Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Garaż lekarza

Zbigniew Bartuś
Kwadratura kuli. O dziwo, w rozmowie z zaprzyjaźnionym doktorem W. musiałem odegrać rolę adwokata diabła. Czyli – nie, nie ministra (braku) zdrowia, ale – skonfliktowanych z nim lekarzy. Wprawdzie dr W., specjalista leczący ludzi od półwiecza, zgadza się z protestującymi w kwestii niedofinansowania opieki zdrowotnej, ale forma protestu cuchnie mu siarką z dna piekieł.

Doktor zalicza swój zawód do misyjnych. Podobnie jak strażaka, księdza, żołnierza, nauczyciela, sędziego, posła. Nie twierdzi, że te profesje zeszły na psy. Zna nauczycieli, którzy nie psioczyli na szefową MEN za sugestię, by pracowali w dni robocze. I zna lekarzy, którzy nie wyobrażają sobie zamknięcia drzwi przed nosem pacjenta. Niezależnie od powodów, racji, beznadziejności ministra i rządu.

Na spotkaniu z krewkimi kolegami zasugerował z ironią eskalację protestu. Np. chirurg otwiera pacjenta, odkłada skalpel i dzwoni do ministra, że bez podwyżki nie będzie operował, ani nawet nie zaszyje. Na tej samej zasadzie strażacy mogliby zakręcać sikawki podczas pożarów: nie dacie kasy, niech płonie; co z tego, że w środku są ludzie.

Nieukontentowani datkami księża mogliby odsyłać wiernych: zakopcie se denata w ogrodzie. Jeden z protestujących odparł, że to nie to samo. Chwilę potem od drzwi jego gabinetu odbiła się matka z półprzytomnym dzieckiem. – Nie to samo? – oburzył się W.

Kilka lat temu widział, jak koledzy nieśli ulicami Warszawy trumnę sugerując, że grozi im śmierć z głodu. – Po czym każdy wrócił do wypasionej fury za minimum 100 tysięcy – twierdzi. Pobrzmiewa w tym „pokaż lekarzu, co masz w garażu”. Populizm? Może. Ale kiedy lekarz narzeka, że nie zarabia godnie, czyli tyle, co jego kolega z Niemiec, zapomina, że jesteśmy krajem biednym. W którym miliony pacjentów muszą przeżyć miesiąc za niecałe 130 euro na głowę.

Mimo to nakłady na ochronę zdrowia podwoiły się w siedem lat – i dwie trzecie tych środków poszło do kieszeni lekarzy. Można podwajać środki w nieskończoność – a pacjenci nadal będą kwitnąć w kolejkach i odbijać się od drzwi gabinetów. A lekarze o mentalności maklerów z Wall Street będą sobie kupować lepsze fury, domy. – Nie chcę żyć w takim świecie – kwituje W. A ja, adwokat diabła, nie wiem, co odpowiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski