Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gazowe konflikty i finansowanie kultury

Redakcja
Bezpieczeństwo dostaw gazu do Polski i finansowanie kultury — te dwa wprawdzie odległe, ale jakże istotne tematy budzą ostatnio ogromne zainteresowanie. O obydwu dyskutowali w Ustroniu uczestnicy sympozjum „Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna”. Zorganizowane przez Katedrę Gospodarki i Administracji Publicznej spotkanie (15-17 stycznia 2010 roku) to już 30. z tego cyklu sympozjów. W tym roku stanowiło ono część obchodów jubileuszu 85-lecia Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Marek Benio

Dzień 1. Konflikt gazowy Rosja – Unia Europejska – Polska Gospodarzem obrad 15 stycznia był prof. Stanisław Rychlicki, doskonale przygotowany do tej funkcji; z jednej strony, kierownik Katedry Inżynierii Naftowej w Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie, z drugiej, Przewodniczący Rady Nadzorczej PGNiG S.A. łączy w sobie cechy eksperta, znakomitego wykładowcy i praktyka. Warto przytoczyć kilka ciekawych spostrzeżeń z pełnego konkretów i rzeczowego zagajenia na temat dostaw gazu do Polski.

Gaz a sprawa polska

Mapa istniejących i planowanych rurociągów gazowych pokazuje jednoznacznie, że Polska miast pełnić naturalną, ze względu na położenie geograficzne, rolę głównego europejskiego węzła gazowego, jest wyspą otoczoną od północy i południa gazociągami. Nie zagraża to, zdaniem prof. Rychlickiego, bezpieczeństwu dostaw gazu, które oparte są na szczęście na przesłankach biznesowych, ale osłabia pozycję Polski jako kraju tranzytowego. Przyczyny tego stanu rzeczy nie mają charakteru gospodarczego lecz podłoże historyczne i polityczne.

Przedsiębiorstwa gazowe nigdy w okresie transformacji nie korzystały ze środków publicznych – podkreślił  prof. Rychlicki. Wszelkie inwestycje w infrastrukturę finansowane były i są z wypracowanych zysków, a wszystko to przy regulowanych przez państwo cenach gazu. Aż do 2008 roku włącznie, sroga zima oznaczała dla przemysłu gazowego większe zyski i pozwalała na kontynuowanie inwestycji. W 2009 roku jednak Urząd Regulacji Energetyki nie pozwolił na podniesienie taryf dla odbiorców indywidualnych i sroga zima wymagająca dostawy większej ilości gazu oznaczała straty. Rynkowa cena gazu sprowadzanego do Polski jest pochodną ceny ropy naftowej, która w styczniu 2009 roku rosła. Paradoksalnie więc, przy rynkowych cenach kupna i regulowanych cenach sprzedaży, im wyższe były obroty, tym wyższe były straty przedsiębiorstw gazowych.

W wystąpieniu prof. Rychlickiego nie zabrakło gorzkich uwag na temat dywersyfikacji dostaw gazu, która wieczorem stała się motywem przewodnim debaty oksfordzkiej przeprowadzonej między studentami AGH i GAP-UEK. Konkluzją wprowadzenia prof. Rychlickiego było spostrzeżenie, że o „dywersyfikacji” dostaw gazu mówi się w Polsce od 20 lat, szczególnie zimą i tym intensywniej im bliżej jesteśmy terminu zakończenia/odnowienia umowy z Rosją. Jednak w sferze inwestycji umożliwiających zróżnicowanie kierunków dostaw nie zrobiono w tym czasie absolutnie nic. 

Do debaty gazowej udało się zaprosić znakomitych ekspertów i praktyków z zakresu bezpieczeństwa energetycznego i dostaw gazu.

Do zaniechań w dziedzinie planowania i inwestycji w infrastrukturę przesyłową gazu w latach 1992-2010 nawiązał również Prezes PGNiG S.A., Michał Szubski. Polska nie posiada żadnych zdolności technicznych do przyjmowania dostaw gazu z kierunku zachodniego. Brakuje również wystarczającej ilości zbiorników magazynowania gazu: posiadamy 1,6 mld m3, a powinniśmy 4,5 do 6 mld m3.  W tej sytuacji zupełnie niezrozumiały wydaje się być wstręt do gazu z Rosji, wykazywany zwłaszcza przez polityków. W negocjacjach konieczna jest zmiana podejścia. Obecnie w stosunku do Rosjan dominuje postawa przymusu kontraktowania: „Musimy kupić od Was gaz”. Negocjator, który w ten sposób rozpoczyna spotkanie biznesowe skazany jest na porażkę nie ze względu na swoją słabą faktyczną pozycję negocjacyjną, ale dlatego, że brzmi to jak deklaracja niechęci i braku zaufania do kontrahenta.  Tymczasem należy negocjacje rozpoczynać od zdania „Chcemy kupić od Was gaz”.
Uwolnić gaz!

Konsekwentnym zwolennikiem liberalizacji rynku, zwłaszcza uwolnienia taryf**okazał się Dr Leszek Juchniewicz, przez dziesięć lat szef Urzędu Regulacji Energetyki,**a obecnie Prezes Zarządu Mostostal Zabrze Holding S.A. Państwo jednak reguluje taryfy i założono dziesięcioletni okres przejściowy do pełnej liberalizacji.  W porównaniu z rynkiem gazowym, rynek energetyczny został o wiele bardziej zliberalizowany. Jedynie odbiorcy z tzw. grupy „G”, odbierający nie więcej niż 25% energii elektrycznej, cieszą się państwową regulacją taryf. W przypadku gazu najbardziej odpowiednim, analogicznym rozwiązaniem byłoby utrzymanie regulacji cen wyłącznie wobec odbiorców z grupy „W1”, zwanych „kuchenkowiczami”. Proces dalszej liberalizacji cen gazu dla odbiorców jest nieunikniony również ze względu na naciski Komisji Europejskiej, która dla odbiorców innych niż „kuchenkowicze”, promuje konkurencyjność na rynku dostaw gazu.

Wymuszona przez Komisję Europejską liberalizacja rynku dostaw gazu mogłaby, zdaniem Jacka Sochy, Ministra  Skarbu Państwa w rządzie Premiera Marka Belki w latach 2004 – 2005, a obecnie Wiceprezesa i Partnera PriceWaterhouseCoopers w Polsce, doprowadzić do sytuacji, w której przez terytorium Rosji transportowany byłby cudzy gaz. Budowa tzw. interkonektorów, czyli połączeń między systemowych, pozwoliłaby dostarczać gaz nie do granic konkretnego kraju lecz do granic Unii Europejskiej. Urządzenia umożliwiają pompowanie gaz do sytemu gazociągów w kraju z różnych kierunków. Takie rozwiązanie podniosłoby konkurencyjność i automatycznie jakość negocjacji Polski z Rosją. W 1993 roku sprzeciwiliśmy się budowie Gazociągu Jamalskiego. Obecnie zagrożenie upatrujemy w Nord Streamie. Nie dogadujemy się z Rosją nie na poziomie biznesowym dlatego, że stosujemy metody i kryteria polityczne tam, gdzie należałoby rozmawiać wyłącznie o cenach, terminach i ilości dostaw gazu. Z gospodarczego punktu widzenia budowa gazociągu Nord Stream jest dla Polski bardzo korzystna, jeśli „chcemy” i zamierzamy sprowadzać gaz z Rosji.

Ani liberalizacji rynku, ani tym bardziej dywersyfikacji dostaw gazu nie da się zadeklarować i przeprowadzić jednym posunięciem. Fakt, że rurociągi naftowe i gazociągi coraz częściej nasz kraj omijają jest zdaniem Pawła Olechnowicza, Prezesa Zarządu i Dyrektora Generalnego Grupy Lotos, wynikiem niesłychanie konsekwentnej strategii stosowanej przez Rosjan, nie w złej wierze wobec Polski, ale w trosce o trwały rynek zbytu dla własnego gazu.  Na przykładzie dostaw ropy naftowej można to zilustrować jeszcze wyraźniej. Na początku lat 90. nie tylko Polacy, ale cała Europa nie wierzyła w realizację rurociągu do Primorska, będącego alternatywą dla przestarzałego technologicznie rurociągu „Przyjaźń”. Po pierwsze, wydawał się zbędny wobec sprzedaży ropy za pomocą istniejącej infrastruktury, a po drugie dlatego, był za drogi. Rosjanie tymczasem, mimo rosnącego i nie zagrożonego poziomu sprzedaży swojej ropy, ustalili długi termin realizacji, harmonogram i konsekwentnie go zrealizowali. Obecnie, podobna krytyka opłacalności  budowy gazociągu Nord Stream rodzi przekonanie, że nikt go nigdy nie wybuduje. Z drugiej strony, postulat stworzenia alternatywnego kierunku dostaw gazu do Polski spotyka się z banalną barierą niemożności ustalenia kto będzie zarządzał gazoportem w Świnoujściu. Wschodnia konkurencja blokuje nasze inwestycje albo politycznie, albo niskimi cenami ze wschodu i chętnie przejmie nasze projekty by zrealizować je samemu.  W sprawie gazu należałoby zastosować strategię małych kroków przyjętą przed laty przez Lotos a 30 lat wcześniej przez Shell, który zaczynał od zera i wyrósł na potentata światowego. Strategia Lotos zakładała sprowadzanie 1 mln ton ropy rocznie. Malkontenci mówili, ze to kropla w morzu potrzeb nie zapewniająca dywersyfikacji. Ale ta kropla to więcej niż nic i przy założeniu rozwoju firmy i zwiększaniu z czasem ilości dostaw, prowadzi do dywersyfikacji. 
Uwięzić gaz!

Ciekawym urozmaiceniem debaty były uwagi o innych rodzajach gazu niż gaz ziemny, w tym o dwutlenku węgla (CO2), które wygłosił prof. Stanisław Nagy, Kierownik Katedry Inżynierii Gazowniczej AGH. Nie wiadomo z całą pewnością czy wzrost emisji CO2 jest spowodowany działalnością ludzką, ani czy związane z tym ocieplenie klimatu da się zahamować przez ograniczenie emisji CO­2. Te wątpliwości nie zwalniają jednak rządów krajów rozwiniętych z podejmowania kroków w trzech kierunkach: ograniczenia energochłonności, ograniczenia emisji CO2, oraz zwiększenia udziału energii ze źródeł odnawialnych. Energochłonność właśnie spadła z powodu kryzysu gospodarczego. Wielkość emisji CO2 zupełnie nie zależy od poczynań Polski, czy Unii Europejskiej. Decydująca w tej kwestii jest postawa Chin, Indii i USA. W związku z tym szczyt klimatyczny w Kopenhadze nie mógł zakończyć się w bardziej przewidywalny sposób, czyli niczym. W Polsce dość dobrze rozwija się technologia składowania CO2 pod ziemią, będąca alternatywą dla zmniejszania emisji. W sprawie odnawialnych źródeł energii, największym mankamentem jest brak średniookresowej strategii działania, np. brak planów inwestycji w gaz niekonwencjonalny, który dla Polski opartej na węglu jest alternatywą nie do pogardzenia. Ocenia się, ze złoża gazu z pokładów węgla kamiennego sięgają 150 mld m3. Inne rodzaje potencjalnie dostępnych dla Polski gazów niekonwencjonalnych to gaz z basenów morskich, tzw. tide gas oraz gaz z łupków dewońskich. Niewielu wie, że w USA, które nie zamierzają samoograniczać się w dziedzinie emisji gazów cieplarnianych, aż 40% gazu to gaz niekonwencjonalny, którego dostępność zapewniona jest na najbliższe 10 lat.

Wieczór w Ustroniu zdominowała debata oksfordzka pt. Ta izba twierdzi, że sprzeczne interesy państw UE zagrażają dostawom gazu do Europy. W szranki retoryki stanęli studenci AGH broniący tezy i studenci GAP, próbujący ja podważyć. Zwycięstwo tym razem przypadło GAPowiczom, ale Studenci AGH imponowali siłą argumentów i nie oddali zwycięstwa bez walki.

Obrady zakończył Minister Michał Boni, przedstawiając ze swadą elementy raportu zespołu rządowych ekspertów: Polska 2030 dotyczące gazu i bezpieczeństwa jego dostaw. Podobnie jak w poprzednich wypowiedziach ekspertów, dominowało strategiczne podejście do problematyki, co jest zrozumiałe wobec przedłużających się i  nadal trwających rozmów w sprawie odnowienia umowy o dostawie gazu z Rosją. Choć publiczność oczekiwała komentarzy na temat umowy z Rosją, trudno się dziwić, że eksperci, przedstawiciele PGNiG S.A. ani tym bardziej Minister Boni, nie rozmawiali o kulisach trwających jeszcze wówczas i objętych tajemnicą negocjacji.
Dzień 2. Kultura a transformacja

Tematyka drugiego dnia przenikała całe sympozjum, również jego gazową część. Już pierwszego dnia pod koniec obrad zjawił się Gość Niespodzianka XXX Sympozjum GAP, Mistrz Kazimierz Kutz. Choć jest również politykiem, jego wystąpienie zdominowała opowieść o tożsamości kulturowej Górnego Śląska. Filozofię życia Ślązaków podsumował anegdotą o próbującej zrozumieć genius loci Silesiae dziennikarce, która po długim pobycie na Śląsku, studiach literatury i wielu rozmowach z mieszkańcami dostąpiła w końcu tajemnicy, którą zdradził jej przy piwie pewien sztygar po szychcie. „My som tacy dobrzy i szczęśliwi, bo my to wszystko smolimy!”

Jeszcze tego samego wieczora, na biesiadzie z okazji jubileuszowego sympozjum znakomity trzyczęściowy koncert zagrał Kuba Sienkiewicz z częścią Elektrycznych Gitar. Nie słyszawszy wystąpienia Mistrza Kutza, nieświadomie nawiązał do jego śląskiego przesłania śpiewając m.in. „Przewróciło się – niech leży!” Kolejni muzycy wieczoru na studenckim śpiewograniu z udziałem Tomka Wachnowskiego, Pawła Orkisza, czy naszych znakomitych absolwentów, Zbyszka Grzyba i Marcina Kukiełki, wielokrotnie nawiązywali do tego nihilistycznego przesłania, płynnie prowadząc do drugiego dnia obrad. Nim gospodarz tego dnia, prof. Jacek Purchla, dyrektor Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie oraz kierownik Katedry Historii Gospodarczej i Społecznej, przeniósł ciężar dyskusji na bardziej konstruktywne tory, uczestnicy Sympozjum GAP wzięli udział w trzech wycieczkach głęboko osadzonych w lokalnej kulturze Beskidu Śląskiego: piesze górskie wyjście na Równicę (884 mnpm),  pieczenie podpłomyków w Chlebowej Chacie oraz wycieczkę do Wisły i w jej okolice szlakiem architektury przygotowaną przez młodego historyka sztuki, miłośnika Śląska cieszyńskiego, Dominika Konarzewskiego.  Cenną pamiątką z tej ostatniej wycieczki okazał się wydany przez Katedrę GAP i Fundację GAP ilustrowany przewodnik autorstwa D. Konarzewskiego „Wisła i okolice”.

Kiedy damy i dżentelmeni rozmawiają o pieniądzach ?
– Gdy idzie o kulturę. 

Obrady po barwnym choć krótkim zagajeniu prof. Purchli rozpoczął Minister Kultury, Bogdan Zdrojewski. Nawiązywał w swym wystąpieniu wielokrotnie do Kongresu Kultury Polskiej z września 2009 r. Rozgorzała na nim dyskusja interesująca dla uczestników Sympozjum na temat finansowania instytucji kultury. Dylemat czy i do jakiego stopnia instytucje kultury powinny się samofinansować, podlegać mechanizmom rynkowym, nie został oczywiście rozstrzygnięty. W dyskusji padło jednak słuszne stwierdzenie, że jak bilety się nie sprzedają, to nie zawsze oznacza to fiasko przedsięwzięcia kulturalnego, spektaklu, wystawy, koncertu. Dobra kultury bywają niekomercyjne i tym bardziej stanowić mogą dobro publiczne, które finansować musi państwo. Jak jednak ocenić i kto, jeśli nie publiczność (odbiorcy, klienci), ma dokonać oceny wartości przedsięwzięcia lub instytucji kultury? Od instytucji kultury można i należy żądać urynkowienia. Tu Minister Zdrojewski dostrzega ważną rolę ekonomistów. Dość konserwatywna i roszczeniowa postawa środowisk twórczych bywa przyczyną ich trudnej sytuacji finansowej. Przy otwarciu na publiczność i na marketing kultury, instytucje kultury mogłyby się finansować same. Wszak wartościowa w sensie artystycznym jest nie tylko taka sztuka, która się nie sprzedaje. Ale bywa odwrotnie – ważne i cenne z punktu widzenia rozwoju kultury przedsięwzięcia nie zawsze muszą się „sprzedać” w sensie ekonomicznym. Tu otwiera się pole dla mecenatu kultury oraz dla państwa, które musi takie przedsięwzięcia promować i finansować. 

 















nie musi się sprzedawać ≠ nie może się sprzedawać


 

 

 

 

W późniejszej dyskusji nawiązały do tych poglądów Anda Rottenberg, z Fundacji Instytut Promocji Sztuki oraz Izabella Cywińska, pierwsza niekomunistyczna Minister Kultury w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Tłumaczyły, że przeznaczanie środków publicznych na wspieranie kultury, która się nie sprzedaje rynkowo nie powinno być uważane za marnowanie środków publicznych lecz jako inwestycja w rozwój tożsamości kulturowej, a nawet jako inspiracja dla biznesu. W tym samym panelu dyskusyjnym głos zabrała także była ambasador Republiki Słowacji w Warszawie i Wiedniu,  a obecnie deputowana do Słowackiej Rady Narodowej, Magdalena Vášáryová,  która przy całej złożoności problemu finansowania kultury, zazdrościła Polakom tego, że ekonomiści zabierają głos w tej debacie.
Wystąpienie ministra Zdrojewskiego i panel dyskusyjny połączyła tematyka wypowiedzi, ale te dwie części sympozjum przedzielone były kilkoma interesującymi prelekcjami.  Pierwsza była prezentacja pt. „Instytucje kultury i uczestnictwo Polaków w życiu kulturalnym” przygotowana przez dra Krzysztofa Jakóbika, Dyrektora Urzędu Statystycznego w Krakowie oraz jego zastępcę, Agnieszkę  Chochorowską, dzięki której słuchacze dowiedzieli się ile książek, wyjść do teatru, kina i na koncerty przypada na jednego Polaka, a nawet Małopolanina.  Po prezentacji studenci wzięli udział w trudnym quizie kulturalnym, którego przebieg i wynik był bardzo budujący; studenci wiedzieli nawet jaki był tytuł pierwszego polskiego filmu dźwiękowego, a także, że to Opolską Galerię Sztuki odwiedziło najwięcej osób w ubiegłym roku. Arcyciekawymi wystąpieniami zauroczyli słuchaczy kolejno Dyrektor Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Małopolskim Urzędzie Marszałkowskim, Krzysztof Markiel opowiadający o znaczeniu kreacji i wrażliwości w kulturze, a następnie prorektor Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, prof. Antoni Porczak, mówiący o nowoczesnych intermedialnych środkach przekazu kultury. Przez całe Sympozjum jego uczestnikom towarzyszyła instalacja mulitimedialna autorstwa twórców z ASP.

 

Mocnym punktem drugiego dnia obrad, ocenionym bardzo ciepło przez Izabellę Cywińską, okazał się także film przygotowany przez studentów GAPu p.t. „Kultura Rzeczy Pospolitej”.  Sympozjum zakończył drugi Gość Niespodzianka, którym okazał się redaktor naczelny Polityki, Jerzy Baczyński. Mówił o laureatach Paszportów Polityki i trudach utrzymania społeczno-kulturalnego charakteru tygodnika, wpisując się doskonale w tematykę drugiego dnia i zamykając obrady.  Później, do białego rana trwała rozpoczęta uroczystą galą pożegnania ostatniego rocznika studentów GAP, towarzyska część sympozjum.  

 















Materiały, prezentacje i fotografie z XXX Sympozjum Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna, a także Gazetę Sympozjalną z suplementem można znaleźć w portalu ekonomicznym GAPu: www.e-gap.pl oraz na stronie Katedry: www.gap.uek.krakow.pl


 

 Marek Benio

**Autor relacji jest adiunktem w Katedrze Gospodarki i Administracji Publicznej na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski