- Nominacja Kazimierza Moskala na trenera Wisły to dla Pana niespodzianka?
- Przede wszystkim z zaskoczeniem odebrałem zwolnienie trenera Franiszka Smudy. Jeśli chodzi o zatrudnienie Kazimierza Moskala, to widocznie jego poprzednia praca w Wiśle została dobrze zapamiętana, skoro drugi raz wchodzi do tej samej rzeki.
- Mówi Pan o zaskoczeniu zwolnieniem trenera Smudy, ale czy nie były do tego podstawą ostatnie wyniki Wisły?
- Jeżeli się weźmie pod uwagę kontekst ostatnich wyników, to ta decyzja jest jak najbardziej zrozumiała. Ja patrzę jednak na to szerzej. Akurat szczegółowo oglądałem ostatnie dwa mecze Wisły z GKS Bełchatów i Zawiszą Bydgoszcz. Oba spotkania Wisła przegrała, choć była stroną dominującą, bardziej zasłużyła na zwycięstwo i mogła wygrać ,gdyby nie słaba skuteczność. A za to do trenera Smudy nie można mieć pretensji. Pierwsi w pierś powinni uderzyć się piłkarze i myślę, że to uczynili. Nie sądzę, aby Paweł Brożek czy inni zawodnicy byli szczęśliwi po takich spotkaniach. Nie myślę już o wynikach, ale o sytuacjach, które zespół wykreował i których nie wykorzystał. Do tego w Bełchatowie sędzia zabrał wiślakom rzut karny.
- Obecnego trenera Wisły zna Pan ze wspólnej gry dla krakowskiego klubu. Kibice śpiewali "Moskal Kazimierz, nie rusz Kazika, bo zginiesz", ale tak poczciwy człowiek krzywdy nikomu chyba by nie zrobił?
- Na boisku był hardym i twardym piłkarzem, ale w życiu to porządny i uczciwy człowiek. Dużo czasu spędziliśmy razem w pokoju podczas obozów. Mam z nim związane tylko pozytywne wspomnienia.
- A Kazimierz Moskal jako trener?
- Jako trener musi być skuteczny od początku. Miał już w Wiśle kilka lat temu swoją szansę, która została przerwana. Być może teraz będzie miał większy wpływ na zespół. Wtedy miał tylko trenować i nie ingerować w politykę transferową. Teraz być może uda mu się zrobić coś więcej.
- Co szczególnie Wisła powinna szybko poprawić, aby były lepsze wyniki?
- Nie zajmuję się trenerką, ale na pierwszy rzut oka jest widoczna wspomniana już przeze mnie słaba skuteczność. Nieraz strzał precyzyjniejszy o 10 centymetrów uratował głowę niejednego trenera.
- Jako były napastnik wie Pan najlepiej, że aby trafić, trzeba próbować, szukać okazji. Wspomniał Pan o Pawle Brożku. W meczu z Zawiszą miał dwa niecelne strzały.
- Marnował okazje w meczu z Bełchatowem. W spotkaniu z Zawiszą w swojej grze starał się być chyba bardziej kolektywny, niż sam kończyć sytuacje. Być może nie do końca był pewny swoich umiejętności i stąd to wynikało. Z Semirem Stiliciem przeprowadzili dwie, trzy piękne akcje. Szkoda, że nie zakończyły się bramkami. Wierzę, że w tej rundzie Paweł strzeli jeszcze trochę goli, bo nawet do tytułu króla strzelców niewiele mu brakuje, mimo jego średniej skuteczności.
- Czyli Pana zdaniem z grą Wisły nie jest najgorzej?
- Tak sądzę. Mecz z Legią pokaże, jak daleko jest Wiśle do klubu ze stolicy. Do drugiego miejsca wiślacy mają siedem punktów straty. Później będzie podział punktów, wszystko jest więc jeszcze możliwe.
- Niektórzy przed meczem z Legią zastanawiają się, iloma bramkami Wisła przegra.
- Nie żartujmy. Jagiellonia tam pojechała i wywiozła trzy punkty, to dlaczego Wisła nie może?
- Wisła zagra bez swojego kapitana, filaru obrony Arkadiusza Głowackiego.
- Na pewno to duże osłabienie, choć kiedyś w meczu w stolicy Arek zszedł z boiska za czerwoną kartkę przy wyniku 0:2, a drużyna odrobiła stratę. W niektórych meczach beze mnie Wisła też grała lepiej niż ze mną. Oczywiście Legia jest zdecydowanym faworytem, ale Wisła ma swoje atuty i wierzę, że jeszcze Dariusz Dudka i inni pokażą swoją wartość.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?