Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy świadek kłamie

Redakcja
Sala krakowskiego sądu. Świadek staje przed barierką i kołysze się miarowo. Został doprowadzony ze schroniska dla nieletnich. Aktualnie toczy się przeciwko niemu postępowanie o kradzieże samochodów i gwałt. W sprawie tego samego gwałtu zeznaje teraz na procesie kolegi. Trudno się więc dziwić, że o gwałcie nawet nie słyszał.

Ewa Kopcik: HISTORIE Z PARAGRAFEM

Nie pomaga odczytanie protokołu zeznań złożonych w śledztwie. Wtedy szczegółowo opowiadał, jak to zagonił dziewczynę sprzed całonocnego sklepu monopolowego na melinę. Teraz tłumaczy, że powiedział tak, bo był bity przez policję. - Przed doprowadzeniem do prokuratury mnie bili - powtarza.

Dlaczego nie poskarżył się prokuratorowi? - Bo bałem się, że znowu mnie dopadną - odpowiada natychmiast. Sędzia odczytuje zeznania złożone 3 miesiące później. Są w nich te same fakty. Świadek spuszcza głowę i szepcze: - Wtedy też się bałem...

- Bicie lub zastraszanie - to stały element gry, gdy trzeba zmienić zeznania - komentuje na korytarzu prokurator. A kwestionowanie wiarygodności świadka, to jedna z podstawowych zasad obrony.

- Mój adres musiał wypłynąć z akt dochodzenia. Jeszcze przed rozpoczęciem procesu odwiedziło mnie w biurze trzech postawnych facetów w czapeczkach z napisem "Chicago Bulls". Oświadczyli, że są przyjaciółmi "Indianina", idą prosto od pani mecenas, która doradziła im, że najlepiej dla oskarżonych będzie, jeśli świadkowie stracą pewność, co do właściwego rozpoznania sprawców napadu. W związku z tym, zaproponowali mi 3 tys. zł. W przeciwnym wypadku miałem rozpieprzyć się na betonie - opowiada Andrzej G., świadek oskarżenia w sprawie rozboju.

Nie zmienił zeznań, a o zastraszaniu poinformował sąd. Za to jego kolega, ofiara napadu, oświadczył nagle, że to nie oskarżeni go pobili i okradli, ale zupełnie ktoś inny. Pozostali świadkowie też kręcili, opowiadając niepasujące do siebie wersje wydarzeń. W efekcie sąd uniewinnił oskarżonych.

Są świadkowie, którzy nie powiedzą słowa, stając z odkrytą twarzą na sali sądowej. Do strachu przed zemstą dochodzi jeszcze uzależnienie od oskarżonego.

- Amfetaminę sprzedawała mi Roma. Za każdą działkę płaciłem 6 zł. Dzisiaj kupiłem 5 porcji - zeznawał na policji Sławomir O. To samo powtórzył prokuratorowi. Na podstawie tych zeznań dilerka została aresztowana. Tymczasem po trzech miesiącach świadek zmienił zdanie: - Nie podtrzymuję tamtych zeznań. Kłamałem, bo policjanci straszyli, że wsadzą mnie do więzienia za posiadanie narkotyków. Krzyczeli na mnie, więc kłamałem.

- Cała sprawa była sterowana. Od tamtych wydarzeń w Niepołomicach minęły prawie trzy lata. Rzekomy poszkodowany - Piotr L. - groził kobiecie gwałtem, dziecko chciał wyrzucać z balkonu, ukradł pieniądze, telewizor. No to dostał nauczkę - bronili się oskarżeni w procesie o uprowadzenie, pobicie i rabunek.

Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia Piotr L. dokonał najazdu na dom swego znajomego i zażądał od jego żony zwrotu długu dla Adama M. Gdy ten dowiedział się o tym, strasznie się zdenerwował. Zwołał kolegów i pojechali "na konfrontację" do Niepołomic. Dopadli Piotra L. na kempingu, pobili go, zapakowali do mercedesa i przewieźli do domu poszkodowanego. Tam zamknęli go w komórce i co najmniej przez godzinę dawali wycisk. W rezultacie L. w dość poważnym stanie trafił do szpitala. Ale ponieważ akurat był na "niepowrocie" z kryminału, uciekł stamtąd już po kilku dniach. Dopiero po trzech latach w kieleckim więzieniu przypomniał sobie o wszystkim i ze szczegółami opowiedział policjantom. Na sali sądowej zmienił jednak zdanie: odwołał wszystko i... przeprosił oskarżonych za fałszywe pomówienia.
- W tym procesie kłamał zarówno poszkodowany, jak świadkowie. Stan faktyczny udało się ustalić w znacznej mierze dzięki wyjaśnieniom oskarżonych, którzy przyznali, że pojechali do Niepołomic, żeby rozliczyć się z Piotrem L. - stwierdził w uzasadnieniu wyroku sędzia. Oskarżonych uznano winnymi i wymierzono im kilkuletnie wyroki więzienia. Piotr L. kłamał bezkarnie. Kilka lat później, w innej sprawie, uzyskał status świadka koronnego. I znów się skompromitował.

Za składanie fałszywych zeznań można w Polsce trafić na trzy lata do więzienia. Teoretycznie, bo w praktyce postępowań nie ma wiele. Nie podlega karze świadek, który nie wiedząc o prawie do odmowy zeznania, kłamie z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu lub jemu najbliższym.

Policjant: - Świadkowie łżą w żywe oczy! Niekiedy w jednej sprawie podają kilka różnych wersji. Kłamią prawie bezkarnie.

Prokurator: - Nie zawsze zakwestionowane zeznania dają podstawę do wszczęcia postępowania karnego. Świadek może świadomie kłamać, ale może też mijać się z prawdą z przyczyn obiektywnych. W grę wchodzą psychologiczne uwarunkowania: umiejętność koncentracji na określone bodźce, stan mobilizacji organizmu, zdolność spostrzegania, podatność na sugestię lub autosugestię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski