Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firma ściąga czesne

Redakcja
Wynajęta przez Wyższą Szkołę Biznesu NLU w Nowym Sączu firma windykacyjna z Warszawy ściąga od studentów zaległości za niezapłacone czesne. Ze studenckimi długami borykamy się od początku istnienia uczelni, ale teraz przyszła pora, by te sprawy skutecznie uporządkować - mówi pełnomocnik rektora do spraw studenckich, Tadeusz Węgrzyński.

NOWY SĄCZ. Dziesiątki tysięcy złotych wynoszą długi studentów wobec uczelni WSB - NLU

Krzysztof studiował kilka lat temu na WSB-NLU. Po roku zajęć postanowił przenieść się na inną uczelnię. Potem jeszcze na jakiś czas wyjechał za granicę. Po przyjeździe studiując cały czas poza Nowym Sączem zaczął rozkręcać własną działalność gospodarczą w Krakowie.

- Uważałem, że moje studia w sądeckiej Wyższej Szkole Biznesu, które zresztą uważam za bardzo ważne doświadczenie, są już zamkniętym etapem życia - mówił nam wczoraj Krzysztof, były student WSB-NLU. - Okazało się, że nie do końca. Od pewnego czasu odbieram telefony z warszawskiej firmy windykacyjnej z ponagleniami, bym zapłacił zaległe czesne. Osoby dzwoniące do mnie posuwają się wręcz do pogróżek i zastraszania. To niedopuszczalne i zastanawiam się, czy nie skierować sprawy na drogę sądową.

Krzysztof uważa, że z uczelnią jest rozliczony.

- Gdy podchodziłem do egzaminów rocznych miałem zaświadczenie, że nie zalegam z czesnym - mówi Krzysztof. - To powinno władzom uczelni wystarczyć. A tu nagle okazuje się, że mam naliczone pieniądze za kolejne miesiące, gdy już na WSB nie studiowałem. Z odsetkami to suma 6,5 tysiąca złotych. Wszystko dlatego, że ktoś nie zauważył, że mnie już od dawna w Nowym Sączu nie ma.

Okazuje się, że takich windykacji jest więcej. Na około 4 tysięcy studentów, jakich ma obecnie sądecka prywatna uczelnia, sprawa niepłacenia czesnego dotyczy kilku procent słuchaczy.

- Ze zjawiskiem zalegania z czesnym przez naszych studentów mamy do czynienia od czasów istnienia uczelni - mówi Tadeusz Węgrzyński, pełnomocnik rektora do spraw studenckich. - Teraz jednak przyszła pora, by te sprawy skutecznie uporządkować. Na początku zajęć, jesienią ubiegłego roku, takie zadanie postawił sobie dyrektor finansowy.

Tadeusz Węgrzyński potwierdza, że została wynajęta jedna firma w Warszawie specjalizująca się w ściąganiu długów.

- Jesteśmy z nią na bieżąco w kontakcie i staramy się, by procedury windykacyjne były prowadzone zgodnie z prawem i normami obyczajowymi - podkreśla pełnomocnik. - Sprawa zalegania z czesnym jest zjawiskiem skomplikowanym.

Zdarza się, że w długi wpadają studenci, którym na początku studiów wydawało się, że będą mieć pieniądze na opłacenie nauki. Potem okazywało się, że jest inaczej, a bardzo by chcieli być wobec nas w porządku, nadal się uczyć i płacić. Są u nas rozbudowane różne procedury odwoławcze, system rozmaitych ulg, stypendiów socjalnych. Chcę jednak podkreślić z całą stanowczością, że student, który z jakichś powodów decyduje się na wcześniejsze zakończenie nauki czy jej przerwanie, musi o tym jednoznacznie, pisemnie powiadomić. Każdy ze studiujących, a przecież czyni to dobrowolnie, zobowiązany jest podporządkować się zarządzeniom wewnętrznym uczelni.

Jak zapewnia Tadeusz Węgrzyński, każdy przypadek studenta dłużnika jest rozpatrywany indywidualnie, a w odwodzie jest jeszcze samorząd studencki, z którym także pewne przypadki mogą być omawiane.
- Każdy student, który zalega uczelni z płatnościami, jest przez nas listownie o tym powiadamiany - mówi dyrektor finansowy WSB NLU Jarosław Wilk. - Chcę też podkreślić, że - w przeciwieństwie do innych uczelni w kraju - u nas student w każdej chwili może zrezygnować z nauki bez konsekwencji zapłaty z góry za cały semestr.

Wojciech Chmura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski