Gdyby było dwóch Tomków...

MŚ w biathlonie: 11. miejsce sztafety

   O medale walczyło pięć sztafet. Początkowo prowadzili Norwegowie, jednak biegnący na drugiej zmianie Berger słabo spisał się na strzelnicy, musiał pokonać aż dwie rundy karne i jego zespół spadł na 6. miejsce. Z niepowodzenia Norwegów skorzystali Niemcy, którzy dzięki szybkiemu biegowi i bezbłędnemu strzelaniu Grossa wyszli na prowadzenie.
   Na ostatniej zmianie w ekipie gospodarzy biegł mało doświadczony Greis. Nie zawiódł i wiele tysięcy kibiców na stadionie oraz wokół niego mogło się cieszyć ze złotego medalu. W zespole Niemiec po raz ostatni w karierze pobiegł Frank Luck. 36-letni zawodnik podczas 17 lat startów wywalczył 5 medali olimpijskich i 20 medali w MŚ. Norwegowie i Francuzi medale zawdzięczają gwiazdom - miejsca na podium wywalczyli dla nich O.E. Bjoerndalen i Poiree.
   W naszej sztafecie biegło dwóch rutyniarzy (Sikora, W. Ziemianin) i dwóch nowicjuszy (Piecha, Bodziana). Po biegach Piecha i Ziemianina Polacy zajmowali 12. miejsce, ale wtedy wielką klasę pokazał srebrny medalista z biegu na 20 km - Sikora, który wyprowadził nasz zespół na 6. miejsce. Kończący sztafetę Bodziana miał kłopoty na drugim strzelaniu (musiał dobierać naboje), dał się minąć kilku rywalom, na mecie o parę cm wyprzedził go jeszcze Słowak. Gdybyśmy mieli w ekipie dwóch zawodników klasy Tomka Sikory, "6" byłaby w naszym zasięgu.
   Sztafeta mężczyzn: 1. Niemcy 1.17:50,3 (0)(Luck, Gross, Fischer, Greis); 2. Norwegia strata 15,7 (2)(Hanevold, Berger, Gjelland, O. E. Bjoerndalen); 3. Francja 33,3 (0) (Cannard, Defrasne, Robert, Poiree); 4. Białoruś 36,5 (0); 5. Rosja 49,9 (0); 6. Szwecja 2.37,7 (0); 11. Polska 3.26,8 (0) (Piecha, W. Ziemianin, Sikora, Bodziana).
   W sobotę bieg ze startu wspólnego kobiet z udziałem Gwizdoń, w niedzielę na zakończenie MŚ bieg mężczyzn ze startu wspólnego z udziałem Sikory. (AS)