Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy stracił wzrok, myślał, że to koniec życia. Dziś już wie, że to był początek

Majka Lisińska-Kozioł
Tomek z najbliższą rodziną: mamą Teresą i bratem Markiem, kiedyś znanym piłkarzem
Tomek z najbliższą rodziną: mamą Teresą i bratem Markiem, kiedyś znanym piłkarzem zdjęciE Adam Wojnar
To miała być zwykła operacja. Usunięcie cysty. Ale lekarz popełnił błąd. Przeciął nerw, a Tomasz Koźmiński zamiast świata, który znał - zobaczył ciemność. Musiał uczyć się wszystkiego od nowa. I dobrze mu ta nauka poszła. Właśnie odebrał statuetkę Lodołamacza.

Teresa Koźmińska usiadła w przedostatnim rzędzie sali. Drobna elegancka kobieta w sukience w kwiaty czekała na chwilę, gdy statuetka Lodołamacza zostanie wręczona jej synowi. - Jestem taka z niego dumna! Taka dumna… - mówiła, gdy wreszcie miał ją w dłoni. Promieniała, a oczy błyszczały jej bardziej niż zwykle.

Pani Teresa dobrze pamięta tamten dzień sprzed 23 lat. Miała się odbyć zwykła operacja. Jej szesnastoletniemu synowi trzeba było usunąć cystę, która usadowiła się w gałce ocznej, w pobliżu nerwu wzrokowego. Lekarz popełnił błąd. Przeciął nerw, a szesnastolatek zamiast świata, który znał - zobaczył ciemność.

- Byliśmy zrozpaczeni i przerażeni, ale trzeba się było rodzinnie jakoś zorganizować i pomóc Tomkowi odnaleźć się w jego nowym życiu. Minęło już sporo czasu, ale pamiętam, że syn źle znosił tę sytuację; zaskoczyła go i osaczyła. Buntował się, był nerwowy. Dlatego kiedy chciał załatwić coś, w czym byłabym mu pomocna - rzucałam wszystko i byłam do dyspozycji. A potem spokojnie realizowaliśmy to, co sobie zaplanował. Bez nerwów. Krok po kroku. Z czasem sam zaczął szukać dla siebie miejsca. I jak pani widzi, znalazł. Jest samodzielny i daje radę. Mało tego, potrafi pomagać innym, słabszym od siebie.

Tomasz potwierdza słowa mamy. - Dzień po dniu uczyłem się wszystkiego od nowa; nalewania wody do szklanki, rozsmarowywania masła na kromce chleba, poruszania się po domu, wybierania numeru telefonicznego. Z jednej strony było to wciąż moje życie, życie tego samego człowieka, a z drugiej - zupełnie inne. Szukałem dla siebie nowej perspektywy i nowych celów.

Mimo że pochodzi ze znanej sportowej rodziny - jego starszy brat Marek był znanym piłkarzem, jest biznesmenem i działaczem sportowym (obecnie wiceprezesem PZPN) - zresztą tak jak jego ojciec Zbigniew - mało kto wiedział, że niewidomy Koźmiński jest z tych znanych Koźmińskich.

Tymczasem Tomasz jeszcze w liceum poznał Jerzego Fedorowicza, dziś senatora, ale wtedy dyrektora Teatru Ludowego w Nowej Hucie. Pasją młodego człowieka oprócz sportu stała się też kultura. - Znam chłopaka od dwudziestu lat. Jest niezwykłym człowiekiem; samodzielnym i dobrym. Nie ma dla niego drzwi, których nie byłby w stanie otworzyć, gdy działa w słusznej sprawie. Dlatego trzeba o nim mówić. Stąd moje pismo do Kapituły Lodołamaczy- tłumaczy senator.

Tomasz mówi, że chyba więcej zyskał, niż stracił przez te 23 lata, odkąd nie widzi. - Zaakceptowałem ciemność. Brak wzroku już mnie nie deprymuje.

Nie pyta też Opatrzności ani siebie, dlaczego przytrafiła mu się taka tragedia. - Zresztą chyba nigdy nie traktowałem tego, co mnie spotkało w kategoriach nieszczęścia. Było cholernie trudno, ale w końcu zrozumiałem, że muszę zaakceptować rzeczywistość, jeśli chcę żyć dalej i jeśli chcę być szczęśliwy. A chciałem.

Na początku biała laska parzyła go w dłonie. Teraz się bez niej nie rusza. I wykorzystuje swoją niepełnosprawność, żeby się trochę rozepchnąć w życiu. Czasami w prostych sytuacjach - jak przejście przez ulicę. Bez laski mógł stać przy krawężniku godzinami i żadne auto się nie zatrzymało, żeby go przepuścić. A jak ją wyciąga przed siebie - od razu ma wolną drogę. - Przez tę białą laskę łatwiej mnie dostrzec; dosłownie i w szerszym tego słowa znaczeniu. I dobrze, bo często społeczeństwo woli nas, niepełnosprawnych, nie widzieć. Tak bywa na ogół wygodniej, dlatego musimy o sobie przypominać, więc ja przypominam.

Bo Tomasz nie chce, żeby życie takich ludzi jak on było puste i smutne. Lepiej rozumie ich potrzeby, bo przez pryzmat własnej niepełnosprawności łatwiej mu sprawdzić, jaki naprawdę mają dostęp do szeroko rozumianej kultury, rekreacji, do komunikacji publicznej. Uważa, że każdy człowiek, jeśli tylko chce, powinien mieć szansę podjęcia pracy, możliwość odwiedzenia teatru czy pójścia do kina. A różnie z tym bywa, bo pracy za wiele nie ma, a kultura i sport z powodu wielu barier są poza zasięgiem osób z niepełnosprawnościami.

Tymczasem, na przykład, audiodeskrypcja teatralna jest ciągle jedną z niewielu technik pozwalających likwidować bariery dla niewidomych. - Dzisiejszy świat jest na wskroś wizualny. W muzeach nam, niewidomym, nie wolno dotykać eksponatów, bo są za szybami, do kin właściwie możemy chodzić jedynie na polskie filmy, gdyż obcojęzyczne mają wyłacznie napisy, których przecież nie widzimy - wylicza. - Zresztą w wielu filmach akcja jest szybka i wiele się dzieje, więc i tak nie jesteśmy w stanie zrozumieć tego, co słyszymy. Odnoszę wrażenie, że decydenci w tej czy innej dziedzinie życia czasami zapominają, że są różne rodzaje niepełnosprawności. I że podjazd lub winda nie zawsze załatwią sprawę.

Jerzy Fedorowicz mówi o Tomaszu: - To wyjątkowy chłopak. A Tomasz liczy, że pan senator pomoże mu sprawić, żeby było mniej biurokracji i żeby osoby niepełnosprawne, gdy czegoś chcą, nie musiały tygodniami biegać po urzędach ze stosem papierków.: - Ta biurokracja zniechęca i blokuje naszą aktywność.

Jemu jednak werwy i aktywności nie brakuje. Żyje intensywnie, zwiedza świat. Swego czasu z upodobaniem nurkował w Chorwacji. - Niektórym wydawało się to niedorzeczne. „Przecież nic nie widzisz” - mówili. - A ja byłem podekscytowany, bo mogłem wziąć w ręce rozgwiazdę, nie martwą i pomalowaną lakierem, jakie sprzedaje się na odpustach, ale żywą, prawdziwą. Miałem pod palcami jeżowca, dotykałem ryb. Przekonałem się, że w wodzie człowiek porusza się niepewnie, bo to totalnie obce dla niego środowisko. Czułem dreszczyk emocji, czasami strachu. Mogłem zrezygnować, ale wiem z doświadczenia, że co ma być to będzie. Nawet cegła może spaść mi na głowę w drewnianym kościele, dlatego żyję po swojemu. Odważnie.

W lipcu Tomasz odwiedził Włochy. Był we Florencji, w muzeum Uffizi, jednym z najstarszych w Europie. - W tłumie wypatrzyła mnie obsługa, dostałem rękawiczki i mogłem dotykać rzeźb, które miały po 2,5 tysiąca lat. To było niesamowite.

Coraz częściej osobom niewidomym udaje się w ten sposób oglądać Kraków, bo są makiety miasta. - Ja mam trochę szczęścia, bo pamiętam, jak wygląda Wawel czy kościół Mariacki; widziałem moje miasto w tamtym życiu. Osoby niewidome od urodzenia muszą jego kształtów dotknąć, żeby poruszyć swoją wyobraźnię.

Przyjmując statuetkę Specjalnego Lodołamacza, Tomasz dziękował kapitule i rodzinie. Mówił, że zawsze może na nią liczyć. - Nie muszą mnie niańczyć każdego dnia, ale świadomość tego, ich mam, jest dla mnie ważna.

A rodzina stoi za nim murem. Przede wszystkim rodzice, ale także starszy brat Marek. Udzielił w swoim życiu setek wywiadów i był bohaterem wielu dziennikarskich artykułów, a dziś mówi: - Tomasz jest dobry w tym co robi. Ma inwencję i niezwykłą energię, mimo swojej niepełnosprawności. Udziela się nie tylko w sporcie, kulturze, ale zajmuje się też doradztwem, jest współudziałowcem firmy, która dobrze sobie radzi na rynku komercyjnym. Trzymam za niego kciuki. Gdyby potrzebował pomocy, wie, gdzie jestem i wie, że zawsze może zadzwonić. Cieszę się, że został doceniony, jestem z niego dumny.

Tak jak rodzice. Mieszkają 50 kilometrów od Krakowa, a ich młodszy syn w centrum miasta, ale są w kontakcie. Tomasz dzwoni do mamy, nawet i trzy razy dziennie, żeby zapytać, co słychać. - Po głosie potrafi poznać, czy wszystko dobrze, czy jestem smutna, czy zdenerwowana i gdy głos mi zadrży, zaraz docieka: mamuś, co się dzieje? Taki jest - mówi pani Teresa.

- A mama czasami mnie rozpieszcza - śmieje się Tomasz. - Piecze rewelacyjną szarlotkę, robi najlepsze na świecie pierogi, nie mówiąc już o firmowym chlebie, któremu nie mogę się oprzeć. Gdybyśmy mieszkali razem, ważyłbym z dwieście kilo.

Wysoki, doskonale ubrany, energiczny, pogodny - z radością przyjmuje dziś gratulacje. Ale przyznaje, że i on miewa szare dni. A wtedy najchętniej schowałby się przed światem. Nie robi tego jednak, wychodzi do ludzi, bo jak mówi, gdy w takim nastroju zostaje się w domu, to nawet ściany atakują. Sił dodają mu przyjaciele, także ci niepełnosprawni. Od paru lat prowadzi zajęcia świadomościowe i prezentuje przyrządy oraz udogodnienia przydatne przy różnych rodzajach niepełnosprawności. - Miałem wiele takich spotkań, podczas których staram się pokazać, jak radzą sobie z problemami życia codziennego na przykład osoby niewidome.

Od pewnego czasu z upodobaniem chodzi na treningi koszykarzy na wózkach. - To niesamowite, z jaką pasją oni grają. Słyszę to bardzo wyraźnie. I tę prędkość wózków pędzących od kosza do kosza. I odgłosy zderzeń, gdy koła aż trzeszczą. Czuję dobrą energię bijącą od tych ludzi. Oni po prostu wiedzą, że żyją.

Tomasz Koź-miński został uhonorowany Lodołamaczem Specjalnym. Kapituła doceniła go za to, że mimo iż jest osobą niewidomą, wykazuje się aktywnością i pomaga słabszym od siebie. I tak na przykład wraz ze studentami UJ próbował dostosować do możliwości i potrzeb osób niepełnosprawnych muzea, kina, teatry. Rozpoczęto pracę nad projektem audiodeskrypcji Drogi Królewskiej. Następnym krokiem były rozmowy o udźwiękowieniu stacji w Ogrodzie Doświadczeń im. Lema w Krakowie, gdzie przy każdym doświadczeniu osoba niewidoma mogła skorzystać z opisu słownego na własnym telefonie. Wsparcia i pomocy w tych przedsięwzięciach udzielał senator Jerzy Fedorowicz.

Razem walczyli o prawidłowe udźwiękowienie komunikacji miejskiej w Krakowie. Tomasz współpracuje z Muzeum Lotnictwa, Muzeum Historycznym i Miasta Krakowa. Wspiera Stowarzyszenie Integracyjny Klub Sportowy Druga Strona Sportu w organizacji wielu imprez takich jak: rodzinny maraton pływacki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski