Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy odwagi brak

Krzysztof Kawa
Uwadze schowanego do głębokich rezerw Legii Warszawa bramkarza Radosława Cierzniaka polecam ostatnie wydarzenia z Signal Iduna Park.

Po tym jak kapitan Borussii Dortmund ogłosił, że chciałby przeprowadzić się do Bayernu Monachium, cały stadion zawył z wściekłości i niedowierzania, a na trybunie opanowanej przez „młyn” pojawił się transparent: „Kapitan schodzi z pokładu jako pierwszy. Najlepiej - od razu!”.

Mats Hummels mógł się tego spodziewać, a mimo to miał cywilną odwagę, by publicznie ogłosić swoje zamiary, zanim podpisał umowę z mistrzem Niemiec. Ba, wcale nie jest powiedziane, że jego marzenie szybko się spełni, bo na razie w Dortmundzie czekają na oficjalną ofertę transferową z Bawarii, a obecny kontrakt 27-letniego piłkarza jest ważny jeszcze przez ponad rok.

Nie piszę o tym dlatego, że podoba mi się sposób, w jaki kibice z Zagłębia Ruhry potraktowali piłkarza, któremu tak wiele zawdzięczają. Piszę, ponieważ kilka tygodni temu czytałem tu i ówdzie, jak wielkie chamstwo panuje w Krakowie, w przeciwieństwie do takiego Dortmundu, w którym potrafiono z wielką kulturą pożegnać Roberta Lewandowskiego. Wygląda na to, że owo pożegnanie było wyjątkiem potwierdzającym regułę, bo wcześniej wobec Mario Goetze, a teraz wobec Matsa Hummelsa, a więc rodaków, z którymi miejscowi fani naprawdę się utożsamiali i ich wielbili, postawy są diametralnie odmienne. A przecież ten pierwszy pochodzi spod Monachium, a drugi jest wychowankiem Bayernu i nie obiecywał kibicom Borussii dozgonnej miłości. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że przychodził do „obcej” drużyny głównie po to, by udowodnić niedowiarkom z macierzystego klubu swoją wartość w Bundeslidze i w glorii wrócić do gniazda, z którego wyszedł w świat.

Uwadze władz piłkarskiej Wisły polecam z kolei zachowanie działaczy Borussii, którzy w zaistniałej sytuacji ani myślą odsuwać Hummelsa od składu i czynić go w drużynie pariasem. Trener Tomas Tuchel, wbrew oczekiwaniom krewkich kibiców, ogłosił, że piłkarz nie tylko pozostanie w składzie do końca sezonu, ale nadal będzie kapitanem zespołu. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że w Dortmundzie po pierwsze potrafią racjonalnie zarządzać sportowym przedsiębiorstwem, chowając do kieszeni zawiść i uprzedzenia wobec największego rywala, a po drugie, że prawdziwą władzę w klubie pełnią jego udziałowcy, a nie ziejąca nienawiścią armia na trybunach. Nawet jeśli ta armia liczy kilkadziesiąt tysięcy osób, a jej zachowania mogą potencjalnie eskalować w kierunku czynnej agresji wobec zawodnika lub działaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski