Jan Ciszek Fot. Wojciech Matusik
- W 1975 r. podjąłem decyzję, że otworzę własny zakład na krakowskim Podgórzu. W 1989 r. przeniosłem się na ul. Torową, gdzie działalność prowadzę do dziś - dodaje.
W zakładzie zatrudnia siedmiu pracowników. Firma produkuje głównie meble kuchenne, biurka, stoły. - Przez lata solidnością i fachowością udało nam się wypracować taką markę, że swoje produkty wysyłamy nie tylko do polskich odbiorców, ale także za granicę, np. do Niemiec - tłumaczy Ciszek.
Zaznacza, że od początku postawił na indywidualne podejście do klienta. - Nie produkujemy mebli seryjnie. Tworzymy je na zamówienia. Dzięki temu realizujemy często bardzo wyszukane projekty - przypomina. - Zamawiający potrafią mieć bardzo skomplikowane oczekiwania co do wyglądu i kształtu wydawałoby się zwyczajnego biurka pod komputer. Chcą np., aby wszystkie urządzenia były zakamuflowane - dodaje.
Przedsiębiorca zajmował się także większymi projektami, m.in. na Dworcu Głównym w Krakowie. - Robiliśmy tam m.in. hol, boazerie, obudowy kas biletowych - wspomina rzemieślnik.
Dodaje też, że największą bolączką stolarstwa jest teraz brak chętnych do szkolenia się i doskonalenia w tym zawodzie.
- Wyszkoliłem kilkudziesięciu uczniów, a teraz chętnych brakuje. Zlikwidowane zostały szkoły zawodowe. Za kilka więc lat obudzimy się w rzeczywistości, w której nie będzie osób potrafiących wykonać proste zadania, bo każdy chce być kierownikiem--inżynierem, a prawdziwi rzemieślnicy zaczynają wymierać - ubolewa stolarz. I podkreśla, że obecnie doszkala synów, którzy kiedyś zapewne przejmą jego zakład. - Najmłodszy syn skończył już studia. Cieszę się, że postanowił zaangażować się w rodzinny zakład - dodaje.
Zaznacza również, że największym niebezpieczeństwem dla małych zakładów stolarskich są hipermarkety oferujące meble w niskich cenach. - Sęk w tym, że z reguły są to wyroby bardzo marnej jakości. Często przychodzą do mnie klienci z gotowym pomysłem na biurko. Gdy informuję ich, ile będzie kosztowało, to wtedy mówią, że w tej i tej galerii mogą kupić większe, tańsze, a w dodatku z prawdziwego drewna. Wtedy odpowiadam takiej osobie "jakby się Pan naprawdę znał i zobaczył, co w środku tego biurka jest, to nigdy by Pan go nie kupił" - tłumaczy Ciszek. I zaznacza, że małe lokalne zakłady dają klientowi nie tylko jakość, ale także możliwość stworzenia czegoś wyjątkowego. - A w "sieciówkach" zazwyczaj wszystko jest seryjne, zero unikalności - twierdzi rzemieślnik.
Stolarz wspomina również, że pierwszą rzecz jaką wykonał była drewniana rama do okna. - I nigdy nie żałowałem, że wybrałem taki zawód, ponieważ daje wiele satysfakcji. Miło jest też patrzeć, gdy oddaję w ręce klienta meble, z których jest zadowolony. Dlatego, jeśli ktoś nie wie, jaką wybrać drogę w życiu, mówię: "stolarstwo was ukształtuje" - kwituje Ciszek.
Arkadiusz Maciejowski
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?