Grzegorz Tabasz: LEŚNY DZIENNIK
Bardzo często szczyt rozwoju kwiatów wypada w okolicy Wielkiej Nocy, więc roślina przyjemnie kojarzy się ze świąteczną atmosferą. Okazały krzew pochodzi niestety z południa Europy i Azji Wschodniej. Piszę "niestety" - bowiem z powodu pochodzenia w naszym klimacie łatwo przemarza, szczególnie w czasie nagłych nawrotów zimy. Wtedy ozdobne kwiaty zamieniają się w brunatne szmatki. Co prawda wyhodowano mieszańce i odmiany, które na mróz są odporne, ale niestety te okazy mają brzydsze i rzadsze kwiatostany.
Roślina wymaga też nieco troski i pielęgnacji od właściciela, drobnych operacji sekatorem ale przyłożyć się warto, bo za opiekę odpłaca cieszącym oczy wyglądem. Radość mają też pszczoły, które w kwiatach forsycji znajdują wiosna sporo pyłku i nektaru. Nie bez powodu piszę pochwalne epistoły pod adresem popularnego krzewu. Przez kilka ubiegłych lat pogardzałem nim, jako obcym w naszej florze przybyszu, którego koniecznie zalecałem zastąpić rodzimym dereniem. Wybrzydzałem, że krótko kwitnie, że owoców na niej brak, że owszem ładna, ale przez kilka zaledwie dni. Pozostałą część sezonu widać na niej byle jakie liście. Dzisiaj zwracam forsycji honor. Wszystko za sprawą rewelacyjnie wyglądających żywopłotów, tudzież strzyżonych kul i misternie wymodelowanych rzeźb z forsycji, jakie wypatrzyłem w kilku ogrodach. Prawdziwe dzieła sztuki. Wszystkie w kolorze żywego złota, pachnące, śliczne. Dzięki zimnej aurze kwiaty tego roku trzymają się wyjątkowo długo. Powiem krótko: proszę sadźcie forsycję gdzie tylko możliwe. Warto!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?