18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Finał w Rosji jest planem minimum, medal jest cichym marzeniem

Redakcja
- Jest Pan jednym z dwóch lekkoatletów z Krakowa, którzy wystartują w mistrzostwach świata w Moskwie (drugim jest chodziarz na 50 km Grzegorz Sudoł - red.). Jest Pan zadowolony z przygotowań? Co jest Pana celem?

Artur Noga (pierwszy z lewej) najwyżej ceni sobie piąte miejsce na igrzyskach olimpijskich w Pekinie FOT. AP PHOTO/KEVIN FRAYER

Rozmowa z ARTUREM NOGĄ, mistrzem Polski na 110 metrów przez płotki, reprezentantem kraju z AZS AWF Kraków na rozpoczynające się jutro w Moskwie mistrzostwa świata w lekkoatletyce

- Nie mogę narzekać, zdrowie dopisuje, wszystkie treningi zrealizowane. Moim planem minimum na te mistrzostwa jest finał. A gdy będę w czołowej ósemce zawodników, to powalczę... Nie, nie powiem konkretnie, w głowie tkwi mi pewna myśl, ale przed zawodami lepiej głośno jej nie wypowiadać. Na pewno na wysokich płotkach nie ma jednego faworyta, natomiast duża grupa kandydatów do medali. Niezbyt się interesuję, jakie mam obecnie miejsce na liście tegorocznych światowych wyników, wolę nastawiać się na bezpośrednią walkę z każdym, nawet z płotkarzami biegającymi dziś 110 m ppł w granicach 13,10 - 13,20 sekundy.

- Pana rekord życiowy na tym dystansie wynosi 13,27 sekundy.

- Wyrównałem rok temu w Helsinkach czas Artura Kohutka i obecnie jestem współrekordzistą Polski. Są szanse, aby w Moskwie samodzielnie wysunąć się na czoło. Uważam, że wchodzę w najlepsze dla płotkarzy lata. Sporo ekspertów sportowych i medycznych twierdzi, że w mojej konkurencji optymalne lata zawodnika to 27-28. Mam 25!

- Będzie Pan w idealnym wieku podczas igrzysk w**Rio!**

- Zobaczymy co z tego wyniknie. Mam za sobą pechowy Londyn, chcę o tym zapomnieć, a ewentualne trzecie dla mnie igrzyska fascynują, marzy mi się start w Brazylii.

- W**mistrzostwach świata uczestniczy Pan właśnie po**raz trzeci.

- W 2009 roku w Berlinie tylko o włos przegrałem finał. Dwa lata temu z powodu kontuzji nie pojechałem do Daegu. W Korei mieliśmy tylko jeden medal [złoto Pawła Wojciechowskiego w tyczce - przyp. JO], ale w Moskwie powinno być 4-5. Jestem dobrej myśli.

- W**krakowskim AZS AWF jest Pan dopiero od**tego roku...

- Pięć lat broniłem barw Warszawianki, która teraz przeszła na szkolenie tylko młodzieży. Z kilku ofert najbardziej odpowiadała mi ta z Krakowa i z AZS AWF szybko się porozumieliśmy.

- To może przeniesie się Pan pod**Wawel?**

- Na razie zostaję w wynajmowanym mieszkaniu w Warszawie wraz żoną Katarzyną, która właśnie ukończyła studia. Ja mam za sobą licencjat w warszawskiej Wyższej Szkole Turystyki i Rekreacji, więc druga część studiów przede mną. Oczywiście nie mogę niczego wykluczać, nawet w przyszłości zamieszkania w Krakowie.

- Karierę zaczynał Pan w**rodzinnym Raciborzu. Skąd się wzięło zamiłowanie do**płotków?

- Sport wkroczył w moje życie, gdy byłem w gimnazjum, pod okiem nauczycielki Joanny Hanslik, i zostałem przyjęty do klubu Victoria Racibórz. Zajął się mną trener Karol Szynol, próbowaliśmy rozmaitych konkurencji, nawet wieloboju. Ostatecznie zostaliśmy przy biegu na 110 m przez płotki, bo tu szybko przychodziły wyniki. Choć nie bez komplikacji, po obciążeniach treningowych byłem podatny na kontuzje, niemniej już 10 lat uprawiam bieg płotkarski.

- Nie lepiej było wybrać piłkę nożną, znacznie hojniejszą dla swych zawodników niż królowa sportu? W**Raciborzu zresztą żyje jeszcze legenda dawnej Unii, która grała nawet w**ekstraklasie.
- Z tego co słyszę, znacznie wyższy poziom w Unii prezentują obecnie kobiety piłkarki! Ja kierowałem się zamiłowaniem. Owszem, próbowano mnie wyrwać do innych sportów, do pływania, a z racji wysokiego wzrostu do koszykówki, siatkówki, postawiłem jednak na lekkoatletykę, trafiłem do Warszawy, do trenera Radiuka i razem jesteśmy pięć lat.

- Pana kariera w**młodym wieku ułożyła się zdumiewająco pomyślnie. Artur Noga w2006 roku został wPekinie mistrzem świata juniorów na110 m ppł, rok potem wHengelo mistrzem Europy juniorów, aw2009 roku w**Kownie młodzieżowym mistrzem Europy. Który swój sukces ceni Pan najwyżej?

- Sentymentem darzę wszystkie trofea, ale najbardziej cieszę się z... 5. miejsca w finale igrzysk olimpijskich. Tamte medale to okres młodości, a igrzyska są najważniejszym wydarzeniem dla sportowców, startuje w nich cała elita światowa. Wywalczenie miejsca w czołówce bardzo mnie podbudowało. Widać też, że dobrze biega mi się w Pekinie, wygrałem tam wśród juniorów, zostałem finalistą olimpijskim. Mimo iż wielu olimpijczyków narzekało w Chinach na miejscowy klimat, mnie nie on przeszkadzał. [Kolejne mistrzostwa świata za 2 lata odbędą się właśnie w Pekinie - przyp. JO]. Na drugim miejscu w mej osobistej hierarchii medali stawiam brąz, jaki rok temu wywalczyłem w mistrzostwach Europy seniorów w Helsinkach.

- Z**Helsinek jechał Pan naswoje drugie igrzyska, doLondynu, zapewne z**dużymi nadziejami.

- Lepiej byłoby stwierdzić, że po perypetiach zdrowotnych. Gdyby mi lekarz powiedział: "nie jedź", zostałbym w domu. Dostałem jednak zielone światło, a w eliminacjach płotkarskich w Londynie nie dobiegłem do mety. Potem długo leczyłem ścięgno Achillesa w prawej nodze, nie uczestniczyłem w sezonie halowym. Teraz jestem już zdrowy, startuję [Artur Noga został w Toruniu mistrzem Polski, a ostatnio w Diamentowej Lidze w Londynie był trzeci - przyp. JO].

- Ostatnio pracował Pan nad**poprawą szybkości na**pierwszych metrach biegu. Na czym polega zmiana?

- Pierwszą część dystansu pokonywałem za wolno, od trzeciego płotka dopiero dochodziłem rywali. Moim atutem jest finisz, natomiast musiałem zwrócić uwagę na lepszy start. Tegoroczny sezon wykazuje, że jestem na dobrej drodze. Istotne jest, że zmieniłem rytm dobiegu do pierwszego płotka, pokonuję ten dystans już siedmioma krokami, a nie ośmioma,co daje większą moc nad płotkiem do przodu. Większość świata przeszła na system siedmiu kroków, chyba że jakiś płotkarz jest zbyt niski. Ja ze swymi 196 cm wzrostu nie mam problemu z nową techniką.

Rozmawiał JAN OTAŁĘGA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski