Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdów był jego wielką miłością

Barbara Rotter-Stankiewicz
Widok na Dom Katolicki "Zorza", rok 1950
Widok na Dom Katolicki "Zorza", rok 1950 Fot. Kronika Gdowa
Wydarzenie. "Kronika Gdowa przez wiek XVIII i XIX - do lat 60-tych XX wieku z opowieści, zapisków, dokumentów i not historycznych spisana" - to pełny tytuł dzieła Piotra Gumułki, które czekało na wydanie kilkadziesiąt lat. Dziś trafi do rąk czytelników.

- Zawsze, kiedy przychodziłam do Dziadeczka, widziałam go pochylonego przy maszynie do pisania - wspomina pani Katarzyna Klita, wnuczka Piotra Gumułki.

Nic dziwnego, bo nad "Kroniką Gdowa" pracował 10 lat, a maszynopis zajął kilkanaście kartonowych, mocno już dziś pożółkłych teczek. Gdy przystosowano go do druku, okazało się, że książka liczy prawie 600 stron.

Na wydanie czekała około pół wieku. Publikację na łamach m.in. Dziennika Polskiego zapowiadano już w roku 1966! Upłynęło jednak w Rabie mnóstwo wody, zanim udało się tę obietnicę zrealizować. Promocja książki odbędzie się dziś o godz. 17 w gdowskim Centrum Kultury.

Nietypowa kronika
Redagujący książkę Aleksander Jasicki przeżywał rozterki: pozostawić oryginalny tytuł autora, czy też dostosować go do treści? Bo opowieść o Gdowie nie jest kroniką w dosłownym znaczeniu tego słowa, choć ma elementy takiego wydawnictwa. Znalazł wyjście salomonowe: dodał podtytuł, który opisuje zawartość książki.

Myliłby się ktoś jednak sądząc, że opasły tom to historyczne dzieło, przez które trzeba się z mozołem przedzierać. Jeśli tylko zacznie się je czytać, trudno przestać, bo kolejne rozdziały wciągają coraz bardziej. I to nie tylko mieszkańców Gdowa, potomków opisywanych bohaterów, ale każdego, kto choć trochę interesuje się regionem, historią, etnografią, ludźmi...

Inny punkt widzenia
Piotr Gumułka był - jeśli chodzi o wiedzę historyczną - amatorem. Miał tego pełną świadomość, dlatego m.in. konsultował się w wielu sprawach ze specjalistami i dopiero potem umieszczał takie czy inne stwierdzenie lub komentarz w swoim maszynopisie.

Dotarł do mnóstwa informacji z różnych dziedzin, a przecież nie miał do dyspozycji internetu z całym jego bogactwem wiedzy. Był jednak znakomitym obserwatorem życia, człowiekiem - jak określiła go jego wnuczka - bardzo światłym.

Jego spojrzenie sprawia, że wiele utartych opinii trzeba by zweryfikować - przecież to, co pisał, opierał na słowach i przekazach uczestników tamtych wydarzeń. - Takie zaskakujące jest dla np. mnie spojrzenie na "rabację chłopską" - mówi Aleksander Jasicki.

Lekkie pióro
We wstępie do "Kroniki" autor zastrzega się , że nie jest literatem. To prawda - latami pracował w urzędach pocztowych. Na emeryturę przeszedł ze stanowiska kierownika UP nr 6 w Krakowie, który mieścił się na parterze starej kamieniczki przy ul. Kościuszki.

Miał jednak niewątpliwie talent literacki i lekkie pióro, które pozwalało mu opisywać rzeczywistość z pewnym przymrużeniem oka i poczuciem humoru. Pisał bez patosu, a przy tym piękną i obrazową polszczyzną. Cytaty? Np. fragment o karczmach (...). "Już w obrębie Gdowa stała "Wisielówka", zgarbiona we dwoje, zapadająca się w ziemię, posztukowana z kilku części - trwa jeszcze i opiera się zagładzie..."

Aleksander Jasicki zastrzega się, że ingerował w tekst tylko zupełnie wyjątkowo. Swą kilkumiesięczną pracę redaktorską rozpoczął od... kserowania oryginału, bo kartki dosłownie rozchodziły się w palcach.

- Autor nie miał praktyki w działaniach literackich - maszynopis był w chaosie, starałem się go logicznie poukładać - mówi. - Czasem kusiło mnie, żeby coś poprawić, ale przyjąłem zasadę nie ingerowania w tekst, poza absolutną koniecznością. Ograniczyłem się do "obróbki technicznej".

Poza zgłębianiem historii Gdowa, w którym Piotr Gumułka się urodził, lecz który opuścił na początku II wojny światowej, przeprowadzając się już na stałe do Krakowa, miał też autor "Kroniki" inne hobby . - Jego drugą pasją były kwiaty- mówi pani Katarzyna Klita. - Miał nawet gladiole z Chin, które były wyższe od człowieka, a kiedyś jego balkon uznano za najpiękniejszy w Krakowie.

Jak dobre wino
Piotr Gumułka skończył pisać "Kronikę" dokładnie w dniu swoich 74 urodzin, 5 lutego 1969 r. Zmarł niespełna trzy miesiące później - 25 kwietnia, dokładnie 46 lat temu. Doprowadził swoją "Kronikę" mniej więcej do tego samego czasu. I może dobrze się stało, że nie ujrzała ona światła dziennego kilkadziesiąt lat temu Dziś nabrała patyny - życie sprzed pół wieku stało się już historią, podobnie jak wcześniejsze stulecia.

Okazało się, że ambitne plany z lat 60., by wybudować w Gdowie bloki dla 15 tysięcy pracowników Nowej Huty nie zostały zrealizowane. Nie uruchomiono też - wbrew zapowiedziom - kopalni soli koło Gdowa.

"Kronika" nabrała smaku, jak dobre wino. Szkoda tylko, że wydano jedynie 100 egzemplarzy dzieła. Stało się tak ze względów finansowych - na więcej nie było stać prywatnych wydawców. Nakład kupił Urząd Gminy, który może teraz nim dysponować.

Jeśli książka cieszyć się będzie powodzeniem na jakie zasługuje - można będzie ją wydać tańszym kosztem i w znacznie większej ilości egzemplarzy.

- Widząc tę książkę jestem bardzo wzruszona, ogromnie się cieszę, bo wiem, że to było pragnienie mojego dziadka, który poświęcił wiele lat na zebranie materiału i napisanie "Kroniki" - mówi pani Katarzyna Klita.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski