Andrzej Mielcarek: - Ale to brzmi jak groźba.
GK: - Tak, więc się zastrzegam. Ja tego nie zrobię, ale jeśli to się będzie dalej ciągnąć, to proszę bardzo.
AM: - Czy dobrze pana zrozumiałem? Czyli pan chce mi powiedzieć, że jeżeli gazeta nie podporządkuje się pana oczekiwaniom...
GK: - Tak dokładnie...
AM: - To pan zakaże ogłaszania się jakimś ludziom?
GK: - Tak. I przestanę udzielać wypowiedzi jakimkolwiek waszym dziennikarzom, którzy przekręcają fakty, a także powiem na spotkaniach w SLD (
). Między innymi jest takie oczekiwanie ze strony bardziej radykalnej części koleżanek i kolegów: "A dajmy se spokój z tym 'Dziennikiem'. A po co? A zaapelujmy do naszych. Nie czytajmy! Bojkotujmy!". Ja mówię im: Ludzie, czyście się szaleju najedli. Ale mówię panu to wszystko...
AM: - Jestem zszokowany, bo to, co pan mówi, to jest groźba.
GK: - To ja to panu napiszę, że przestanę czytać tę gazetę i zaapeluję do moich koleżanek i kolegów, żeby broń boże nie brali jej do ręki.
AM: - Ale powiedział pan także, że pan użyje swoich wpływów i zakaże ogłaszać się...
GK: - A cóż ja mogę zakazać... Zwrócę się do moich przyjaciół, do siebie... No, proszę wybaczyć panie Andrzeju, ale myśmy to tak przeżyli. Kiedy dziennikarka robi z nas gangsterów. Wmawia, że w SLD lubelskim są ludzie zdolni do rozbojów, napadania na dziennikarzy (Grzegorz Kurczuk ma na myśli fragment tekstu z "Dziennika": "Są ludzie, którzy dla przewodniczącego Kurczuka zrobią wszystko" - red.).
AM: - To kwestia interpretacji. Dla mnie te słowa znaczą coś zupełnie innego. Tam w ogóle nie ma mowy o gangsterstwie. (
)
GK: - Jeśli nadal tak będzie, to nie tylko nie będę rozmawiał, ale przestanę czytać. A jeśli ktoś zapyta, powiem dlaczego.
AM: - Prawo, jako czytelnik, pan ma, ale pan jest jednocześnie bardzo ważnym politykiem.
GK: - Tak i powiem publicznie w radio i do innych gazet: Nie czytajcie "Dziennika", bo kłamie (
). Wiem, że dla pana to jest szok, co ja mówię.
AM: - Zszokowany jestem, że pan może zakazać swoim ludziom czytania gazety i ogłaszania się.
GK: - Tak.
AM: - To jest, moim zdaniem, zachowanie niedemokratyczne, bo to jest wywieranie niedopuszczalnej presji na wolnym rynku (
).
GK: - Wiem, ale nikt mi nie zabroni nie czytać i powiedzieć wszystkim. Nie czytajcie, bo kłamią (
). Może mam sąsiada, który ma firmę, który czyta "Dziennik" i ogłasza się. Powiem: Stary, nie idź do "Dziennika", bo wzmacniasz tych ludzi. I co? Poda mnie pan do sądu?
AM: - Nie, nie podam. Ale o tym napiszę.
GK: - A proszę bardzo. W ten sposób pan pokaże, że jednak coś w tym jest.
AM: - Pokażę, że rzeczywiście są ludzie, którzy są (gotowi) dla Grzegorza Kurczuka zrobić wszystko.
GK: - Proszę bardzo, panie Andrzeju. Mnie nie zależy...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?