Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fran Velez: Na moim miejscu zrobilibyście podobnie

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Wojciech Matusik
Zaledwie tydzień po tym, jak Fran Velez rozwiązał swoją umowę z Wisłą Kraków, związał się z greckim Arisem Saloniki. Wcześniej zapewniał w oficjalnym pożegnalnym filmie, że potrzebuje być z chorą córką w Hiszpanii, a powrót do domu jest najlepszym rozwiązaniem. Kibice Wisły poczuli się więc zdezorientowani, a nawet oszukani przez piłkarza wiedząc, że jednak nie wraca do ojczyzny. – Nie wykorzystałem do tej sprawy problemów mojej córki – twierdzi Hiszpan i przedstawia rozstanie z Wisłą ze swojej perspektywy.

– Po podpisaniu przez Pana umowy z greckim Arisem w Krakowie podniosły się głosy oburzenia. Sugerował Pan, że wróci do ojczyzny, a ostatecznie wylądował Pan w Grecji.
– Chcę wyjaśnić, że nie odszedłem z Wisły konkretnie z powodu problemu, jaki ma moja córka. To dla mnie niezwykle ważna kwestia. Ale mój problem jest szerszy – bez poczucia stabilizacji nie mogłem zostać w Wiśle. Mam pewne płatności związane z potrzebami mojej rodziny, które muszę co miesiąc wykonywać. Oczywiście optymalnie dla mnie byłoby, gdybym mógł wrócić do Hiszpanii na stałe i tam grać. Ale ostatecznie muszę jako piłkarz iść tam, gdzie zapewniają mi stabilizację. Teraz jestem w Grecji i oczywistym jest, że nie podoba mi się, że znów musiałem zdecydować się na rozłąkę z rodziną. Ale musiałem podjąć taką decyzję właśnie dla nich. Myślę, że każdy na moim miejscu postąpiłby podobnie.

– Fakty rozminęły się jednak z Pana wcześniejszymi deklaracjami. Publicznie mówił Pan, że wraca do Hiszpanii, by zająć się córką.
– Porozumieliśmy się z klubem, by zrobić to w ten sposób. Chciałem jak najlepiej dla klubu i zrobiłem to, czego klub ode mnie oczekiwał. Wszyscy wiedzą, z jakimi problemami zmaga się teraz Wisła. Dlatego myślę, że razem z klubem podjęliśmy dobrą decyzję, moje odejście było dobrym rozwiązaniem. Rozstaliśmy się w przyjaznej atmosferze. Bardzo cenię Wisłę, bo klub zawsze mnie i moją rodzinę traktował bardzo dobrze. Ostatnim, czego bym chciał, to robić problemy Wiśle. Dlatego uznałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie moje odejście, bo zdawałem sobie sprawę z tego, czego potrzebuję, a klub na ten moment nie był w stanie mi tego zapewnić.

– Były wiceprezes Wisły Damian Dukat zapewnił jednak w mediach społecznościowych, że otrzymywał Pan przelewy regularnie. To jak to w końcu było?
– Nie jest to prawda. Zresztą, nie muszę chyba odpowiadać na to pytanie, bo przecież jesteście blisko klubu i wiecie, jak jest. Wolałbym jednak nie mówić źle na temat klubu, takie rzeczy zdarzały mi się również w Hiszpanii. Od początku starałem się jednak z klubem dojść do porozumienia, nie chciałem „zadenuncjować” klubu, by otrzymać pieniądze, jak to robili niektórzy inni zawodnicy. Ja chciałem tego uniknąć. Mimo, że nie jestem Polakiem, to w Wiśle zawsze czułem się jak w domu. Chciałem dojść z klubem do obopólnego porozumienia.

Stanowisko Wisły w sprawie Frana Veleza

– Czyli – Pana zdaniem – klub nie miał prawa czuć się przez Pana oszukany zapewnieniami o tym, że chciał Pan wrócić do Hiszpanii, by być bliżej rodziny?
– Chciałem wrócić do Hiszpanii, ale to nie zależało tylko ode mnie. Chciałem podpisać kontrakt z jednym z tamtejszych klubów, ale nie udało się tam znaleźć nic konkretnego. Ostatecznie pojawiła się oferta z Grecji. Trener Paco Herrera praktycznie codziennie do mnie dzwonił, bardzo zachęcał. To była propozycja nie do odrzucenia, bo oferują mi takie warunki, jakich potrzebuję. Dają mi stabilizację i jednocześnie możliwość częstych wyjazdów do Hiszpanii. To oczywiste, że nie mogę czekać na bezrobociu. Trzeba też pamiętać, że ja zrezygnowałem z pewnych pieniędzy, które Wisła była mi jeszcze winna, by móc odejść. Rozumiem, że sytuacja klubu jest, jaka jest i na resztę tych pieniędzy, które jeszcze powinienem od Wisły otrzymać, mogę spokojnie poczekać, nie żądam ich od razu. Dałem sporo ze swojej strony, tak uważam. I myślę, że te różne oskarżenia wobec mnie są trochę niesprawiedliwe.

– Z perspektywy – to był błąd, by przedstawiać w ten sposób Pana odejście, tłumaczyć to chęcią bycia z córką?
– Mogło to zostać źle zinterpretowane. Ale to zostało tak przedstawione, żeby już nie dokładać klubowi informacji o kolejnych problemach. Ludzie myślą, że odszedłem po prostu dlatego, bo gdzieś indziej dawali mi więcej pieniędzy. A tymczasem było tak, że teoretycznie klub zaproponował mi nowy kontrakt z Wisłą na trzy lata, ja zaakceptowałem taką propozycję, ale jak przyszło co do czego, to okazało się, że klub jednak nie może sobie na podpisanie ze mną umowy na tych warunkach pozwolić. Chciałem zostać w Wiśle, ale ostatecznie się nie udało. Musiałem poszukać innych opcji. Ale rozumiem rozczarowanie fanów, bo oni też nie mają pełnej informacji, a poza tym cierpią z powodu sytuacji, w jakiej znalazł się ich klub.

– W Pańskim nowym klubie gra też brat wiślaka Vullneta Bashy, Migjen. Myśli Pan, że w związku z tym Vullnet też chciałby podążyć w Pańskie ślady?
– Tak, jego brat tu jest, ale nie wiem, czy Vullnet tu będzie grał w przyszłości. Wiem, że wcześniej myślał o odejściu z Wisły, ale zdaje się, że zmienił zdanie. Nie rozmawiałem z nim jednak ostatnio na ten temat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Fran Velez: Na moim miejscu zrobilibyście podobnie - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski