Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Francja skręca w prawo. Sarkozy coraz silniejszy [WIDEO]

Remigiusz Półtorak
Francja. Skrajny Front Narodowy nie zdobył władzy w żadnym ze 101 departamentów.

Wniosek po pierwszej turze wyborów we francuskich departamentach był jasny: scena polityczna nad Sekwaną, tradycyjnie podzielona od wielu dekad między dwie partie – gaulistów i socjalistów, zaczyna się zmieniać.

WIDEO: Partia N. Sarkozy'ego zwycięża w wyborach lokalnych. Obejmie władzę w 70 departamentach

Źródło: FR M6/x-news

Wszystko za sprawą rosnącego poparcia dla skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, który jeszcze nigdy w wyborach lokalnych nie uzyskiwał poparcia na poziomie 25 proc., jak teraz.

Niedzielna druga tura głosowania trochę zweryfikowała ten proces, choć nieznacznie. Partia Marine Le Pen coraz bardziej zapuszcza korzenie na poziomie lokalnym, ale wbrew przewidywaniom nie udało się jej jeszcze przejąć kontroli w żadnym z departamentów.

Niewątpliwie przyczynił się do tego bardzo dobry wynik prawicy skupionej wokół byłego prezydenta Nicolasa Sarko-
zy’­ego. To on jest największym zwycięzcą tych wyborów, zaledwie cztery miesiące po przejęciu władzy w głównej partii opozycyjnej UMP (Unia na rzecz Ruchu Ludowego).

Prawica będzie teraz rządzić w 67 departamentach, co jest ogromnym skokiem, bo oznacza zwiększenie stanu posiadania aż o 27. Czy to jest dobry punkt wyjścia dla Sarkozy’ego, który mimo licznej konkurencji we własnych szeregach szybko wyrósł na lidera opozycji i nie ukrywa, że ostatecznym celem jest Pałac Elizejski za dwa lata? Wiele na to wskazuje. Były prezydent zarówno po pierwszej, jak i po drugiej turze nadał ton komentarzom, przekonując, że „zmiana władzy na poziomie krajowym jest w drodze i nic jej już nie zatrzyma”.

A jednak wobec słabnącej lewicy (z 61 departamentów, władzę utrzymała jedynie w 34) i coraz bardziej krytykowanego tandemu prezydent Francois Hol-lande – premier Manuel Valls szybki marsz w górę Nicolas’a Sar­kozy’ego wcale nie jest taki oczywisty.

To fakt, że po kilku latach bratobójczych wojen na prawicy udało mu się skupić wokół siebie znaczną część elektoratu, ale rywale nie zostali całkowicie zmarginalizowani, przede wszystkim wpływowy mer Bordeaux Alain Juppe, były premier za prezydentury Jacques’a Chiraca. Tak naprawdę kluczowy będzie dopiero rok 2016, kiedy prawica powinna wybrać swojego kandydata w prawyborach prezydenckich.

Na tym tle znacznie gorsze perspektywy mają zarówno Hollande, jak i Valls. W przypadku obecnego prezydenta paradoks polega na tym, że wówczas gdy był jeszcze sekretarzem generalnym Partii Socjalistycznej, to właśnie zwycięstwa w wyborach lokalnych stanowiły dla niego znakomitą trampolinę, żeby wreszcie zawalczyć o najwyższą pulę, czyli Pałac Elizejski. Teraz szanse na to, że znowu znajdzie niezbędne poparcie własnego środowiska są coraz mniejsze.

Jean-Marc Ayrault, były premier, którego Hollande pozbył się przed rokiem, nawoływał wczoraj na Twitterze, że „po porażce lewicowa większość powinna wyciągnąć wnioski”. Prezydent odpowiada, że ani rządu, ani prowadzonej polityki nie zmieni.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski