MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fiskus równa w dół

Redakcja
o prawie dziesięciu latach funkcjonowania rynku uwolnionego z okowów gospodarki nakazowo-rozdzielczej trwa wzmożone obejmowanie go drobiazgowym nadzorem fiskalnym. Każdego miesiąca, zgodnie z rozporządzeniami ministra finansów, coraz więcej niewielkich podmiotów - podatników VAT, musi wyposażać swe placówki w kasy rejestrujące, zwane z racji funkcji, jakie pełnią - fiskalnymi. Do końca wieku rzesza małych przedsiębiorców będzie musiała poddać swe księgi badaniom biegłych rewidentów. Rozszerza się zakres kontroli obrotu gospodarczego. Zgodnie z wielokrotnymi zapowiedziami wyższych urzędników resortu finansów i ze skądinąd słuszną zasadą "poziomego rozszerzania skuteczności działań fiskusa". Powinno to pozwolić na obniżanie podatków przy jednoczesnym niezmniejszaniu budżetowych wpływów. Fiskus wierzy, że wzrastać będzie liczba uczciwych (kontrolowanych) podatników.

Rozszerza się zakres kontroli obrotu gospodarczego

- Badanie sprawozdań finansowych przez biegłych rewidentów jest dla wszystkich podmiotów gospodarczych korzystne - stwierdziła w niedawnej rozmowie z "Dziennikiem" Bożena Lisiecka-Zając, dyrektor Departamentu Rachunkowości w Ministerstwie Finansów. Mówiła to w czasie, gdy obowiązywały przepisy z 1995 r. nakładające na mniejsze firmy obowiązek przeprowadzenia badania rocznego sprawozdania finansowego raz na trzy lata.
Na szczęście dla przedsiębiorców przepisy zmieniono. Dopiero w 2000 r. małe firmy będą musiały przeprowadzić audyt (badanie sprawozdania). Obowiązek ten dotyczy podmiotów, które spełnią przynajmniej dwa z trzech warunków: zatrudnienie do 50 osób, suma bilansowa do 1 mln ecu, obrót do 3 mln ecu. Duże firmy - w tym spółki prawa handlowego - muszą się poddawać badaniom każdego roku. Na audyt czekają więc tysiące podmiotów, a słowa dyrektor Lisieckiej miałyby dla nich oznaczać wizję bezpieczniejszego, bo kontrolowanego obrotu gospodarczego.
W pełnej gotowości do wzmożonej pracy stoi około 1,5 tys. firm uprawnionych do przeprowadzania audytu. Pracuje w nich 6 tys. biegłych rewidentów - przedstawicieli profesji elitarnej, wymagającej wiedzy i doświadczenia potwierdzonych podczas korporacyjnego egzaminu. Gdzie ograniczenie w dostępności do zawodu, tam atrakcje finansowe związane z jego wykonywaniem. Nie zaglądając do portfeli biegłych rewidentów wypada stwierdzić, że ceny za usługę, polegającą na zbadaniu sprawozdania finansowego, nie należą do najniższych. Jak się dowiedzieliśmy w jednej z krakowskich firm audytorskich, nie przyjmuje się z reguły zleceń niższych niż wycenione na 5 tys. zł! Cena jest oczywiście pochodną konkretnego, specyficznego w każdym podmiocie gospodarczym obrazu ksiąg. Jeśli przypadek należy do trudnych, cena będzie wyższa. Najpierw więc biegły rewident przystępuje do wstępnej oceny rachunków potencjalnego klienta. Robi to zazwyczaj w jeden dzień. Następnie proponuje cenę. Właściwe badanie sprawozdania trwa zazwyczaj od 2 do 4 tygodni. Cena jest również wynikiem gry popytu i podaży, jeśli zatem wszyscy naraz zaczną szukać audytorów, ci ostatni będą mieli finansowe żniwa.
Jeden z krakowskich eksporterów do Niemiec (firma zatrudniająca mniej niż 50 pracowników) w rozmowie z "Dziennikiem" zwrócił uwagę na trudności, jakie go spotkały podczas poszukiwań audytora. Przedsiębiorca kilkakrotnie usłyszał, że zlecenia poniżej 7 tys. zł nie interesują biegłego rewidenta. A krakowski eksporter nie chciał płacić więcej, najprawdopodobniej słusznie uważając, że niewiele do zbadania jest w jego wzorowo i przejrzyście (jak sam zapewniał) prowadzonych księgach.
Wielu właścicieli niewielkich firm twierdzi, że badanie sprawozdania finansowego będzie w ich przypadku pokaźną pozycją w wydatkach przedsiębiorstw. I nie zmieni tego nawet możliwość wpisania tych wydatków w koszty działalności. Choć, o czym przypominają przy każdej okazji urzędnicy Ministerstwa Finansów, "niezależna ocena sprawia, że obrót gospodarczy staje się bezpieczniejszy".

\*

Wodoodporna klawiatura, przyjazny system obsługi, roczna gwarancja, możliwość kodowania cen, zasilanie sieciowo-bateryjne - to tylko niektóre zalety oferownej niewielkim podmiotom kasy rejestrującej-fiskalnej (nazwy nie wymienimy, aby nie reklamować owego produktu). Szczególnie wodoodporność i możliwość zasilania bateryjnego może okazać się argumentem decydującym o zakupie. Zwłaszcza dla sprzedawców w ulicznych kioskach lub w innych miejscach, gdzie warunki nie są tak komfortowe, jak w przytulnym biurze sprzedaży dużej firmy handlowej.
Opisane powyżej elektroniczne cacko kosztuje jedyne 1999 zł netto. Bardziej zaawansowany technicznie model, choć już bez możliwości zasilania bateryjnego, możemy nabyć za 2190 zł. Są oczywiście maszyny ze specjalnymi monitorami wysokiej jakości - kosztujące odpowiednio więcej. Tak czy inaczej, dla właściciela niewielkiego biznesu zakup owego fiskalnego liczydła czuwającego nad "bezpieczeństwem obrotu", to spory wydatek. Zwłaszcza że do kosztów należy doliczyć jeszcze cenę oprogramowania, kursu obsługi, instalacji i (uwaga - ważny termin) fiskalizacji, czyli powiadomienia urzędników skarbowych i zarejestrowania kasy. Klientom niewielkich sklepików radzimy nie pytać sprzedawców (będących najczęściej właścicielami biznesu) o wrażenia z pracy z kasą fiskalną. Mogliby usłyszeć słowa powszechnie uważane za niecenzuralne.
Wyposażanie VAT-owców w kasy trwa od kilku lat, a dla najmniejszych podmiotów szczególne znaczenie mają dwa rozporządzenia ministra finansów; przede wszystkim to z grudnia 1996 r., w którym ustalono sposób "ukasowienia" krajowego biznesu (drugie, kilka razy zmieniane rozporządzenie ma charakter "techniczny"). Na kasę "załapują się" więc ci, którzy w trzech kwartałach roku poprzedniego przekraczają określony poziom obrotu. Zaczęło się od 400 tys. zł. Celem resortu finansów jest dojście do magicznej granicy wyznaczonej płatnikom VAT (w tej chwili 80 tys. zł rocznego obrotu). Fiskus nie lubi sytuacji, gdy część VAT-owców grzecznie płaci podatki pod nadzorem elektronicznego wszystkowidzącego oka kasy fiskalnej, a pozostali tego nie czynią z racji nieco mniejszych obrotów. Będzie więc tak, że wszyscy podatnicy VAT zostaną "ukasowieni" (oczywiście ci, którzy świadczą usługi, bądź sprzedają towary osobom fizycznym).
Bez kas przetrwają być może jedynie przedsiębiorcy, płacący zryczałtowany podatek dochodowy z karty podatkowej, jeżeli oczywiście nie zdecydują się z różnych względów wstąpić w szeregi VAT-owców. Efekty już widać w wydatkach niewielkich firm i dochodach sprzedawców kas fiskalnych. Wypada mieć nadzieję, że owo równanie w dół (kontrolą obejmowane są coraz mniejsze firmy) zaowocuje rzeczywistą poprawą bezpieczeństwa obrotu gospodarczego.
JACEK ŚWIDER

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski