Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie gniazdują Orły?

Ryszard Niemiec
Preteksty. Mam spore wątpliwości, czy dwubramkowa porażka piłkarzy z Niemcami jest aż tak wielkim sukcesem, jak sugerują polskie media. Najdalej w euforii posunął się telewizyjny ekspert, jakim od lat pozostaje specjalista od golfa towarzyskiego, poseł PO Andrzej Person, niegdyś uznany publicysta tygodnika "Sportowiec".

Ocenił on występ reprezentacji we Frankfurcie jako o niebo lepszy aniżeli ten zwycięski (2:0) na Stadionie Narodowym sprzed roku! W ten oto sposób, po raz pierwszy w historii sportu doszło do uznania wyższości przegranej nad wygraną!

Ten przewrót w iście kopernikańskim wymiarze wykreśla na zawsze z odkrywczych bon motów oryginalną tezę Wojciecha Łazarka, który zrównał wagę końcowego zwycięstwa z wygraną jednej połowy meczu piłkarskiego… Teoria połówkowa "Baryły" czekała ponad ćwierć wieku na swego pogromcę i znalazła za przyczyną olśniewającej diagnozy Persona. Ten nie byłby sobą, gdyby triumfalnej porażki z Niemcami nie postawił na płaszczyźnie jej pogłębionej genezy...

Wyszło czarno na czarnym i biało na białym, że u podstaw zwycięskiego niepowodzenia leży brzemienne w skutkach sportowych zabudowanie Polski orlikami. Poseł zaokrąglił statystykę, podając ilość obiektów w tysiącach (3), jednocześnie podsunął telewidzom przypuszczenie, iż bez orlików we Franfurcie mogła być dwucyfrówka w plecy. W tym miejscu konstrukcja myślowa predestynująca "pyrrusową" porażkę mocno się zachwiała, zwłaszcza że w ekipie trenera Nawałki nie znajdziemy gracza wychowanego na orliku, choćbyśmy go szukali ze świecą w ręce.

Odwołuję się do komentarza Persona przed kamerami TVN, bo on nadał skrzywione proporcje wynikowi na stadionie Commerzbanku. Przekwalifikowaniem porażki w kategorię sukcesu poseł wpisał się w metodykę uprawianą przez partie polityczne w kampaniach wyborczych. Zyskuje na niej propaganda partyjna, ale cierpi pedagogika sportowa, w której nie nagradza się przegranych.

Nawiasem mówiąc, chełpieniem się zbudowanymi orlikami rządząca koalicja stara się kolejny raz epatować społeczeństwo, przy okazji zawłaszczając splendor należny samorządom. Wiadomo przecież, że w kosztach budowy aż dwie trzecie środków wyłożyły gminy i urzędy marszałkowskie.

Niestety, do dziś nie słychać, aby przyszło komuś do głowy pochwalić radnych Krakowa i prezydenta tego miasta za zbudowanie i utrzymywanie 18 tego typu ministadionów. Przeciwnie, pojawiają się głosy, że fatalnym rozwiązaniem było zaprojektowanie sztucznej nawierzchni orlików, negatywnie wpływającej na stawy trenujących na nich dzieciaków. No, ale za ten feler władza centralna, czyli resort sportu, nie ma zamiaru odpowiadać, pozostając przy dumnym milczeniu.

Wyręcza go poseł-redaktor, niestety, posiłkujący się przebrzmiałym hasłem "Polska w budowie", wyeksploatowanym do cna w poprzedniej kampanii wyborczej. Nie da się go twórczo zastosować do statusu narodowej reprezentacji piłkarzy, której budowa właśnie się skończyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski