Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotograficzne gry i zabawy

Łukasz Gazur
„Zawieszone w powietrzu” Clare Strand
„Zawieszone w powietrzu” Clare Strand Fot. Materiały prasowe
Sztuka wyboru. Dobiega końca Miesiąc Fotografii w Krakowie. Wiele się działo, miasto znów stało się na moment istotnym fotopunktem na mapie Polski i Europy Środkowej.

Wiem, co powiecie. Że to żaden Miesiąc Fotografii, że „prawdziwej fotografii było niewiele”, że „tym światem rządzą projekty, a nie dobre zdjęcia”. Odbywałem te rozmowy z artystami aparatu wielokrotnie i przy różnych okazjach.

Od wernisaży po dyskusje przy barze wieczorową porą. I rozumiem nawet niektóre argumenty, rozumiem tęsknotę za wycyzelowanym kadrem i techniczną biegłością. Ale rozczaruję niektórych: nie temu służy Miesiąc Fotografii w Krakowie. To zawsze była ta impreza, która spierała się o definicję fotografii, pokazywała, jak kadry wybiegają poza dobrze znane granice.

Nawet tegoroczny tytuł „Re: Search” dobrze to uświadamiał. To „przeszukiwanie” było próbą sprawdzenia, czym dziś są fotografie i gdzie przebiega granica. Gdzie kończy się zdjęcie artystyczne, a zaczyna codzienna, zwykła fota?

Z wystaw, które zobaczyłem, kilka utkwiło mi w pamięci. To choćby „Oddźwięki” w Bunkrze Sztuki. Kurator i artysta Jakub Woynarowski (ten sam, który wraz z Fundacją Instytut Architektury w Krakowie przygotował Pawilon Polski na Biennale Architektury w Wenecji) postanowił sprawdzić, czy fotografia działa tylko na zmysł wzroku. Fotografia niewidomych, bezkamerowa rejestracja obrazu oraz eksperymenty technologiczne z pogranicza nauk ścisłych, ujęte w znakomite ramy aran-żacyjne, po prostu zachwycała.

Na tę wystawę aż chciało się wracać. Dobrze w temat tegorocznej edycji wpisało się „Promieniowanie” Wojciecha Nowickiego w Mandze. Zdjęcia medyczne czy kadry będące efektem eksperymentów fizykochemicznych stały się w istocie pytaniem o granice fotografii. Czystym wizualnie esejem okazała się z kolei – wciąż czynna – „wystawa „Lektury obowiązkowe” Clare Strand w Kamienicy Szołayskich. To erudycyjne gry z kadrem i przestrzenią.

W galerii Starmacha Trevor Paglen pokazał „Ostatnie obrazy”. Zestawił ze sobą 100 zdjęć wybranych jako „pamięć świata”. Krążą w kosmosie, zapisane na specjalnym dysku. Mają być świadectwem tego, że istnieliśmy. Wreszcie wystawa kuratora tegorocznego Miesiąca – „FOLK. Etnografia osobista”.

W zbiorach Muzeum Etnograficznego Aaron Schuman znalazł przedmioty, które pamięta z dzieciństwa jako pamiątki po pradziadku, który wyjechał w 1878 roku z Galicji do USA. To próba nadania eksponatom ludzkiej twarzy, osobistej opowieści.

Charakterystyczne dla tegorocznej edycji Miesiąca były wysmakowane aranżacje kolejnych wystaw, zwrócenie uwagi na ulotne, efemeryczne projekty – to trend, który od pewnego czasu jest mocno obecny w świecie sztuki. W tym roku zabrakło wystawy-hitu, czegoś dla szerokiego grona odbiorców. Różnie oceniano ten krok – dla mnie to dowód, że festiwal okrzepł, przestał się mizdrzyć do widza.

Wyjaśnienie

W tekście Pawła Głowackiego pt. „Mały traktat o drzazgach” pojawiła się nieprawdziwa informacja o inspirowanym poezją Zbigniewa Herberta konkursie organizowanym „z okazji Miesiąca Fotografii w Krakowie”. Sprawa dotyczy w rzeczywistości Fundacji im. Zbigniewa Herberta i Big Book Festival. W ramach MFK odbył się konkurs na najlepsze portfolio IX Przeglądu Portfolio, w którym zwyciężył Bogusław Madej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski