– W Polsce zimna wiosna, w Stanach Zjednoczonych upały. Nie przeszkadza Pani różnica temperatur?
– Kiedy wróciłam do Krakowa było ciepło, dopiero później się ochłodziło. Na Florydzie panowały upały, ponad 30 stopni, ale szybko się przestawiłam. Ciepło się ubieram i nie ma problemu. Jestem zdrowa, nic mi nie dolega. Mam tylko jeszcze mały problem z różnicą czasu.
– Ćwierćfinał w Meksyku, druga runda w Miami po przejściu eliminacji. Jak ocenia Pani swoje wyniki w ostatnim miesiącu?
– Jestem zadowolona. Powoli wracam do formy, tej kiedy grałam w TOP 50. W Indian Wells poszło gorzej, bo trudno się od razu przestawić czasowo i pogodowo na warunki amerykańskie. Później było już lepiej. Te zwycięstwa dodały mi pewności siebie.
Pokazały, że jestem w stanie znów wygrywać z rywalkami wyżej klasyfikowanymi. Zarobiłam sporo punktów, to dla mnie ważne. Teraz głównym celem jest awans do Rolanda Garrosa bez eliminacji. To będzie mój najważniejszy start. Kwalifikacje to trzy dodatkowe mecze w nogach, które czuje się później. Lepiej tego uniknąć.
– W ćwierćfinale w Monterrey przegrała Pani ze Szwajcarką Timeą Bacsinszky. To potencjalna Pani rywalka w meczu Pucharu Federacji, który czeka nas 18-19 kwietnia w Zielonej Górze o utrzymanie w Grupie Światowej. Może Pani ją pokonać?
– Myślę, że tak. W Meksyku nie bardzo wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Dawno z nią nie grałam, miała przerwę. Myślę, że stąd ta porażka. Teraz będę mądrzejsza o doświadczenia z tego pojedynku. Ze Szwajcarkami nie będzie łatwo, obie są w formie, Bencic jest 34., Bacsinszky 23. w rankingu WTA.
Belinda Bencic była teraz w czwartej rundzie w Miami, Bacsinszky w ćwierćfinale w Indian Wells. Timea woli wolniejsze korty, a w Zielonej Górze ma być szybka, zrobiona bardziej pod nas nawierzchnia. To taka nawierzchnia, na której nasi zawodnicy grali Puchar Davisa z Litwą w Płocku. Rozmawiałam z nimi, mówili, że kort był szybki.
– Mówi się, że w deblu koleżanki z reprezentacji ma wesprzeć Martina Hingis…
– Rozmawiałam ze Szwajcarkami w Stanach Zjednoczonych i same jeszcze nic nie wiedziały, kto zagra, ale cieszą się na przyjazd do Polski.
– Pamięta Pani, kiedy ostatnio grała przed polską publicznością, nie licząc ostatniego Pucharu Federacji z Rosją?
– Musiało to być bardzo dawno, bo nie mogę sobie przypomnieć. (śmiech).
– W 2009 r. w Warszawie odpadła Pani w drugiej rundzie Warsaw Cup. Jakie emocje towarzyszą teraz występowi w Katowice Open w Spodku?
– Cieszę się, że zagram właściwie w domu, bo blisko Krakowa. Bardzo liczę na doping naszej publiczności. Będę chciała pokazać się z jak najlepszej strony, pokazać swój najlepszy tenis. Nie narzucam sobie jakiegoś konkretnego wyniku: muszę być w ćwierćfinale czy półfinale. Obsada jest mocna. Z reguły turnieje w Europie są dobrze obsadzone.
– Nie miałaby Pani nic przeciwko finałowi z siostrą Agnieszką?
– Na pewno nie! (śmiech). Obyśmy tylko były w dwóch różnych połówkach drabinki.
– Pani plany po Katowicach i Pucharze Federacji?
– Polecę na mniejszy turniej do Marrakeszu. Później są imprezy ITF we Francji i na Słowacji. Wybiorę jedną z nich. Następnie kwalifikacje do dużego turnieju w Rzymie. Myślę, że zdobyte punkty pozwolą mi na start w Paryżu już bez eliminacji.
– Początek sezonu nie jest udany dla Pani siostry. Mimo iż od grudnia jej konsultantką jest Martina Navratilova, na razie brak Agnieszce sukcesów. To przejściowy kryzys czy, jak sugerują niektórzy, wypalenie?
– Każdy zawodnik ma słabszy moment w karierze. Agnieszka od wielu lat jest w światowej czołówce. Taki słabszy moment musiał nadejść prędzej czy później. Nie sądzę, że gra gorzej, bo Martina jej coś za bardzo miesza w grze. Myślę, że ta słabsza dyspozycja niedługo minie, że to tylko kłopoty przejściowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?