Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filharmonia pod dyskusję

AMS
Beata Płoska Fot. archiwum B. Płoskiej
Beata Płoska Fot. archiwum B. Płoskiej
Szanowna Redakcjo, z niepokojem i zażenowaniem przeczytałam treść wywiadu, jakiego Pan Jacek Krupa - członek Zarządu Województwa Małopolskiego odpowiedzialny m.in. za nadzór nad małopolskimi instytucjami kultury, w tym Filharmonią im. Karola Szymanowskiego w Krakowie, udzielił p. redaktor Agnieszce Malatyńskiej-Stankiewicz ("Dziennik Polski" z 27 lutego 2013 r.).

Beata Płoska Fot. archiwum B. Płoskiej

BEATA PŁOSKA, prezes zarządu Stowarzyszenia Artystycznego Horizon, altowiolistka Filharmonii Krakowskiej, autorka projektów kulturalnych i edukacyjnych.

CZYTAJ TAKŻE: "Bez kultury nie ma Małopolski "- rozmowa z JACKIEM KRUPĄ >>

Zdumiał mnie zakres niewiedzy p. Marszałka Jacka Krupy na temat Filharmonii, będącej przecież jedną z najważniejszych instytucji kulturalnych regionu. Zaniepokoił brak profesjonalizmu w warstwie merytorycznej przekazu. Jestem w stanie zrozumieć, że rozległe kompetencje Pana Jacka Krupy w Zarządzie Województwa, obejmujące nie tylko sferę kultury i ochronę dziedzictwa narodowego, ale też turystykę, edukację, sport, rozwój społeczeństwa informacyjnego, nadzór właścicielski i mienie, zapewne nie sprzyjają temu, aby wyspecjalizować się w którejkolwiek z tych dziedzin. W dzisiejszym świecie polityki profesjonalizm i znawstwo tematu ustępują coraz częściej "mgławicowemu" pojęciu operatywności politycznej. Mamy jednak prawo oczekiwać, że instytucje samorządowe finansowane ze środków publicznych będą nadzorowane przez osoby merytorycznie przygotowane do pełnienia określonych stanowisk, tym bardziej, że Pan Marszałek Krupa dysponuje przecież - w ramach piastowanego przez siebie urzędu - rozbudowaną służbą cywilną, której zadaniem jest właściwa analiza i interpretacja faktów i dokumentów.

Odnosząc się bezpośrednio do twierdzeń i opinii Pana Jacka Krupy, chciałabym się skoncentrować na kilku najważniejszych aspektach.

Pan Marszałek utrzymuje, że w ostatnich latach z dokumentów finansowych Filharmonii wcale nie wynikało, iż w instytucji zachodzą niepokojące, negatywne zjawiska. Owszem, wynikało, i to jasno, w dość oczywisty sposób. Nie trzeba być biegłym ekonomistą, żeby właściwie odczytać konkretne zapisy planów finansowych i merytorycznych oraz corocznych obowiązkowych sprawozdań finansowych Filharmonii, a w szczególności dane na temat zysków i strat. Od 2009 r. kierownictwo tej instytucji nieprzerwanie generowało nieuzasadnione straty. Nieuzasadnione, bo zadłużenie Filharmonii, otrzymującej stałą dotację, mogłoby się pojawić tylko w okolicznościach specjalnych, takich jak pożar, powódź czy inne nadzwyczajne sytuacje pociągające za sobą wysokie koszty, nieprzewidziane w budżecie. Wszystkie inne "długi" to skutek niewłaściwego planowania działalności, np. realizowania projektów oderwanych od rzeczywistości (będących często wyrazem wybujałych ambicji artystycznych dyrektorów). Właśnie z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia w Filharmonii w latach 2009-2012. Urząd Marszałkowski nie reagował, choć dziura budżetowa powiększała się, dając efekt kuli śniegowej. W 2009 r. wskaźnik płynności kształtował się na poziomie 1,4; w 2010 r. - 0,9; w 2011 r. osiągnął alarmujący stan 0,5.

Zachowanie płynności finansowej jest podstawowym warunkiem wiarygodności instytucji i jej funkcjonowania na zaplanowanym poziomie. Dlaczego więc w okresie kilku lat, przy lawinowo narastającym problemie, Urząd Marszałkowski nie przedsięwziął zdecydowanych działań naprawczych? Odwołanie dyrektora Pawła Przytockiego uzasadniano początkowo nie tyle niegospodarnością i nieudolnym zarządzaniem (co teraz zarzuca mu Marszałek Krupa), ile po prostu... brakiem woli ze strony samego zainteresowanego co do dalszego pełnienia funkcji dyrektora naczelnego po nowelizacji Ustawy o prowadzeniu działalności kulturalnej. Co więcej, chociaż uchwała Zarządu Województwa wyrażająca wolę odwołania p. Pawła Przytockiego ze stanowiska dyrektora naczelnego i artystycznego Filharmonii zapadła już 12 kwietnia 2012 r., to jednak funkcję tę przestał on pełnić formalnie dopiero 1 lutego 2013 r. Co spowodowało, że w sytuacji powiększającego się zadłużenia i naglącej konieczności racjonalnego zaplanowania nowego sezonu artystycznego Zarząd tak długo zwlekał z wykonaniem uchwały, a jednocześnie spowolnił procedurę konkursową do tego stopnia, że ciągnęła się przez kilka miesięcy? Trudno się tu doszukać "politycznej operatywności" czy sprawności organizacyjnej.
Pan Marszałek wprowadza w błąd opinię publiczną, opowiadając na łamach "Dziennika" o "drobnych problemach finansowych w 2010 i 2011 r.", po których "udzielono dodatkowych dotacji i wszystko wróciło do normy". Dodatkowe dotacje miały charakter celowy, a więc z natury rzeczy nie mogły być wykorzystywane do łatania dziury w budżecie Filharmonii. W tym okresie Urząd wspomógł Filharmonię kwotą 120 tys., przeznaczoną na jednostkowy koncert w ramach festiwalu w Oświęcimiu, oraz kwotą 977 tys. zł na Mahler Festival.

Pan Jacek Krupa okazał się słabo zorientowany w realiach księgowości działającej na terenie Filharmonii; oznajmił, że księgowanie odbywa się tam nadal w starym systemie tzw. amerykanki, co rodzi liczne niejasności i trudne do wykrycia problemy. W rzeczywistości zmiana sposobu księgowania na komputerowy nastąpiła już dawno - co najmniej 15 lat temu. Marszałek sprawia wrażenie, jakby nigdy nie miał przed oczami żadnego dokumentu finansowego Filharmonii, w przeciwnym wypadku łatwo by się zorientował, że nie ma do czynienia ze wspomnianą ręczną techniką księgowania.

Pan Jacek Krupa oświadczył w wywiadzie, że dopiero "dziesięć dni temu" okazało się, że w kasie Filharmonii brakuje 750 tys. zł. Jednak wbrew takiemu twierdzeniu ogromny deficyt był widoczny znacznie wcześniej, a mianowicie na kilka miesięcy przed końcem 2012 r. Warto nadmienić, że fakt niebezpiecznego zadłużenia instytucji powinien się znaleźć w orbicie zainteresowań nowego dyrektora już na etapie obejmowania stanowiska, a nawet wcześniej. Czyżby nowy dyrektor, podpisując z Urzędem Marszałkowskim umowę w sprawie warunków organizacyjno-finansowych działalności Filharmonii oraz programu jej działania, nie miał żadnej wiedzy na temat dramatycznego stanu jej finansów? Jeżeli stan finansów nie był mu wówczas znany (tak sugeruje Pan Marszałek), to na jakiej podstawie podpisano umowę? Należy zauważyć, że umowa z 23 października 2012 r. między Urzędem Marszałkowskim a nowo powołanym dyrektorem zawiera abstrakcyjne dane m.in. na temat liczby koncertów i chronologii przyszłych wydarzeń rocznicowych. Dług według stanu na koniec 2012 r. - jak publicznie ogłosił z dużym opóźnieniem nowy dyrektor - wyniósł 1 mln 80 tys. zł, co w konsekwencji pociągnęło za sobą znaczne ograniczenie zaplanowanych przedsięwzięć artystycznych, oficjalnie wpisanych do kalendarza Filharmonii. Jednak w umowie-kontrakcie z października ubiegłego roku nie znajdziemy ani słowa na temat nieuchronnych ograniczeń, widnieją tam natomiast rozliczne propozycje... poszerzenia pól działalności.

Wreszcie Pan Jacek Krupa całkowicie mija się z prawdą w kwestii dostępności dokumentów finansowych dla kandydatów konkursu. Przypomnę, że ważnym kryterium formalnym, jaki powinni byli oni spełnić, było przedstawienie "koncepcji programowej, organizacyjnej i finansowej dotyczącej zarządzania Filharmonią im. Karola Szymanowskiego w Krakowie, uwzględniającej możliwości budżetowe instytucji" - cytat z ogłoszenia konkursowego, załącznik nr 1 do uchwały nr 420/12 Zarządu Woj. Małopolskiego z dn. 12 kwietnia 2012 r. W dokumencie tym czytamy dalej: "Dodatkowe informacje, w tym również o warunkach organizacyjno-finansowych instytucji, można uzyskać w Departamencie Edukacji, Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, ul. Racławicka 56, pok. 557, a także pod numerem telefonu 126303270". Jak z tego wynika, wszyscy kandydaci mieli identyczną, swobodną możliwość zapoznania się z dokumentami finansowymi Filharmonii. Sugestia Pana Marszałka, jakoby osoby pochodzące "z wewnątrz" instytucji cieszyły się uprzywilejowanym dostępem do dokumentów, a pozostałe, w tym obecny dyrektor, p. Bogdan Tosza (były uczestnik konkursu), nie miały takiej możliwości i dlatego w swych koncepcjach programowych poprzestały na "wizjach artystycznych", jest gołosłowna. Przykre, że wypowiada ją członek komisji konkursowej reprezentujący Zarząd Województwa, a więc osoba, która powinna doskonale znać regulamin organizowanego przez siebie konkursu.
 

Kuriozalnie brzmi wypowiedź Pana Marszałka Krupy (poprzedzona zresztą podobnymi wypowiedziami prasowymi przewodniczącego komisji konkursowej p. Marszałka Marka Sowy oraz członkini komisji z ramienia MKiDN p. Joanny Wnuk-Nazarowej) na temat szczególnych walorów artystycznych strategii dyrektora Toszy. Zabierający w tej sprawie głos ww. członkowie komisji najwyraźniej zapomnieli, że konkurs dotyczył stanowiska dyrektora naczelnego, a nie artystycznego, i że odpowiednio do tego koncepcja artystyczna danego kandydata nie powinna być ersatzem koncepcji finansowo- -organizacyjnej, wymaganej regulaminem konkursu. Dodajmy, że strategia p. Bogdana Toszy nie odnosiła się w żaden sposób do finansów Filharmonii i nie zawierała żadnych rozwiązań uwzględniających możliwości budżetowe instytucji (wymóg sformułowany w uchwale konkursowej). Zakładała natomiast m.in. "wykonanie w ciągu czterech lat wszystkich kantat Bacha" (jest ich 224 wg katalogu Schmiedera, a ich wykonawstwem zajmują się z reguły wyspecjalizowane w repertuarze przedklasycznym zespoły muzyki dawnej), ponadto elementy będące dalekim pogłosem imprezy muzycznej Polskiego Radia z 1997 r., zatytułowanej Szymanowski i jego Europa, wreszcie bliżej nieokreślony wzrost aktywności zespołów artystycznych Filharmonii w regionie. Tymczasem akapity dotyczące patrona Filharmonii, Karola Szymanow-skiego, znalazły się także w koncepcjach programowych trzech innych uczestników konkursu, a sprawę promocji w regionie poruszyło aż siedmiu kandydatów.

Zabierając głos w dyskusji, mam nadzieję, że nieprawidłowości w sferze zarządzania Filharmonią, w tym brak kontroli i reakcji ze strony Urzędu Marszałkowskiego, a także niejasne wypowiedzi członków Zarządu Województwa - staną się impulsem do szerokiej dyskusji na ten temat nie tylko w środowisku artystów, ale przede wszystkim w kręgach urzędników, radnych, działaczy, krytyków i animatorów kultury.

DEBATA TRWA

Jaka kultura?

Od kilku tygodni na naszych łamach toczy się dyskusja o kształt zarządzania krakowska kulturą. Stare rozwiązania już nie pasują, a nowe nie zostały jeszcze wypracowane. Krakowska kultura potrzebuje zmian: od prawa poprzez stworzenie przejrzystych zasad finansowania. Na naszych łamach wypowiadali się już Piotr Sieklucki, dyrektor Teatru Nowego, Bartosz Szydłowski, dyrektor Łaźni Nowej i członek Rady do spraw Instytucji Artystycznych Ministerstwa Kultury, Ana Nowicka, reżyserka, aktorka i dyrektorka Teatru Barakah. Prezentowany obok list Beaty Płoskiej jest polemiką z wicemarszałkiem Jackiem Krupą. Niebawem głos zabierze prof. Jacek Purchla.

(AMS)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski