Garbarz Zembrzyce już spadł, ale nadal walczy

Ostatnio podniósł ciśnienie zawodnikom Proszowianki, którą pokonał 4:1. Teraz rywale nie mogą być pewni swego, choć są na dziesiątym miejscu w tabeli. Czy zryw zembrzyczan nie nastąpił zbyt późno?

- Rzeczywiście, w kilku poprzednich meczach nie graliśmy słabiej niż z Proszo-wianką, ale nie przełożyło się to na wyniki - mówi szkoleniowiec zespołu Zdzisław Janik. - Szkoda straconej szansy w meczach z Kalwarianką, Orłem Piaski Wielkie, Górnikiem Libiąż i jeszcze kilku innych. Gdyby nie wpadki w nich, teraz mielibyśmy nie 21 punktów, a z dziesięć więcej. Ale czasu już nie cofniemy.

Wtedy nawet utrzymanie byłoby realne, bo nawet dziesiąta lokata w tabeli byłaby w zasięgu drużyny. Jutro Garbarza czeka mecz ze Skawinką, następnie ze Spójnią.

- Sądzę, że w tym sezonie zespoły prezentują najwyższy poziom od kilku lat, od kiedy pracuję w tej lidze - mówi Janik. - Każdy w niej może wygrać z każdym. Szkoda, że jest akurat przełomowy sezon, w którym ligę opuści wiele drużyn. Na razie skupiamy się na meczu ze Skawinką. To beniaminek, ale radzi sobie całkiem dobrze. My jednak zagramy o trzy punkty, bo co nam innego pozostaje? Na pewno nie będę zmieniał zwycięskiego składu.

Ostatnio dobrze prezentują się Nigeryjczycy. Szczegól-nie Ismaila Balogun, który w meczu z Proszowianką zdobył dwa gole. Po spadku zembrzyczan do klasy okręgowej raczej jednak nie będą chcieli reprezentować barw zembrzyczan.

- Jeśli wypromują się, nie będziemy ich trzymać na siłę - mówi Janik. - Zresztą, taką politykę mieliśmy w ubiegłych latach. Jeśli zostanę na następny sezon w Zembrzycach, skupię się na tym, by budować zespół w oparciu o młodych zawodników, miejscowych graczy i z okolic. Zobaczymy, jakie będą zresztą plany władz klubu. Ale to byłby rozsądny kierunek, żeby kadrę oprzeć na młodzieży.