Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY
Zarówno "Niebo w płomieniach”, jak i "Alchemię słowa” oraz "Mitologię” wraz z tłumaczeniem "Odysei” czytałem w swoim życiu wielokrotnie, dopiero jednak teraz zacząłem rozumieć wielkość pisarstwa rówieśnika moich Rodziców. A myślę o nich nie jako o wdzięcznym ozdobniku felietonu, lecz z powodu zauważalnej zbieżności dziejów wielu pokoleń galicyjskich Polaków. Dziadkiem pisarza był kamieniarz lwowski, moim – chłop spod Krakowa, z Toń. Ich synowie postanowili kształcić się dalej, co ojcowie przyjęli (niekiedy z oporami) ze zrozumieniem.
Jeden dochrapał się tytułu hofrata, co odpowiadało randze generała w służbie cywilnej, drugi – był kolejnym dyrektorem aż trzech izb rolniczych utworzonych już w wolnej Polsce. Wnuk Parandowskiego, z wykształcenia filolog klasyczny, został wielkim pisarzem, nawet wiceprezesem światowego Pen Clubu, wnukowie Serczyka – profesorami akademickimi, a jeden z nich – prorektorem uniwersytetów: Jagiellońskiego oraz Warszawskiego. Wszyscy, chociaż plebeje, zdobyli wyższe wykształcenie, poprzedzone ukończeniem gimnazjów i liceów, równie świetnych, jak uczelnie, których byli studentami. Była tam zarówno łacina, jak i greka, były języki: niemiecki i francuski, była propedeutyka filozofii (kto dzisiaj wie, co to oznacza?) z logiką. Czytanie było przyjemnością, nie zaś tylko obowiązkiem szkolnym. Co więcej, atmosfera poszanowania wiedzy o świecie stanowiła kanon niepisanego kodeksu postępowania w domach rodzinnych budowanych przez prostych przecież ludzi. Wyszło z nich całe pokolenie przyszłych budowniczych odradzającej się Polski.
Za komuny polska opinia publiczna najwyżej ceniła godność profesora uniwersytetu. Dzisiaj uważa się go zazwyczaj za jegomościa goniącego z wywieszonym językiem za kolejnym etacikiem w szkółce usytuowanej w Wólce Małej. Aż dziw bierze, że w "dobie powszechnej gospodarki rynkowej oraz innowacyjności” – a także, rzecz jasna, "karty bolońskiej” zdarzają się jeszcze czasem wielkie odkrycia dokonywane przez przedstawicieli nauk eksperymentalnych i świetne książki będące dziełem humanistów.
Zastanawiam się, czy, poza specjalistami, będziemy mieli jeszcze szansę spotkania się z ludźmi gotowymi do poważnej rozmowy o kulturze? O świecie? O sensie życia? Z nami może nie jest tak źle, ale kto wyedukuje nasze wnuczęta? I jak się do tego zabrać?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?