Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fryderyk Chopin (1810-1849) i jego lwowscy kontynuatorzy

Redakcja
20 lipca 1831 r. Fryderyk Chopin opuścił Wiedeń, udając się przez Linz, Salzburg, Monachium i Stuttgart do Paryża. Zatrzymawszy się w Monachium, zagrał Koncert fortepianowy e-moll oraz Fantazję A-dur na tematy polskie op. 13. Kompozytor nie był jednak szczęśliwy z zainteresowania, jakim go obdarzano, ponieważ coraz bardziej tęsknił za krajem, co najlepiej oddał w swoim notatniku „Wszystko, com dotychczas widział za granicą, zdaje mi się stare, nieznośne i tylko mi wzdychać każe do domu, do tych błogich godzin, których cenić nie umiałem. – To, co dawniej wielkim mi się zdawało, dziś zwyczajnym – a to, co dawniej zwyczajnym, dziś niepodobnym – nadzwyczajnym – za wielkim – za wysokim. – Tu ludzie nie moi: dobrzy, ale dobrzy ze zwyczaju, czynią wszystko zbyt porządnie – płasko – miernie, co mnie dobija”.

Scena z opery Robert Diabe Paryż 1831

Część VI – pierwszy rok w Paryżu

Uczucie bezradności na wieść o dogorywającym powstaniu

Tymczasem na ziemiach polskich powstanie narodowe chyliło się ku upadkowi. 6 września 1831 r. wojska rosyjskie pod dowództwem Iwana Paskiewicza od wschodu okrążyły Warszawę, atakując jednocześnie miasto od strony zachodniej. Podczas szturmu Rosjan na Woli (zachodnie przedmieścia Warszawy) zginął polski gen. Józef Sowiński, a Julian Konstanty Ordon (spoczywający dziś na Cmentarzu Łyczakowskim) zmuszony był wysadzić swoją legendarną redutę, co doskonale zobrazował w swoim wierszu Adam Mickiewicz. Polskie dowództwo, nie widząc dalszych szans na ocalenie powstania, zmuszone było do poddania Warszawy wojskom rosyjskim. Polski Rząd Narodowy uległ rozwiązaniu, a znaczna część jego członków wraz z wieloma wojskowymi przekroczyła granice zaboru rosyjskiego, udając się do Prus lub Galicji.

W Stuttgarcie w swoim dzienniku Chopin pisał bluźnierczo „O Boże, jesteś Ty! Jesteś i nie mścisz się! Czy jeszcze Ci nie dość zbrodni moskiewskich – alboś sam Moskal! […] A ja tu bezczynny, a ja tu z gołymi rękami, czasem tylko stękam, boleję na fortepianie – rozpaczam – i cóż nadal? Boże, Boże, wzrusz ziemię, niech pochłonie ludzi tego wieku – Niech najsroższe męczarnie dręczą Francuzów, co nam na pomoc nie przyszli”. Najprawdopodobniej to właśnie w Stuttgarcie pod wpływem nastroju dogorywającego powstania Chopin stworzył Etiudę c-moll op. 10 nr 12 nazywaną „rewolucyjną” oraz pełne równie burzliwego nastroju Preludium d-moll op. 28 nr 24.

 Paryż – pierwsze wrażenia

We wrześniu 1831 r. Fryderyk Chopin dotarł do Paryża, gdzie (z niewielkimi przerwami) zamieszkał już do końca życia, choć planował tam pozostać najwyżej 3 lata. Wynajmował mieszkanie na piątym piętrze kamienicy, z widokiem na Montmartre i Panteon. W liście do przyjaciela pisał o Paryżu: „Jest tu największy przepych, największe świństwo, największa cnota, największy występek, co krok to afisze na weneryczne choroby – krzyku, wrzasku, turkotu i błota więcej, niźli sobie wystawić można – ginie się w tym raju i wygodnie z tego względu, że nikt nie pyta, jak kto żyje”.

W Paryżu działali wówczas znani kompozytorzy, jak Gioacchino Rossini, Luigi Cherubini oraz wybitny pianista Friedrich Kalkbrenner z którymi Chopin poznał się osobiście dzięki listom polecającym, jakie jeszcze w Wiedniu wręczył Chopinowi Johann Malfatti – nadworny lekarz i meloman, poznany w grudniu 1830 r. W omawianych czasach wejście w jakiekolwiek środowisko bez lisów polecających było niezmiernie trudne, pomimo że same listy, nawet najbardziej pochlebne, jeszcze niczego nie gwarantowały. Warto zwrócić uwagę, że ówczesny Paryż przyciągał wybitnych artystów z całej Europy, wśród nich plejadę kompozytorów operowych jak Rossini, Cherubini, Meyerbeer. W Paryżu Chopin zagrał Koncert fortepianowy e-moll, którego wykonanie wzbudziło zainteresowanie Kalkbrennera. Od tamtej pory zacieśniała się znajomość pomiędzy obydwoma pianistami. Chopin myślał o podjęciu trzyletnich studiów pianistycznych pod jego kierunkiem, jednak ostatecznie odradził mu tego jego ojciec, zapewniając Fryderyka, że jest on już dojrzałym pianistą, a Kalkbrenner tylko zahamuje jego indywidualność i sprowadzi do artystycznego stereotypu. W listopadzie Chopin podejmowany był na obiedzie w domu hrabiny Delfiny Potockiej, z którą odtąd (lub jeszcze z czasów pobytu w Dreźnie) łączyła kompozytora zażyła znajomość. Odtąd przez kolejne lata Chopin udzielał jej lekcji gry na fortepianie.

W operze paryskiej (Théâtre de l’Académie Royale de Musique) Chopin oglądał najnowsze dzieła czołowego wówczas kompozytora, działającego w stolicy Francji – Giacoma Meyerbeera (ur. 1791, zm. 1864), niemieckiego artysty pochodzenia żydowskiego. Jego opery wzbudzały emocje w całej ówczesnej Europie. Warto przypomnieć, że opera była wówczas najważniejszym gatunkiem muzycznym, skupiającym uwagę całego europejskiego świata. Nie była jedynie rozrywką dla arystokracji, ale także dla mieszczaństwa i warstw niższych. Giacomo Meyerbeer, piastując najbardziej zaszczytne stanowisko w świecie muzycznym Europy jako kompozytor Opéra de Paris, a zatem w ówczesnej stolicy Europy, stworzył wraz ze znanym librecistą Eugène Scribem gatunek nazywany grand opéra („wielka opera”) charakteryzujący się wielką widowiskowością. Angażował on bowiem setki wykonawców w roli chóru i statystów, wymagał wielu zmian scenograficznych (z obowiązkową sceną w katedrze), a do tego samo długie libretto (obejmujące obowiązkowo 5 aktów) odznaczało się spektakularną treścią. Opery Meyerbeera dość często w późniejszym czasie grywane były także we Lwowie, na scenie teatru skarbkowskiego.
21 listopada 1831 r. Chopin w operze paryskiej oglądał premierę „Roberta Diabła” („Robert le Diable”) Meyerbeera. W liście do Tytusa Wojciechowskiego pisał „Jeżeli kiedy był jaki przepych na teatrze, to nie wiem, czy dochodził stopnia przepychu Robert le Diable, nowiutkiej 5-aktowej opery Meyerbeera, co Crociato [recenzent] pisał. «To arcydzieło nowej szkoły – gdzie diabły (chóry ogromne) przez tuby śpiewają, gdzie dusze z grobów powstają [...], gdzie na końcu interieur [wnętrza] kościoła widać i cały kościół na Boże Narodzenie czy Wielkanoc w świetle, z mnichami i wszystką publicznością w ławkach, z kadzidłami, co większe: z organami, których głos na scenie czaruje i zadziwia i całą orkiestrę nieledwie pokrywa» nic takiego nigdzie nie będą mogli wystawić”. Efektem fascynacji nad grand opéra wielu kompozytorów, jak było wówczas w zwyczaju, opracowywało fragmenty z oper na różne instrumenty. Tak było w przypadku „Roberta Diabła”, na którego tematach opera się Grand duo concertant E-dur na fortepian i wiolonczelę Fryderyka Chopina. Pomimo, że nie jest to utwór najwyższych lotów, to doskonale obrazuje charakter muzyki salonowej ówczesnego Paryża, gdzie królował styl brillant (lekki, wirtuozowski), pod którego wpływem Chopin tworzył także kompozycje nieporównywalnie bardziej wartościowe (np. powstałe jeszcze w Warszawie dwa koncerty fortepianowe).

Nauczyciel muzyki, wirtuoz, polski patriota

Wyjazd Chopina za granicę nie osłabił kontaktu z jego dawnym nauczycielem Józefem Elsnerem, który w dalszym ciągu udzielał swemu uczniowi cennych porad. Ludwika Chopin, siostra Fryderyka przekazała bratu słowne uwagi Elsnera „Fryderyk ma tę oryginalność i ten rytm, czy jak tam, z ziemi rodzinnej, który go tym oryginalniejszym przy wzniosłych myślach czyni i charakteryzuje; [Elsner] chciałby, żeby ci to pozostało”. Chopin w liście do Elsnera pisał „Mam tyle pojęcia, że nie będę kopią Kalkbrennera: nic nie zdoła zatrzeć może zbyt śmiałej, ale szlachetnej chęci i myśli utworzenia sobie nowego świata”. Pomimo szacunku, jakim darzył Elsnera, nie dał się jednak namówić swojemu nauczycielowi do napisania opery, a jak wiadomo, to właśnie ten gatunek muzyczny uchodził wówczas za jak najbardziej prestiżowy. 

Tymczasem od jesieni 1831 r. do Paryża z ziem polskich napływało coraz więcej emigrantów, uchodzących po kapitulacji powstania. Chopin spotkał się wówczas m.in. z Joachimem Lelewelem. Emocje w stolicy Francji potęgowały się coraz bardziej. W kolejnym liście do Wojciechowskiego, z 25 grudnia, Chopin pisał na temat przybycia do miasta wraz z grupą powstańców Girolama Ramorina, generała dywizji Powstania Listopadowego (dowódcy m.in. zwycięskiej bitwy pod Międzyrzecem Podlaskim) – „słowem wiadomy Ci ten entuzjazm dla naszego Jenerała. Paryż nie chciał być ostatni w tym względzie […] Do tysiąca młodzieży chorągwią trójkolorową, przeszli przez całe miasto do Ramorina, przywitać go”. Generał, będąc już wtedy w Paryżu, nie ukazał się ze swego domu, nie chcąc mieć nieprzyjemności ze strony rządu francuskiego. Entuzjastyczni demonstranci, krzyczący pod domem Ramorina „Vivent les Polonais”(„Niech żyją Polacy”) byli rozpędzani przez francuską policję. Chopin był poruszony „aresztują wolny naród – strach – sklepy zamykają… i to trwało od 11 rano do 11 w nocy”.

Na początku 1832 r. Chopin w obliczu wciąż piętrzących się trudności w zorganizowaniu koncertu, zastanawiał się nad wyjazdem z Paryża. Sytuację zmieniło spotkanie z księciem Walentym Radziwiłłem, który poprosił go o towarzystwo na wieczorze w domu Rothschildów, gdzie pomimo chęci wymówienia się, Chopin dużo improwizował na fortepianie w otoczeniu rozentuzjazmowanego tłumu nowych wielbicielek.

26 lutego 1832 r. odbył się w Paryżu pierwszy własny koncert, na którym kompozytor wykonał Koncert fortepianowy e-moll oraz Wariacje B - dur na temat La ci darem la mano z „Don Juana”. Wśród słuchaczy obecny był wybitny węgierski pianista i kompozytor Ferenc Liszt (1811-1886). W czasopiśmie „Revue Musicale” pisano „P. Chopin wykonał […] koncert, który zdumiał i przyjemnie zaskoczył audytorium, zarówno świeżością melodii i rodzajem pasażów, jak i modulacjami i ogólnym układem części. Jest dusza w tych melodiach, jest fantazja w tych pasażach, a wszędzie jest oryginalność”.

Koncerty publiczne odbywały się jednak rzadko, dlatego Chopin w Paryżu musiał utrzymywać się przede wszystkim z prywatnych lekcji fortepianu, które jednak nie przynosiły zadowalającego dochodu, o czym pisał do przyjaciela: „Pięć lekcji mam dzisiaj dać, myślisz, że majątek zrobię: kabriolet więcej kosztuje i białe rękawiczki, bez których nie miałbyś dobrego tonu”.    

 Latem 1832 r. do Paryża napływało coraz więcej emigrantów z ziem polskich, wśród nich Adam Mickiewicz, Bogdan Zaleski oraz Juliusz Słowacki. Polscy emigranci stworzyli własny krąg towarzyski, gdzie mogli w pełni dać upust swojej artystycznej inwencji. Juliusz Słowacki w liście do matki zdał relację z dwu wieczorów polskich,  na których Mickiewicz improwizował, a Chopin grał. Podczas drugiego „długiego i śmiertelni nudnego” wieczoru, jak relacjonował Słowacki – „pod koniec jednak Szopen upił się i prześliczne rzeczy improwizował na fortepianie”.

Michał Piekarski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski