Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Geniusz poleci w kosmos

Redakcja
- Nie wierzę, że ludzkość przetrwa następne tysiąc lat, jeśli nie udamy się w kosmos. Zbyt wiele zagraża naszemu życiu na jednej planecie - powiedział Stephen Hawking, światowej sławy astrofizyk, w 2001 r. Za dwa lata sam zamierza polecieć na kosmiczną wycieczkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Hawking jest niepełnosprawny i porusza się na wózku.

Marzenia niepełnosprawnego astrofizyka Stephena Hawkinga

Hawking skorzysta z oferty Virgin Galactic, firmy brytyjskiego biznesmena Richarda Bransona. Od 2009 roku za cenę 200 tys. dolarów Branson będzie organizował chętnym dwugodzinne suborbitalne wycieczki na wysokości 140 km nad powierzchnią Ziemi. Lot w kosmos oczywiście wymaga przygotowania, więc Hawking ma już w 2007 r. odbyć próbny lot samolotem, w trakcie którego przez chwilę znajdzie się w stanie nieważkości.
Znany ekscentryk Branson zapowiedział już, że dla Hawkinga zrobi wyjątek i nie weźmie opłaty. -Richard jest zdeterminowany, by spełnić marzenie naukowca, jeśli tylko będzie to możliwe. Inie ma mowy o____żadnej zapłacie - powiedział CNN Stephen Attenborough, rzecznik Virgin Galactic. Lot Hawkinga to dla firmy świetna reklama; fizyk, który wskutek choroby porusza się na wózku i porozumiewa za pomocą komputera, należy do czołówki światowej nauki i nieustannie przyciąga uwagę mediów.

Kalectwo i miłość

Stephen Hawking, późniejszy autor przełomowych odkryć w badaniach nad początkami wszechświata, urodził się w 1942 r. w Oksfordzie. Wychowywała go matka Isobel Hawking. Nic nie zapowiadało, że w przyszłości Stephen stanie się sławnym naukowcem, w szkole należał do przeciętniaków. Idąc na studia, wybrał fizykę i astronomię trochę przez przypadek, gdyż wcale się nie pasjonował tymi dziedzinami. Stopniowo jednak astronomia zaczęła go wciągać, aż wreszcie zdecydował się zostać na uczelni i zrobić doktorat.
W tym okresie zdarzyło mu się kilka razy przewrócić bez wyraźnej przyczyny, tak jakby nagle stracił władzę w nogach. Nie przejmował się tym jednak zbytnio. W 1962 r. poznał swą przyszłą żonę Jane Wilde, specjalistkę od średniowiecznej liryki iberyjskiej. Całkowicie zajęty pracą naukową i związkiem uczuciowym nie myślał o swoim zdrowiu.
Ojciec Stephena, z zawodu lekarz, zaniepokoił się stanem zdrowia. Namawiał go, by się przebadał. Miesiąc po poznaniu Jane Stephen udał się do lekarza. Rozpoznano u niego groźną, postępującą chorobę, choć nie wiedziano, co to jest (później okazało się, że Hawking choruje na ALS - stwardnienie zanikowe boczne). Lekarz zapowiedział Stephenowi, że ma przed sobą nie więcej niż dwa lata życia.
Młody naukowiec załamał się. Jane, mocno wierząca chrześcijanka, dodawała mu jednak otuchy, zarażając swoim optymizmem. Mimo wyniszczającej choroby Stephen wydobył się w końcu z depresji i kontynuował pracę.
Pobrali się w 1965 r., nie wiedząc, jaka czeka ich gehenna. Choroba Stephena powodowała nieodwracalne zmiany w kręgosłupie, szpiku, korze mózgowej, prowadząc wreszcie do zaniku mięśni. Najpierw został przykuty do wózka inwalidzkiego, potem stracił mowę. Żona trwała jednak przy nim, mówiąc, że Bóg daje jej siłę.

Skoro nie Bóg, to co?

Stephen, który wątpił w istnienie Boga, siłę czerpał z czego innego. Tak zafascynowało go poznawanie tajemnic bytu i wszechświata, że udało mu się przezwyciężyć słabości chorego ciała. Pracował zapamiętale. W dwa lata po ślubie uzyskał doktorat za pracę "Właściwości rozszerzającego się świata". W 1970 roku, wraz ze Stephenem Penrose'em, ogłosił teorię o osobliwościach, w której uczeni dowiedli, że zgodnie z ogólną teorią względności wszechświat musi mieć początek.
Hawking skoncentrował się wtedy na fizyce czarnych dziur - tajemniczych obiektów o tak silnej grawitacji, że nawet światło nie może uciec z ich powierzchni. Ogłosił, że powierzchnia czarnej dziury nie może nigdy zmaleć, udowodnił też, że te obiekty mają niezerową temperaturę i emitują promieniowanie.
W końcu lat 80. media nazywały go już nowym Einsteinem. Trafił na 54. pozycję listy stu najwybitniejszych uczonych wszech czasów. Zbierał nagrody, był bohaterem programów telewizyjnych, napisał też bestseller "Krótka historia czasu". Stał się kultową postacią dla niepełnosprawnych.
Problemy, którymi się zajmował, dotykały istoty bytu. Hawking wchodził więc regularnie na teren religii. W "Krótkiej historii czasu" pisał: "W1981 roku Kościół katolicki zdecydował się zaprosić grupę ekspertów izasięgnąć ich rady wsprawach kosmologicznych. Papież powiedział nam, że swobodne badanie ewolucji wszechświata poWielkim Wybuchu (moment, gdy kilkanaście mld lat temu z tzw. osobliwości początkowej wyłonił się wszechświat: przestrzeń, czas, materia, energia - red.) nie budzi żadnych zastrzeżeń Kościoła, lecz odzgłębiania samego Wielkiego Wybuchu należy się powstrzymać, gdyż chodzi tu oakt stworzenia, atym samym oakt Boży".
Hawking był przekonany, że jest wręcz przeciwnie, że właśnie należy badać Wielki Wybuch. Jak sam wspominał, cieszył się, że papież nie znał tematu jego wystąpienia na odbywającej się w Watykanie konferencji. Mówił tam bowiem o "możliwości istnienia czasoprzestrzeni skończonej, lecz pozbawionej brzegów, czyli nie mającej żadnego początku imiejsca naakt stworzenia". Wniosek ateistyczny.

Jak z niczego powstało coś

Uczony już od dawna przychylał się do opinii, że na samym początku nie było Boga, tylko pustka, nicość, forma próżni. Ta pustka posiadała jednak "pewien potencjał", który wszystko uruchomił.
Ale zaraz... Skąd ten potencjał? Dlaczego "nicość" wybuchła? Dlaczego akurat wtedy? Hawking nieustannie zadawał sobie te pytania i - jak sam przyznał - nie potrafił udzielić na nie odpowiedzi. "Kiedykolwiek zaczynamy omawiać początki wszechświata, dochodzimy do____czysto religijnych wniosków" - napisał bezradnie.
Oczywiście, nie oznacza to, że uwierzył w Boga jako Ojca ludzkości, który nagradza dobro i karze zło. Choć podobno zdarzało mu się chadzać do kościoła anglikańskiego, to podkreślał, że z koncepcją Boga jako osoby nie można się zgodzić.
Konflikt o Stwórcę stał się jedną z przyczyn rozwodu z religijną żoną w 1991 roku. Po czterech latach od rozstania z Jane ożenił się po raz drugi - ze swoją pielęgniarką Elaine Mason. Z nią też jednak obecnie zamierza się rozwieść.

Trzeba uciec w kosmos

W latach 90. jego popularność rosła. "Krótka historia czasu" rozeszła się w 10 mln egzemplarzy, choć - jak zauważono - mało kto był w stanie przeczytać ją do końca. Do Hawkinga dotarły uwagi, że mimo wielkich starań autora książka nie była zrozumiała dla zwykłego zjadacza chleba. W nowych książkach i programach telewizyjnych starał się więc unikać jak ognia wzorów matematycznych i niezrozumiałych pojęć.
Konstruktorzy z Intela opracowali dla niego specjalny wózek inwalidzki zestrojony z komputerem. By coś powiedzieć, Hawking wstukuje słowa na klawiaturze, wysyłając je później do syntezatora mowy. Za pomocą komputera steruje także telefonem i pilotami na podczerwień, co daje mu możliwość samodzielnego posługiwania się domowymi urządzeniami elektronicznymi. Podobny system zainstalowano też w budynku Centre for Mathematical Sciences - miejscu jego pracy.
Za pomocą Internetu astrofizyk kontaktuje się z uczonymi z całego świata, zabierając głos również na tematy niezwiązane bezpośrednio z jego specjalnością. Sprzeciwił się m.in. zakazowi badań z użyciem komórek macierzystych. Ostro skrytykował motywowane religijnie weto prezydenta USA George'a Busha wobec tych badań (Hawking jest żywotnie zainteresowany komórkami macierzystymi, mając nadzieję, że badania nad nimi pozwolą opracować skuteczną terapię choroby, na którą cierpi).
Dzięki swoim szerokim zainteresowaniom uczony ma świadomość, że przyszłość Ziemi nie będzie różowa. Dramatyczne ocieplenie klimatu, niebezpieczeństwo katastrof ekologicznych, przeludnienie i zagęszczenie populacji niosące groźbę nowych konfliktów militarnych - wszystko to skłania do wniosku, że już teraz, korzystając ze zdobyczy techniki, należy szukać nowej Ziemi Obiecanej w kosmosie. Hawkinga zawsze pociągały podróże kosmiczne, wystąpił kiedyś nawet gościnnie w serialu telewizyjnym "Star Trek". Obecnie, dzięki projektowi Bransona, sam ma szansę zostać kosmonautą. Co znajdzie w kosmosie? Boga czy pustkę? A może niczego tam nie będzie szukał...
MARCIN SZYMANIAK ("Życie Warszawy")

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski