Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Figury niemożliwe teraz staną się możliwe w Krakowie

Łukasz Gazur
Odwzorowany 1:1 baldachim znad grobu Józefa Piłsudskiego
Odwzorowany 1:1 baldachim znad grobu Józefa Piłsudskiego fot. materiały prasowe
Sztuka. Po raz pierwszy w Krakowie widzowie będą mogli poczuć się jak na biennale w Wenecji. W MOCAK-u będą mogli zobaczyć wystawę z pawilonu polskiego z 2014 roku.

To wystawa, która zrobiła furorę nie tylko wśród widzów zeszłorocznej edycji Biennale Architektury 2014. Choć nie dostała nagrody głównej, pojawiła się w omówieniach i podsumowaniach imprezy najważniejszych światowych mediów. Brytyjski dziennik „The Guardian” wymienił polski pawilon z wystawą „Figury niemożliwe” pośród 10 najlepszych prac biennale, obok między innymi pawilonów z Wielkiej Brytanii, Japonii, Niemiec czy Iranu. Niemiecki „Suddeutsche Zeitung” też zaliczył polską ekspozycję do najlepszych. W tekście pada m.in. porównanie do Adolfa Loosa, austriackiego architekta, prekursora modernizmu.

Dodać warto, że ekspozycję polską przygotował zespół z Krakowa - artysta Jakub Woynarowski oraz kuratorzy: Dorota Jędruch, Marta Karpińska, Dorota Leśniak-Rychlak, Michał Wiśniewski. Wystawa miała się odwoływać do tytułu zeszłorocznego biennale - „Fundamenty. Absorbowanie nowoczesności 1914-2014”.

Najważniejszy element ekspozycji pewnie krakowianom skojarzy się od razu - to przedstawiony w skali 1:1 baldachim znad grobu Marszałka Piłsudskiego w katedrze na Wawelu, zaprojektowany przez jednego z najbardziej znanych architektów dwudziestolecia międzywojennego, Adolfa Szyszko-Bohusza.

Co ważne, poszczególne elementy baldachimu zostały wykonane ze zdobyczy po zaborcach: cokołu spod pomnika kanclerza Otto Bismarcka, który stał w Poznaniu do 1918 roku, przetopionych austriackich armat, rozebranej w 1926 roku w efekcie narodowej debaty warszawskiej cerkwi Aleksandra Newskiego. Jak mówi Woynarowski, był to istotny zabieg, który miał podkreślać triumf polskiej tożsamości nad zaborcami. Ale te wszystkie elementy zostały zestawione przez Adolfa Szyszko-Bohusza tak, by jak najbardziej przypominać nowoczesne, modernistyczne formy.

- Szyszko-Bohusz nie był ani stuprocentowym modernistą, ani reakcyjnym konserwatystą. Funkcjonował w przestrzeni „pomiędzy”, umiejętnie korzystając z możliwości, jakie dawały mu różne obszary jego działalności. Pracował jako konserwator oraz kreatywny architekt, odwoływał się do przeszłości, ale i uważnie przyglądał się aktualnym tendencjom. Szukał twórczego połączenia. I taki lokalny kontekst wydał się nam bardzo interesujący - tłumaczy Jakub Woynarowski.

Ale artysta zaingerował w kształt baldachimu. Sprawił, że płyta nie spoczywa na kolumnach, lecz lewituje, unosi się w powietrzu.

- „Stare” z „nowym” niemal się styka, ale wciąż istnieje ta mała przestrzeń, która uniemożliwia trwałe połączenie. Te dwa porządki wciąż nie mogą się spotkać. To, co najciekawsze, odnajdziemy w punkcie, w którym nic nie ma - tłumaczy Jakub Woynarowski.

- Bardzo nam zależało, by móc tę pracę pokazać w Krakowie. A MOCAK wydawał się idealnym miejscem do tego celu - mówi Dorota Leśniak-Rychlak.

I dlatego od 15 października ekspozycja jest do zobaczenia w muzeum przy ul. Lipowej 4.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski