Bardzo mnie zastanawia, co właściwie urzędnicy miejscy rozumieją pod hasłem "park kulturowy", czyli obszar Rynku i przylegających do niego ulic. To, czym park kulturowy być powinien - doskonale rozumiem. Jednak bardzo różni się to od stanu faktycznego.
Weźmy na przykład ulicę Floriańską. Faktycznie, za sprawą przepisów parku kulturowego zniknęło z niej sporo szyldów i szpecących banerów. Resztę reklam uporządkowano. Ale co z tego?
Wystarczy przejść się Floriańską, by zobaczyć tę resztę, która źle świadczy o "parku kulturowym". Mam tu na myśli wszelakiego rodzaju staczy oraz aktywistów. Gdy idziemy od strony bramy Floriańskiej napadają na nas ludzie zachęcający do wejścia do knajpy albo namawiający na skorzystanie z tanich noclegów. Wieczorem nakłaniają nas do odwiedzin w pobliskim klubie dżentelmenów. Aktywiści zbierają datki na misie, wieloryby albo chore dzieci. Na takie osoby nikt nie zwraca uwagi. A powinien, bo moim zdaniem to, co robią, nie powinno mieć miejsca na terenie parku kulturowego.
Smutno może się także zrobić, gdy ktoś przespaceruje się ulicą św. Jana. To kiedyś jedna z najpiękniejszych ulic miasta, dziś niestety całkowicie pusta i sprawiająca wrażenie ulicy w wymarłym mieście.
Szedłem nią ostatnio i nie zauważyłem na niej żadnych oznak życia kulturalnego.
Od wjazdu z ulicy Pijarskiej zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie znajdują się przy niej stare kamienice przeważnie w remoncie i opustoszałe. Nie powinno tak być.
Andrzej N. , mieszkaniec Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?