Deklaracja Jarosława Kaczyńskiego o wycofaniu się z pomysłu likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia, wygłoszona podczas niedawnego kongresu PiS, była zaskoczeniem. To przecież ta partia podczas ostatniej kampanii wyborczej zapewniała o rychłym końcu żywota znienawidzonego płatnika w służbie zdrowia. Takie deklaracje padały również w poprzednich kampaniach, także z ust polityków PO, ale widać wyraźnie, że fundusz trzyma się mocno.
WIDEO: Wojciech Maksymowicz, były minister zdrowia: "Pieniądz nie idzie za pacjentem"
Źródło: AIP
Zmianę stanowiska PiS eksperci uważają za decyzję słuszną. Podkreślają, że wprowadzenie sieci szpitali przy równoczesnej likwidacji funduszu byłoby niemożliwe. - Kaczyński zrozumiał, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Doszłoby jedynie do gigantycznego bałaganu w całym systemie - mówi dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia.
W sieci znajdą się szpitale, które będą miały zapewnione finansowanie z budżetu państwa w wysokości ustalonej przez resort. Dotąd decydował o tym NFZ, który wyceniał także procedury medyczne; również jednak tego zadania jest stopniowo pozbawiany. - Ale sposób wydatkowania pieniędzy przez placówki sieciowe ktoś będzie musiał rozliczać. Poza tym poza siecią pozostaje 7 procent pieniędzy przeznaczanych na szpitale. Trzeba ogłaszać kontrakty, negocjować, rozdzielać te pieniądze - dodaje ekspert.
Według Adama Kozierkiewicza, Ministerstwo Zdrowia to dobry car, a NFZ zły bojar. Taki, rzecz jasna, nieoficjalny podział ról podobał się kolejnym ministrom. Wskazując na NFZ jako źródło zła mieli na kogo zrzucić odpowiedzialność za wadliwe funkcjonowanie systemu. Zdaniem Kozierkiewicza, podobnie będzie i teraz: za winnego niedociągnięć wdrażanej w październiku sieci szpitali będzie można uznać fundusz.
W podobnym tonie wypowiada się dr Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - NFZ to znakomite narzędzie stosowane do wyzysku personelu medycznego, do tego bardzo tanie. Koszty jego funkcjonowania to zaledwie 2-3 procent całego budżetu, podczas gdy firmy ubezpieczeniowe wydają na siebie 20-30 procent zasobów - podkreśla przewodniczący.
Rafał Janiszewski, ekspert do spraw szpitali, zauważa, że NFZ od samego początku został zbudowany na niechęci. - Jeśli jednak zostaje, należy go rozwijać. Najpierw trzeba zbudować zaufanie do tej instytucji poprzez jasne i uczciwe określenie, jakie procedury medyczne są finansowane, a za które pacjent musi płacić. Wówczas fundusz mógłby stać się instytucją organizującą ubezpieczenia dodatkowe, o których mówi się od lat - podkreśla ekspert.
Co dalej? Z przesłanego nam stanowiska resortu zdrowia wynika, że likwidacja NFZ została odłożona w czasie. Nie można więc wykluczyć, że PiS kiedyś wróci do tego pomysłu. Zdaniem Bukiela, fundusz przestanie istnieć jednak tylko wtedy, gdy nastąpi rewolucja, czyli odejście od centralizowania systemu zarządzania służbą zdrowia.
O zastąpieniu NFZ kilkoma konkurującymi ze sobą instytucjami ubezpieczeniowymi mówił prof. Zbigniew Religa, kiedy był szefem resortu zdrowia. Zbliżoną koncepcję od lat lansuje Centrum im. Adama Smitha. Oceniany jako najlepszy dla pacjenta model holenderski opiera się na konkurencji kilkunastu komercyjnych kas chorych. Konkurencja ta jest jednak w pełni regulowana - tak, by stawki za leczenie były wszędzie takie same, by placówki przyjmowały wszystkich pacjentów, nie zaś tylko tych najbardziej opłacalnych. Holandia na ochronę zdrowia przeznacza jednak 12 proc. swego PKB, Polska zaledwie 4,4 proc., najmniej w UE.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?