! Fincher wmontował kolorową gwiazdkę w ramy czarno-białego kina, odwołując się do jego wielkich gwiazd – Grety Garbo, Katharine Hepburn czy Marleny Dietrich. Efekt – piorunujący!

„Obcy 3” (1992)

Fincher został wrzucony na głęboką wodę. A raczej w otchłań kosmicznej próżni. W swoim pierwszym pełnometrażowym filmie zmierzył się z legendarną serią o Obcym. Trzeci film z serii miał niełatwy przelot przez kina. W Stanach okazał się finansową klapą (uratowały go tylko dobre wyniki w kinach poza USA), krytycy złościli się w recenzjach, słowa krytyki padły nawet z ust Jamesa Camerona, autora drugiej części „Obcy – decydujące starcie”. Czas okazał się jednak przewrotny. Dziś dzieło Finchera broni się, zarówno od strony wizualnej, jak i fabularnej. „Obcy 3” nie przebił swych poprzedników, jednak uratował głowę serii.

„Siedem” (1995)

Połowa lat 90. to najlepszy czas Finchera. Rozpoczął go film „Siedem” – mroczny thriller o policjantach tropiących seryjnego mordercę. Reżyser balansuje tu na krawędzi, szokując co kilka minut obrazem makabrycznej zbrodni. Mimo tak bezkompromisowej przemocy, obraz wciąga i nie pozostawia widza obojętnym – aż do zaskakującego finału. Film, w przeciwieństwie do „Obcego 3”, zebrał dobre noty od krytyków i świetnie się sprzedawał (7. najbardziej kasowa produkcja roku 1995). Wyniósł na firmament Hollywood dwie nowe gwiazdy – 32-letniego Brada Pitta oraz 58-letniego Morgana Freemana. Choć obaj aktorzy mieli już przedtem kilka (lub kilkanaście) znaczących ról, tak naprawdę w świadomości masowego widza zaistnieli właśnie dzięki „Siedem”. Grający mordercę Kevin Spacey poprosił natomiast... o wycofanie swojego nazwiska z napisów, by nie przykuwać uwagi widzów i zmusić ich do większego zaangażowana się w historię.

„Gra” (1997)

Fincher raz jeszcze zafundował widzom morderczą grę, tym razem wplątując w nią cynicznego biznesmena. Podobnie jak w „Siedem” reżyser nasycił film mrokiem i niepokojem, przekraczając granice tradycyjnego thrillera. Film nie przyniósł olśniewających dochodów (zarobił 109 mln dolarów, kosztował 50 mln), ale recepcja krytyki była pozytywna. Dobre oceny zebrał zwłaszcza grający głównego bohater Michael Douglas. A Fincher wpadł we własne sidła. Został zaszufladkowany jako spec od kinowej gry ze zbrodnią w tle.

„Podziemny krąg” (1999)

Sublimacja stylu Finchera i zarazem jego najlepszy film, uważany za kultowy. Niestety to również ostatnia produkcja Amerykanina, o której można pisać w superlatywach. Scenariusz oparto na genialnej powieści Chucka Palahniuka. Fincher w jego szalonym, pełnym przemocy świecie poczuł się jak obcy w brzuchu Elen Ripley. Podobnie Brad Pitt – to jedna z jego najlepszych ról w karierze, pełna ekstrawertycznych emocji, a jednocześnie budząca igiełki emocji. Ten radykalny film, nakręcony w dynamicznym, teledyskowym stylu, wywołał skrajne uczucia. Na festiwalu w Wenecji wokół Finchera przetoczyła się burza uwielbienia i krytyki. „Podziemny krąg”, czy lepiej „Fight Club” (polski tytuł jest nieudolny), okazał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych filmów lat 90. Z uwagi na słabe wyniki finansowe w USA długo był uważany za jedną z największych… porażek produkcyjnych. Trudno dziś sobie jednak wyobrazić karierę Finchera bez „Fight Clubu”.

Później Amerykanin nakręcił filmy „Azyl” (2002), „Zodiak” (2007) oraz „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” (2008). Szkoda jednak na ich temat przynudzać.

Rafał Stanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski