MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Garnitur i rower

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Jest, wreszcie jest - krzyknęłam w myśli, gdy go zobaczyłam. Byłam tak zaskoczona, że aż się zatrzymałam i przyglądałam uparcie, odprowadzając go wzrokiem. Otóż we wtorek po południu, a dokładnie przed godziną piątą młody mężczyzna wyszedł z domu. Na ogrodzeniu była metalowa tabliczka: kancelaria adwokacka. Działo się to u wylotu ul. Kieleckiej, tuż przy ul. Brodowicza.

Fot. Anna Kaczmarz

ROWEREM PRZEZ KRAKÓW: zaprasza Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Zapytacie się pewnie, co takiego urzekło mnie w tym mężczyźnie? Uroda? Spojrzenie? Otóż nie, choć był to przystojny człowiek. Zafascynowało mnie w nim przede wszystkim to, że odziany w garnitur, białą koszulę i krawat przeprowadzał przez furtkę rower. Kiedy zamknął bramkę, na kierownicy powiesił wielką skórzaną teczkę, wsiadł i odjechał w stronę ronda Mogilskiego.

Nie wiem, kim był ten mężczyzna, czy klientem kancelarii, czy może raczej pracownikiem, zwarzywszy na czas naszego spotkania i opasłą teczkę, która zapewne kryła wiele dokumentów. Ale jedno jest pewne: był pierwszym mężczyzną w garniturze i na rowerze, jakiego spotkałam w Krakowie!

To właśnie dzięki odwadze i fantazji takich ludzi zbliżamy się wreszcie do Europy. Bo świat, ten bardziej cywilizowany, już dawno odkrył, że rower to pożyteczny środek transportu miejskiego, dla zdrowia, ekologii i kieszeni. Szwajcaria, Niemcy, Francja, Holandia, Belgia - to kraje gdzie samochód nie jest luksusem i gdzie od lat garniturowcy dojeżdżają do pracy na rowerach. Trudno się dziwić: mądry człowiek umie przeliczyć, co mu się bardziej opłaca, nie tylko finansowo, ale także zdrowotnie i czasowo.

W Krakowie widać ciągle jeszcze żywa jest polska zasada, że o zamożności świadczy samochód, a na rowerach jeżdżą jedynie biedacy i szaleńcy, których nie stać na modne auta. Zwłaszcza na wypasioną terenówkę, która nigdy nie pojeździ w terenie, albo wręcz półciężarówkę, która nigdy nic nie przewiezie. To co, że takie auta w mieście palą 20 litrów na sto kilometrów. Mnie na to stać - mawiają kierowcy garniturowcy i wracają do domu w tempie średnim 12-15 km na godzinę, bo tyle wychodzi, gdy stoimy w korkach.

Znajomy powiedział mi kiedyś, że denerwują go już korki i, że dojrzał do tego, aby do pracy dojeżdżać rowerem, bo ma blisko, tylko dwa kilometry i dobrą trasę. Ale jeździ ciągle samochodem, gdyż w pracy musi być w garniturze. A garnitur do roweru nie pasuje.

Tak właśnie myśli większość mężczyzn. Skąd to się bierze? To proste: w Polsce pokutuje wizja, że rower jest przeznaczony jedynie do rekreacji. Jadąc na wycieczkę trzeba się przecież odpowiednio ubrać: adidasy, dres i podkoszulek. Większość myśli, że jadąc do pracy na rowerze też zobowiązuje nas taki strój. Otóż panowie! Nic bardziej błędnego. Czy wsiadając do samochodu też się przebieracie? Wkładacie kombinezon, taki jak ma na rajdach zawodowy kierowca?

Rowery pasują do garniturów. Zwłaszcza te miejskie, gdzie idealnie rozłożony jest ciężar ciała, gdzie łańcuch zawsze ma osłonę, by nie wkręciła się tam nogawka spodni. Wierzcie mi, że po takiej jeździe marynarka nie będzie pomięta, spodnie bardziej wypchane na kolanach, a wy nawet nie poczujecie zmęczenia jazdą.

Panowie garniturowcy, prawnicy, menedżerowie, bankowcy nie bójcie się roweru! I wzorem mężczyzny z ul. Kieleckiej spróbujcie sami jak smakuje taka wolność.

Szerokiej drogi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski