Filary krakowskiego clubbingu

Fot. archiwum klubu

Klub Fratntic przy ul. Szewskiej 5 to kolejne miejsce, które pasuje idealnie do "filarów krakowskiego clubbingu”. No to zaczynamy.

Frantic Club istnieje już od 7 lat. Pierwsze otwarcie przeżyliśmy w maju 2004, kolejny re–opening (po remoncie) w grudniu 2008. Nazwa klubu nie wzięła się z przypadku. – Ktoś rzucił hasło "frantic”, i tak zostało – mówi jeden z menedżerów klubu, Mario Mordyński.

W efektownym wnętrzu gościło wiele ciekawych postaci. – Na pierwszym miejscu jest dla mnie Steve Angello. To, moim zdaniem, największa gwiazda, która kiedykolwiek odwiedziła klub w Krakowie. Na drugim postawię pierwszą imprezę z cyklu "Hed Kandi” i Josh Jones z Lovely Laura, którzy zrobili niesamowity show. Trzecia pozycja to Sergio Flores, bardzo sympatyczny facet, który gra trochę specyficzne rytmy latino z tribalem, ale porwał publikę. Jeśli chodzi o następne miejsca, to na równi Copyright, MYNC Project i didżej Meme. Bardzo dobrze wspominam też każde "Housexy” – wyjawia Jacek Cruzz, menadżer i rezydent klubu.

W 2008 roku klub Frantic przeszedł generalny remont. – Postawiliśmy na funkcjonalność i większy komfort zabawy. Wprowadziliśmy rzeczy, których brakowało nam w "starym Franticu”. Naszym zdaniem podstawą dobrej zabawy są muzyka, ludzie i właśnie komfort zabawy, czyli brak kolejek do toalet, barów i to, że nie jest gorąco. Bywalcy małej sali w starym Franticu wiedzą, o czym mowa. I właśnie do ludzi ceniących sobie wyżej wymienione rzeczy kierujemy naszą ofertę – opowiada Jacek.

Co do planów na przyszłość, to tajemniczo odpowiada Mario: –Robimy swoje. Na pewno jesienią pojawi się u nas kilka ciekawych postaci sceny house, ale na razie nie chce zdradzać szczegółów. (SZYMO)

R E K L A M A