Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gangster

Redakcja
Prohibicję pokazano już w dziesiątkach filmów. Do kolekcji brakuje w zasadzie tylko obrazu science fiction. Dlaczego więc kolejny film na ten mocno już opróżniony temat tak świetnie się ogląda?

Rafał Stanowski: FILMOMAN

"Gangster” (a w zasadzie "Poza prawem”, oryginalny tytuł to "Lawless”) jest spotkaniem dwóch kreatywnych osobowości. Na pierwszym miejscu, wyjątkowo, wymienić trzeba scenarzystę. To Nick Cave, słynny poeta, piosenkarz, kompozytor, gwiazda, której nie pożarła wielkość własnego cienia. Człowiek i artysta niepokorny, wciąż poszukujący. Po raz trzeci spotyka się z reżyserem Johnem Hillcoatem, urodzonym w Australii, a następnie dorastającym w Ameryce, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Wcześniej stworzyli dwa cenione obrazy, "Ghost... of the Civil Dead” (1988, nagroda studencka na festiwalu w Wenecji) oraz "Propozycję” (znów nagroda w Wenecji).

Od pierwszej, mocnej sceny, która wprowadza nas w brutalny czas Wielkiego Kryzysu, widzimy jak doskonale rozumieją się Hillcoat z Cave’em. Historia, którą opowiadają, jest spójna, zarówno jeśli chodzi o zbalansowanie wątków, jak i emocjonalną temperaturę. Zanurzamy się w świat przemytników z prowincji, dla których w zasadzie jedynym ratunkiem przed bezrobociem jest wytwarzanie, a następnie szmuglowanie zakazanego alkoholu. Nie znajdziemy tu jednak ani kropli czaru gangsterskiego życia z "Pół żartem, pół serio” czy "Cotton Clubu”. Hillcoat funduje nam brutalne zderzenie z półświatkiem. Przygotujmy się na wiele krwawych scen. To nie jest film w wersji light. Twórcy serwują nam trunek, który mocno uderza do głowy.

Tu nie ma jednoznacznych postaci. Wszyscy stoją po stronie cienia. Przemytnicy i gorzelnicy, kryjący się w zalesionych ostępach amerykańskiego Południa, to ludzie, którzy znajdują się w pół kroku między nowoczesną cywilizacją a dzikim, zwierzęcym życiem, w którym reguły wyznacza instynkt przetrwania. By utrzymać się na powierzchni, lawirują między dwiema siłami rozdającymi karty i ciosy – gangsterami oraz policją. Obie te siły działają na podobnych zasadach. Prawo i granice dominacji wyznaczają strzelba oraz pięść. Kto umie mocniej bić, tego usta zaczerpną więcej powietrza. Im jednak wyżej, tym więcej wrogów, którzy po plecach konkurencji chcą wspiąć się na szczyt przestępczej piramidy.

Podobnie jak w "Drodze” wyreżyserowanej również przez Hillcoata, film przepełnia humanistyczny pesymizm. Człowiek jest bardziej skłonny do zła niż do tworzenia dobra. Ludzie pełni wiary, tacy jak pastor, pozostają na obrzeżach, okazują się outsiderami. Jeśli w takich okolicznościach chcesz przeżyć – sugerują Hillcoat i Cave – musisz być najsilniejszy, a nie najlepszy.

Taki jak główni bohaterowie – autentyczna rodzina Bondurantów. Mówi się, że są nieśmiertelni. Mogą dostać serię z thompsona, można im podciąć gardło, a i tak przeżyją. Tak przynajmniej można przeczytać w książce "The Wettest County in the World”, opisującej wyczyny przemytników z hrabstwa Franklin w Arkansas. Ich perypetie, z całą pewnością w dużej mierze zmyślone, przypominają scenariusz westernu. To działająca jak mocny alkohol mieszanka sensacji, kryminału i romansu. Po obejrzeniu tego filmu nikt nie chciałby zostać gangsterem.


FOT. MONOLITH

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski