"Dla mnie szczytem mądrości są pisma Hegla. Porażają geniuszem niektóre fragmenty Arystotelesa, św. Tomasza z Akwinu" - tak opisywał swoją sylwetkę intelektualną prof. Jan Hartman, autor głośnego skandalu sprzed kilku dni, kiedy jego wpis na blogu odebrano jako ciche przyzwolenie na dyskusję o legalizacji związków kazirodczych.
Hartman błyszczał niemal od zawsze. Pracę magisterską pisał na temat sposobu istnienia rzeczy materialnej w "Sporze o istnienie świata" Romana Ingardena. Samo przeczytanie tego wielkiego dzieła wymaga sporego wysiłku intelektualnego. Być może dlatego chwali się, że posiada wiedzę i rozum, a piórem i słowem włada niczym Wołodyjowski szablą. W swoim dorobku ma kilkanaście książek z dziedziny filozofii.
Jest Żydem. Jego przodkowie czynem wykazywali, że są patriotami polskimi. Izaak Kramsztyk, dziadek i kaznodzieja w Warszawie, przejął się głęboko ideą włączenia Żydów w kulturę polską. Walczył w powstaniu styczniowym przypłacając to zesłaniem i więzieniem w Cytadeli. W synagodze na Nalewkach pierwszy głosił kazania po polsku, narażając się braciom Żydom.
Kilku przodków Jana Hartmana zapisało się na trwale w historii nauki. - Ojciec Stanisław był wybitnym polskim matematykiem oraz opozycjonistą w czasach PRL - mówi prof. Jan Hartman.
Jan Hartman uważa się za filozofa, publicystę i polityka. W tej trzeciej roli znany jest jednak nie tyle z przenikliwych analiz, co z z uwagi na gorący temperament i kontrowersyjne poglądy.
Najpierw chciał działać w PO, ale to SLD dało mu miejsce - trzecie - na krakowskiej liście do Sejmu w 2011 r. Głos oddało na niego 2209 wyborców, w tym 1901 z Krakowa. To był marny wynik, zajął czwarte miejsce w gronie kandydatów Sojuszu, choć konkurencja była dość licha. W tegorocznych wyborach do PE Hartman też wypadł marnie.
Startując jako numer jeden z listy Europa Plus-Twój Ruch uzyskał co prawda ponad połowę wszystkich głosów swojej formacji w okręgu małopolsko-świętokrzyskim, lecz było to tylko 14 tysięcy, czyli niemal dziesięć razy mniej niż dostała Róża Thun z PO.
Dwa dni temu ze swoich szeregów pozbył się go Twój Ruch, w którym Hartman był szefem Krajowej Rady Politycznej. Liderzy, na czele z Januszem Palikotem, "wylali" Hartmana, bo ten na blogu zaapelował o rozpoczęcie dyskusji nad zniesieniem kar za kontakty seksualne między dorosłym rodzeństwem. Przekonywał, że "jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku".
Gdzie indziej pisał: "Trzeba pamiętać, że ok. 10 proc. braci i sióstr ma wspólne doświadczenia seksualne. Wysokie są też odsetki epizodów seksualnych pomiędzy dwoma braćmi, dwiema siostrami. Nie widać jakoś wielkich nieszczęść, które by z tego miały wyniknąć". Zaznacza jednak, że nie popiera legalizacji kazirodztwa. Opowiada się jedynie za publiczną dyskusją na ten kontrowersyjny temat.
Do kłopotów politycznych Hartmanowi przybył problem w pracy na UJ. W Alma Mater jest on kierownikiem Zakładu Filozofii i Bioetyki Collegium Medicum. "Zdaniem władz Uniwersytetu, wypowiedź ta (dotycząca kazirodztwa) godzi w dobro, społeczny status i godność wykonywanego zawodu nauczyciela akademickiego. Z uwagi na powyższe sprawa zostanie skierowana do Rzecznika Dyscyplinarnego UJ" - czytamy.
- Bardzo zaskoczyła mnie decyzja Twojego Ruchu - mówi prof. Hartman. W jego ocenie wynikała ona z napiętej sytuacji w partii, której reprezentacja w Sejmie stopniała z 40 do 15 osób.- Stałem się ofiarą osobistej niechęci do mnie niektórych członków partii - podkreśla. Uważa, że sprawa wpisu dotyczącego kazirodztwa miała marginalny wpływ na usunięcie go z Twojego Ruchu. Zwraca uwagę, że z treścią wpisu niewiele osób się zapoznało (został szybko usunięty przez portal Polityka.pl).
- Czuję się upokorzony formą usunięcia mnie z partii - oświadcza. Zapewnia jednak, że czuje się nadal związany z Twoim Ruchem. Zapowiedzi zajęcia się jego wpisem przez komisję dyscyplinarną UJ też nie rozumie. - Ważne jest dla mnie dobro uniwersytetu, dlatego liczę na to, że moja macierzysta uczelnia nie przyczyni się do kneblowania swobody wypowiedzi naukowca.
- Nie wierzę, że prof. Hartman, człowiek inteligentny, nie wiedział, jakie skutki przyniesie jego wpis dotyczący kazirodztwa - mówi Liliana Sonik, publicystka. W jej ocenie, krakowski filozof jest człowiekiem goniącym za popularnością, sławą. Liliana Sonik przyznaje, że taka postawa sama w sobie nie jest naganna, lecz poglądy głoszone na forum publicznym przez prof. Hartmana są niezwykle niebezpieczne, ponieważ kwestionują zasady spajające społeczeństwa od tysięcy lat. -Moim zdaniem, profesor świetnie zdaje sobie z tego sprawę, ale chęć bycia na świeczniku przeważa - ocenia publicystka.
Hartman zapewnia, że jest człowiekiem środka, umiaru, któremu wszelki radykalizm jest obcy. Jednak nawet bliscy mu politycy są innego zdania. Anna Grodzka, do niedawna posłanka Twojego Ruchu, mówi: - Niepotrzebnie wywołuje debatę na temat kazirodztwa. Chce jakoś zaistnieć.
- Szkoda komentować - ocenia wpis Hartmana Armand Ryfiński, poseł niezrzeszony, który kilka dni temu odszedł z Twojego Ruchu. Ryfiński nie przebiera zresztą w słowach pod adresem prof. Hartmana: - Nie wiem, co on pił, ale jeżeli nie pił, to powinien się napić i położyć spać, zamiast pisać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?